Jan Rokita wychodząc przed szereg upublicznił na konferencji prasowej dorobek „gabinetu cieni” – nieformalnego rządu Platformy, którym kierował. Nic złego się nie stało, raport nie był tajny – twierdzi przynajmniej oficjalnie Donald Tusk. Z kolei szef klubu PO Bogdan Zdrojewski jest zdania, że odejście Rokity jest bardziej prawdopodobne niż jego pozostanie w partii. Największa opozycyjna partia w rok po przegranych wyborach parlamentarnych i prezydenckich i w kilka miesięcy po skromnym sukcesie wyborów samorządowych przechodzi wyraźny kryzys. Kryzys, który ma kilka przynajmniej przyczyn.
Przed wyborami w 2005 roku wszelkie sondaże dawały Platformie zwycięstwo. Jan Rokita miał tworzyć rząd a Donald Tusk powinien zostać Prezydentem. Po wyborach okazało się że rządzić będzie Kazimierz Marcinkiewicz w koalicji z „moherowymi beretami” i „przestępcami od Leppera”. Co gorsza prezydentem został Kaczor a nie Donald. Kolejne rozczarowanie przyszło po wyborach samorządowych – Platforma wygrała wybory do Sejmików Wojewódzkich, ale po pierwsze bardzo nieznacznie a po drugie przed wyborami działacze mieli większe apetyty na samorządowe stołki.
Wreszcie przy okazji wyborów samorządowych w Platformie nastąpił zgrzyt przywództwa. Jan Rokita wraz z lokalnymi liderami Platformy w Krakowie poparł w II turze wyborów samorządowych kandydata Prawa i Sprawiedliwości. Ten wybryk został źle przyjęty przez zaplecze przewodniczącego Tuska ale z sympatią przez partyjne doły, które co prawda nie przepadają za jowialnym stylem Rokity ale też trudno u nich o sympatię dla polityków lewicy.
Strategia zbliżenia się z „demokratyczną lewicą” obrana przez Donalda Tuska jest chłodno przyjmowana w terenie. Ataki w kierunku PiS i chęć odróżnienia się od partii Kaczyńskich za wszelką cenę, powoduje wyraźne przesuwanie się Platformy w stronę liberalnego centrum. Marginalizacja Jana Rokity polityka reprezentującego konserwatywne skrzydło jest tego logiczną konsekwencją.
Najbliższe miesiące powinny dać odpowiedź. Czy Platforma zbliży się do lewicy kosztem konserwatywnego skrzydła. Jan Rokita nie ma w PO mocnej pozycji a także wystarczająco mocnego zaplecza, ale jeśli poczuje się niechciany może w każdej chwili przejść do PiSu. Może też postarać się przy najbliższej okazji pozbawiać w przywództwa Donalda Tuska. Wszak przewodnictwo nie jest dane raz na zawsze. Obecny lider PO na swoim stanowisku czuje się zbyt pewnie – już ogłosił chęć kandydowania w wyborach Prezydenckich w 2010 roku. Czy aby nie za wcześnie?
Najbliższa Konwencja wyborcza Platformy na lata określi miejsce tej partii na scenie politycznej. Czy zwycięży Tusk i koncepcja współpracy z Lewicą czy Rokita zdoła przekonać do siebie partyjne doły? A może pojawi się jeszcze ktoś inny?
Polecam e-booka:
Konserwatysta w postkonserwatywnym świecie
https://www.e-bookowo.pl/publicystyka/konserwatysta-w-postkonserwatywnym-swiecie.html
grzegorz.lepianka.interia.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka