Minęło juz parę dni od nagłośnionego przez wszystkie media dowcipu o higienie pewnego czarnoskórego misjonarza. Opinie były w większości negatywne, z grożeniem prokuraturą włącznie (Palikot nawet zgłosił podejrzenie popełnienia przestępstwa). Przyznam, że żart o. Rydzyka uważam za głupi i całkiem nieśmieszny. Jednak daleki jestem od tego aby oceniać go w kontekście rasistowskim czy (jak niektórzy mówili) wyrażającym pogardę dla innych.
Żarty są albo śmieszne albo nie, czasem są głupie (jak ten w tytule notki) ale nie należy przypisywać jakiegoś głębszego znaczenia. Czy jeżeli ktoś opowiadaja tytułowy "dowcip" to od razu znaczy, że jest zwolennikiem Cyklonu B?
Poczucie humoru jest sprawą bardzo indywidualną, jednego bawi wysublimowany humor Starszych Panów czy Dudka innych filmiki o tym jak gość spada ze schodów. Świadczy to poziomie "klienta" i już, nie dorabiajmy do tego ideologii. Święte oburzenie mediów na wątpliwej jakości dowcip o. Rydzyka wynika chyba tylko z faktu, że ten nie jest akurat ich ulubieńcem i każda jego wpadka jest dobrą okazją by to okazać.
Rozumiem, że krytyka postaci nie będących "z naszej bajki" jest czymś całkiem naturalnym i oczywistym ale "znaj proporcje mocium panie", nie krytykujmy innych za brak poczucia humoru, czy (to akurat o kimś innym) za nieumiejętność śpiewania. Bo to nadaje się ewntualnie, do programu satyrycznego, a nie politycznego.
Inne tematy w dziale Polityka
