Rozmawiałem z nim może dziesięć razy, ale już po pierwszym spotkaniu było jasne, że nie jest postacią tuzinkową. To był Gość!
Poznaliśmy się jesienią 1976 roku, gdy obaj studiowaliśmy matematykę (a Jerzy także fizykę) na Uniwersytecie - ja na pierwszym roku, a on nie wiem na którym, bo 10 lat różnicy wieku i stażu studenckiego nie zachęcało mnie do zadawania być może niedelikatnych pytań na ten temat. Nieco później Jerzy sam z przekonaniem mnie zapewnił, że status wiecznego (nie dodał, że od zawsze podejrzewanego o genialność) studenta jest bardzo wygodny i że nie zamierza spieszyć się ze zmienianiem go na żaden inny.
Pod koniec lata i jesienią obaj – zresztą nie my jedni wśród studentów matematyki i fizyki – uczestniczyliśmy w akcji pomocy dla prześladowanych robotników z Ursusa oraz ich rodzin, a Jerzy już w lipcu był jednym z obserwatorów pierwszego procesu ursuskiego za czerwcowy protest przeciw podwyżkom cen żywności.
Przeważnie spotykaliśmy się lub mijaliśmy w przelocie, lecz gdy trafiała się okazja do wspólnego wypicia herbaty, bywał chętnym i interesującym rozmówcą.
On pierwszy opowiedział mi - i to z jaką pasją! - o teorii katastrof Rene Thoma. Interesowała go jej matematyczna treść, ale mimochodem zauważył, że wcześniej czy później komuś uda się udowodnić, że banalnym wnioskiem z teorii francuskiego matematyka musi okazać się rozpad Związku Sowieckiego i upadek komuny.
Wspominał też o nieznanych mi lub znanych tylko z tytułów powieściach i esejach Stanisława Lema i wyrażał nie całkiem dobroduszne zdumienie, że mogłem ich jeszcze nie przeczytać. Zresztą każda rozmowa z Jurkiem miała interesujące i inspirujące wątki.
Jerzego nie sposób było z nikim pomylić. Szczupłych, czy wręcz wychudzonych studentów w okularach było wtedy dużo więcej niż dziś, więc taki wygląd nie wyróżniał, ale Jerzy nawet na ich tle odznaczał się twarzą i sylwetką ascety. Według oględnej opinii mojego kolegi z roku, który też widywał wówczas Jerzego na wydziale matematyki, wyglądał on w tym czasie „trochę jak paryski clochard”. Nazywając rzeczy po imieniu, stale sprawiał wrażenie niedożywionego lub przymierającego głodem.
W latach 80. i później już go prawie nie widywałem, za to głośno było o jego uwięzieniu i innych przejściach z milicją.
Jakiś czas później zauważyłem jego nazwisko pod elegancko krótkim artykułem, w którym przedstawiał swój pomysłowy i szybszy niż dotychczas znane algorytm obliczania pierwiastka trzeciego stopnia.
W 2006 roku była okazja spotkać się w Pałacu Prezydenckim, gdy w 30. rocznicę powołania KOR Prezydent Lech Kaczyński wręczał ordery i odznaczenia tym, bez których akcja pomocy dla robotników Ursusa i Radomia oraz wiele innych spraw nie doszłoby do skutku. Jerzy Geresz został wtedy odznaczony krzyżem oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
- - -
Parę dni temu inny nasz kolega ze studiów i z akcji pomocy, informatyk Darek Kupiecki (komandor OOP) napisał na FB:
Umarł Jurek Geresz. Ostatnie dni przeżył w hospicjum pod Białą Podlaską.
Pogrzeb odbędzie się w czwartek [3 września 2020 roku] o 11.00 w Huszlewie.
- - -
Jerzy Geresz, ur. 24 września 1948 roku w Kobylanach koło Łosic na Podlasiu. Student Uniwersytetu Warszawskiego (kierunek fizyka i matematyka) oraz Uniwersytetu Wrocławskiego (kierunek matematyka), uczestnik opozycji antykomunistycznej w PRL, więzień polityczny, nauczyciel.
8 marca 1968 roku uczestniczył w wiecu a potem w strajku na UW.
W 1976 roku był uczestnikiem akcji pomocy represjonowanym robotnikom Ursusa, obserwatorem pierwszego procesu ursuskiego. 1976-1977 przepisywał „Кomunikaty” Komitetu Obrony Robotników.
W maju 1977 roku uczestnik Czarnego Marszu w Krakowie po śmierci Stanisława Pyjasa, potem współpracownik Studenckich Komitetów Solidarności. 24-31 maja 1977 roku uczestniczył w tygodniowej głodówce solidarnościowej w kościele św. Marcina w Warszawie w obronie represjonowanych robotników z Radomia i Ursusa oraz aresztowanych członków i współpracowników KOR.
W latach 1977-1980 współpracował z Biurem Interwencyjnym KOR (potem KSS КOR), kilkanaście razy zatrzymywany przez MO lub SB na 48 godzin na terenie całego kraju.
18 sierpnia 1979 roku skazany przez Kolegium ds. Wykroczeń w Katowicach na karę grzywny z natychmiastową zamianą na 60 dni aresztu.
Jesienią 1979 roku – po pierwszej pielgrzymce papieża Jana Pawła II do Polski - zbierał z Maciejem Rayzacherem podpisy pod wnioskiem w sprawie dostępu Kościoła do środków masowego przekazu i transmitowania Mszy św.
Od listopada 1980 do maja 1981 roku konsultant ds. związków rolników przy MKZ „Solidarność” Regionu Mazowsze.
Od 13 grudnia 1981 do 8 stycznia 1982 roku internowany w Białej Podlaskiej i Włodawie.
24 marca 1982 roku aresztowany i oskarżony o napaść na funkcjonariusza MO i zdemolowanie samochodu milicyjnego, osadzony w Zakładzie Karnym w Chełmie (z przerwą na obserwację psychiatryczną w Abramowicach k. Lublina); 13 maja 1983 roku skazany na 1,5 roku więzienia.
Od 1986 mieszkał w Kobylanach, 1992-1993 nauczyciel w tamtejszej Szkole Podstawowej, następnie bez zatrudnienia. Autor wydanych wspomnień z okresu po wprowadzeniu stanu wojennego 13 grudnia 1981 roku: Stan wojenny i ja (1983) i Zaczęło się od happeningu (1988).
- - -
Był nietuzinkowym facetem, dzielnym człowiekiem i dobrym kolegą.
R. I. P.
- - -
fot. Ośrodek Karta
66 lat, czyli już - dzięki PiS - w wieku uprawniającym do emerytury, ale jeszcze nie składam broni, pracuję, piszę, liczę itd.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura