Tomasz Dalecki na portalu Konserwatyzm.pl pisze, że dobry wynik JKM przełamuje dominację bandy czworga. Czwarte miejsce za Komorowskim, Kaczyńskim, Napieralskim a przed piątym Pawlakiem, można różnie odczytywać. Oczywiście można piać z zachwytu i liczyć na równie korzystny wynik w zbliżających się wyborach samorządowych a potem parlamentarnych, ale 2,48% to wciąż nie jest 5%, które gwarantują przekroczenie progu wyborczego.
Rację ma Paweł Bała, który pisze, że istnieje w Polsce społeczna baza dla UPR. Obawiam się tylko, że inaczej ją definiujemy, on jako partię skrajnej prawicy. Ale dziś skrajną prawicą jest PiS a jeśli ktoś nie chce w to wierzyć niech włączy TVN. Natomiast dla UPR jest społeczna baza, ale jako partii o programie gospodarczo wolnościowym (liberalnym) i obyczajowo konserwatywnym, czyli takim jak do tej pory, ale lepiej opakowanym.
Zmienia się struktura demograficzna społeczeństwa, coraz więcej Polaków swoją wiedzę o polityce czerpie za pośrednictwem nowych mediów, przynosi też rezultat długa praca i urabianie wyborców, przekonywanie do konserwatywno liberalnego programu. No i wreszcie zwiększa się grupa tych wyborców, którzy nie pamiętają PRLu.
Model systemu partyjnego, obecna ordynacja w długiej perspektywie skazuje nas na system wielopartyjny w którym w parlamencie funkcjonuje kilka partii. Z czasem z parlamentu wypadnie albo trwale zmieni swój profil PSL w jego miejsce być może wejdzie partia o profilu i programie liberalnym (wolnorynkowym). Taką partią może być oczywiście UPR. Ale...
Taka partia musi spełnić kilka warunków, które w tej chwili żaden z UPRów ani WiP nie mogą spełnić. Nie będę się nad tym rozwodził bo to dość oczywiste, czyli: pieniądze, lokalni liderzy, media, zakotwiczenie w środowiskach lokalnych, zawodowych, gospodarczych i oczywiście pieniądze. Dobry wynik JKM w wyborach prezydenckich nie jest gwarantem sukcesu: przekroczenia 5 procent w wyborach samorządowych i parlamentarnych.
Gdzie szukać drogi do sukcesu? A przynajmniej sukcesu w najbliższych wyborach samorządowych i parlamentarnych? Myślę że środowisko konserwatywnych liberałów nie jest w stanie osiągnąć, żadnego sukcesu dopóki jest reprezentowany przez trzy partie a może nawet cztery, jeśli doliczyć do tego grona grupę skupioną wokół Jana Szczepankiewicza (www.ewopp.pl). Myślę, też że na razie jesteśmy skazani na trwały podział konserwatywnych liberałów. A Linia demarkacyjna przebiega wzdłuż Janusza Korwin Mikke dzieląc ludzi na Jego zwolenników i sceptyków.
Co z tym zrobić? Tomasz Dalecki w swoim tekście użył terminu: „partner koalicyjny”. Ale przecież JKM nie znosi koalicji. Wciąż pamiętam gdy mówił o tym że aby odnieść sukces należy „dzielić a nie łączyć” a polityka to „sztuka polegająca na unikaniu kompromisów”. Nie sądzę, żeby miał nagle zmienić w tej sprawie swoja opinię. Jest to oczywiście pewna wartość, bycie politykiem bezkompromisowym dodaje charyzmy, ale ta nie zawsze przekłada się na wystarczającą liczbę punktów procentowych.
Jeśli za dwa tygodnie w wyborach prezydenckich wygra Bronisław Komorowski, żarty się skończą. Całość władzy w Polsce będzie należała do Platformy Obywatelskiej, która coraz częściej uśmiech się do liderów postkomunistycznej lewicy, przeciągając ich na swoją stronę. Scenariusz w którym Polską dzielą się koterie panów Tuska, Komorowskiego i Kwaśniewskiego wcale nie jest abstrakcyjny. Dlatego od dłuższego czasu powtarzam, że prawica powinna się zmobilizować do poparcia Jarosława Kaczyńskiego teraz w wyborach prezydenckich oraz zbudować silną koalicję w oparciu o PIS podczas jesiennych wyborów samorządowych i przyszłorocznych parlamentarnych.
Co na to Rada Główna UPR?
Grzegorz Lepianka
Polecam e-booka:
Konserwatysta w postkonserwatywnym świecie
https://www.e-bookowo.pl/publicystyka/konserwatysta-w-postkonserwatywnym-swiecie.html
grzegorz.lepianka.interia.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka