Tygodnik Wprost wraca do tematu wspólnej partii najbardziej przegranych polityków minionego roku. 44,5 proc. Polaków rozważa możliwość poparcia partii Kazimierza Marcinkiewicza i Jana Rokity wynika z sondażu Pentora. Rokita komentuje całą sprawę krótko: „nie ma tematu – taka partia nie powstanie”! Wynik sondażowy jest bardzo ładny, ale nieprawdziwy. Przede wszystkim z powodu dość prozaicznego. Dziś żaden rozsądny polityk nie poświęci kariery dla zakładania nowej partii, próbował to zrobić Marek Borowski, próbowali liderzy byłej Unii Wolności wszystko na nic. Scena partyjna w Polsce już się ukształtowała, można by rzec nareszcie. Od pierwszych demokratycznych wyborów sytuacja polityczna nie była tak stabilna jak w tej chwili. Jedyną zmianą, której można jeszcze oczekiwać to zapowiadana konsolidacja partii lewicowych i demokratów, tzw. „porozumienie grubej kreski”. Lewica i Demokraci w wyborach samorządowych odnieśli sukces, dlatego liderzy tej koalicji liczą na powtórzenie wyniku w wyborach parlamentarnych. Polski parlamentaryzm osiągnął poziom ukształtowanego systemu partyjnego, w którym podziały i walki toczą się wewnątrz istniejących partii politycznych. A główne partie establishmentu programowo różną się tylko w sprawach błahych, pobocznych. Czy różnice pomiędzy Prawem i Sprawiedliwością a Platformą są rzeczywiście tak istotne? Wręcz przeciwnie skoro w wielu środowiskach wciąż żywa jest idea POPiSu. W tym kontekście warto zadać pytanie, w jakim kierunku może podryfować Platforma Obywatelska. Czy w stronę Lewicy i Demokratów jak chcieliby tego Tusk ze Schetyną czy może zwycięży zdrowy rozsądek i PO zechce pozostać sobą, czyli partią liberalnego środka. Taka siła w polskim parlamencie jest potrzebna i w takim kierunku powinna Platforma zmierzać. Raczej ku sojuszowi z obrotowym PSL-em niż lewicą, którą dobrze by wreszcie wyrzucić tam gdzie jej miejsce, czyli na śmietniku historii. Opór lokalnych struktur PO przed zbliżeniem z SLD jest na tyle silny, że nie wierzę, aby Platforma wybrała taką drogę. Bardziej prawdopodobna jest druga wersja, czyli porozumienie z balansującymi na granicy progu wyborczego ludowcami. Tu dochodzimy do odpowiedzi na pytanie czy partia Rokity i Marcinkiewicza jest możliwa. Otóż nie jest. Kazimierz Marcinkiewicz za trzy lata wróci do parlamentarnej polityki wzbogacony o nowe doświadczenia a Jan Rokita pozostanie w Platformie czekając na swoje kolejne 5 minut.
Polecam e-booka:
Konserwatysta w postkonserwatywnym świecie
https://www.e-bookowo.pl/publicystyka/konserwatysta-w-postkonserwatywnym-swiecie.html
grzegorz.lepianka.interia.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka