Jaka przyszłość czeka lewicę? W momencie rozpadu sejmowego klubu Lewicy i Demokratów decyduje się to w którą stronę podryfują w Polsce środowiska lewicowe. Przypomnijmy. Na początku był Aleksander Kwaśniewski, który jak sam swego czasu przyznawał nie wstąpił do „Solidarności” jedynie ze względów na panującą podówczas modę. Od wstąpienia do „S” odstraszył go „owczy pęd”, ale związkowi w głębi ducha przyznawał rację i wielki szacunek za wkład w powstanie demokracji.
Właśnie umiłowanie demokracji, europejskich wartości i politycznego kapitalizmu popchnęły środowiska lewicy postkomunistycznej i uniowolnościowych demokratów do zjednoczenia w ramach wyborczej koalicji Lewicy i Demokratów. Demiurgiem tego naturalnego wydawać by się mogło sojuszu był prezydent Aleksander Kwaśniewski oraz jego najbliższe otoczenie. Pomysł nie wypalił. Lewica wybory przegrała, choć obiektywnie należy przyznać, że wejście do Sejmu i tak okazało się dla tej formacji dużym sukcesem. Od dawna z obozu lewicy słychać było zgrzyty i pomrukiwania walczących buldogów, czy może raczej ratlerków bo z całym szacunkiem dla Panów Napieralskiego i Olejniczaka porównanie obu zawodników do Kwaśniewskiego i Millera byłoby stanowczym nadużyciem. Koniec końców nastąpił zgrzyt i przewodniczący SLD postanowił dotychczasowym partnerom podziękować za współpracę. Jak wieszczą media za chwilę ma powstać w Sejmie koło Partii Demokratycznej a SLD ma iść swoją drogą ostro skręcając w lewą stronę zajmowaną obecnie przez Piotra Ikonowicza i jego kolegów. Sprawcą całego zamieszania jest Sławomir Sierakowski młoda gwiazda postępowo - kawiorowej lewicy, socjolog, publicysta i wydawca wznowionych dzieł Lenina. Sam Sierakowski z uporem twierdzi, że z rozpadem LiD nie miał nic wspólnego. „Trzymam się z dala od politycznych rozgrywek, nie zamierzam autoryzować żadnych przedsięwzięć poza działaniami mojego środowiska” – zapewniał kilka dni temu w rozmowie z Rzeczpospolitą. Trudno ocenić jaki był rzeczywisty wpływ Sierakowskiego na taką decyzję SLD. Aczkolwiek zapowiadany radykalny zwrot w lewo i bliska współpraca SLD ze środowiskiem „Krytyki Politycznej” nie wróży lewicy a przede wszystkim Polsce niczego dobrego. Sławomir Sierakowski ze swoją ekipą ze środowiska „Krytyki” czerpią z programów ideowych, które dziś u przeciętnego Kowalskiego co najwyżej budzą uśmiech politowania. Sprawa będzie prosta jeżeli taka lewica pozostanie marginesem. Niestety system demokratyczny bywa zawodny. W końcu Hitler doszedł do władzy drogą demokratycznego wyboru. Przyrównanie skrajne. Liderom SLD zapewne znacznie bliżej do Jose Zapatero premiera Hiszpanii, który nie zawahał się przed wprowadzeniem postulatów nad Wisłą w tej chwili zupełnie abstrakcyjnych. Inną drogę dla lewicy niż ta postulowana przez Sierakowskiego przedstawia politolog Kazimierz Kik. Opublikowany w Rzeczpospolitej artykuł: „SLD musi upaść” jest wezwaniem dla lewicy do zerwania z antyklerykalnymi hasłami. „...polska lewica musi przede wszystkim zmienić swoje priorytety, tak by motywacją jej funkcjonowania w życiu publicznym była nie żądza władzy, ale chęć służby ludziom pokrzywdzonym. Ponadto w kraju tak specyficznym jak Polska, gdzie Kościół katolicki stał się głównym przeciwnikiem kapitalizmu i pierwszym obrońcą ludzi biednych, zmarginalizowanych, pokrzywdzonych, lewica nie może być antyklerykalna. Stawiając na pierwszym miejscu kwestie socjalne, lewica powinna więc w Kościele upatrywać swojego sojusznika, a nie wszczynać z nim wojnę”. Kazimierz Kik postuluje sojusz lewicy z Kościołem katolickim i walkę o głosy elektoratu socjalnego. Sławomir Sierakowski stawia na program antyklerykalny, postępowy oraz walkę o przywileje dla mniejszości seksualnych. A zatem lewica w Polsce stoi przed dylematem kto bardziej potrzebuje w naszym kraju pomocy: emeryci czy geje? Grzegorz Lepianka
Polecam e-booka:
Konserwatysta w postkonserwatywnym świecie
https://www.e-bookowo.pl/publicystyka/konserwatysta-w-postkonserwatywnym-swiecie.html
grzegorz.lepianka.interia.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka