Do naszego kraju z wizytą przyjechał Declan Ganley. Jak podaje portal TVP Info jest to „ojciec chrzestny irlandzkiego „NIE” ws. traktatu lizbońskiego”. W wywiadzie dla telewizji zapowiedział stworzenie w Polsce oddziału swojej partii Libertas. Grzegorz Kwolek autor informacji na stronie TVP Info już w pierwszym zdaniu nazywa Ganleya „kontrowersyjnym biznesmenem” a dalej nie zapomina wspomnieć, że „Financial Times Deutschland” zasugerował jego związki z amerykańskim wywiadem. Co ochoczo podchwyciła także część europejskich polityków”.
Daclan Ganley to nie jest sympatyczna postać. Nie jest on rozsądnym Europejczykiem, który pokornie przystanie na brukselski dyktat. W swojej wypowiedzi dla TVP Info podkreśla, że Unia nie jest instytucją demokratyczną, że zmienia się w oligarchię i że Unią rządzą biurokraci. Czy powiedział coś o czym by nie wiedzieli polscy eurosceptycy? Nie bardzo. O tym, że Unia Europejska nie jest rajem na ziemi od lat powtarzają prawicowcy w naszym kraju. Ganley jest „kontrowersyjnym biznesmenem”, „ma ponoć kontakty z amerykańskim wywiadem” i w ogóle jest „czarny ludem” i „złym Europejczykiem”. Czym więc się różni od polskich „złych Europejczyków”?
No cóż jemu się udało! Dziś jeszcze pamiętam entuzjazm na prawicowych portalach i forach dyskusyjnych po irlandzkim „NIE” dla Traktatu Lizbońskiego. Bez wątpienia Declan Ganley i jego sojusznicy odnieśli sukces z którego cieszyła się cała rozsądna Europa. Dziś ten człowiek przyjeżdża do Polski po to, aby budować formację polityczną, która w skali całej Unii Europejskiej może zdobyć wystarczające poparcie. Po to aby patrzeć na ręce i mieszać szyki „brukselskim eurokratom”. Czy taka inicjatywa zasługuje na poparcie? Nie mam co do tego wątpliwości.
Niestety nie udało się w Polsce do tej pory zbudować skutecznej formacji politycznej, która będzie dbać o nasze najważniejsze narodowe interesy. Taką partią z wielu względów nie jest niestety Prawo i Sprawiedliwość. Liga tylko przez chwile robiła to bardzo dobrze - jak się skończyło, wiedzą wszyscy. UPR, Piast, RLN, PRz, Naprzód Polsko oraz inne formacje i środowiska prawicowe nie mają szans na trwałe zjednoczenie pod wspólnym szyldem. Różnice i wydumane spory programowe a także osobiste ambicje liderów są niestety zbyt wielkie.
Czy polską prawicę jest w stanie połączyć i poprowadzić do zwycięstwa irlandzki biznesmen? Ludwik Skurzak komentując wizytę „kontrowersyjnego biznesmena” na stronie Konserwatyzm.pl słusznie dostrzega tragizm sytuacji: „Przez ostatnie miesiące wielu pokładało nadzieję w tym, że Declan Ganley ożywi polską prawicę. Dziś zdaje się właśnie możemy odtrąbić koniec marzeń opartych na oczekiwaniu, że ktoś z zewnątrz zrobi to, czego nie potrafiliśmy sami. Irlandczyk przyjechał do Polski i spotkał się z trzeciorzędnymi postaciami politycznymi i bankrutami”.
Uważam, że należy dostrzec też drugą stronę medalu i zadać pytanie kto ma właściwie budować alternatywę wobec obecnego układu: PiS – PO? Mamy po prawej stronie ceny liderów lepszych, gorszych, trzeciorzędnych i bankrutów. Innych liderów nie mamy a jeśli jest szansa i uda się przynajmniej kilku zebrać razem w jednej prawicowej formacji oraz wspólnie odnieść sukces. To uważam, że warto chociaż spróbować.
Grzegorz Lepianka