...czyli dlaczego nie jestem zwolennikiem demokracji.
W grudniu 2007 roku napisałem krótką notatkę: „Żelazne prawo uniokracji”. W tym krótkim tekście zawarłem kilka uwag i myśli dotyczących ustroju państwa demokratycznego. Pora najwyższa aby do tych refleksji dodać nowe.
***
Arytoteles w swojej klasycznej klasyfikacji ustrojów demokracje zaliczał do tych gorszych i postawił ją obok tyranii i oligarchii. Dodam, że ustrojami zaklasyfikowanymi przez Arystotelesa do dobrych są monarchia, arystokracja i politeja.
Po pierwsze: Prawdziwej demokracji już nie ma.
W czasach Arystotelesa i powszechnego występowania greckiej polis – państwa miasta władza ludu, czyli demokracja mogła rzeczywiście sprawnie funkcjonować. Polis liczące od kilku do kilkunastu tysięcy obywateli mogły z łatwością przyjąć formę państwa opartego o ustrój demokratyczny. A wyrażenie swojego zdania za pomocą zgromadzenia ludowego nie nastręczało większych trudności. Dziś termin demokracja przyjął jednak zupełnie inną formę i inne znacznie dlatego w moim odczuciu jest już nieuprawnione. Prawdziwej demokracji już nie ma a określenie tym terminem współcześnie funkcjonujących państw jest nieporozumieniem.
Po drugie: Demokracja przedstawicielska czyli oligarchia
Na początku dwudziestego stulecia niemiecki socjolog Robert Michels sformułował prawo nazwane: „żelaznym prawem oligarchii”. Pogląd ten zakłada, że każda organizacja niezależnie jak bardzo z początku demokratyczna z czasem przekształca się w oligarchię. Wniosek z tego płynie taki, że współczesna demokracja przedstawicielka (parlamentarna) jest mitem. I tak o wszystkim decydują rządzące elity i klasa polityczna. To zresztą nic nowego po słońcem zawsze tak było i będzie, że społeczeństwo dzieli się na warstwy to ma zastosowanie pod każdą szerokością geograficzną, dotyczy wszystkich państw, ras, ustrojów i wyznań.
Po trzecie: Właściwą odpowiedzią na oligarchię jest arystokracja lub chociaż politeja
Skoro demokracja przedstawicielska z czasem zamienia się w oligarchię a ta może zamienić się w tyranię, należy wszystkie te formy ustroju zawczasu odrzucić na rzecz ustroju opartego o arystokrację lub chociaż politeję z silną władzą wykonawczą dającą namiastki monarchii.
***
Dlaczego o tym w tej chwili przypominam. Kilka dni temu premier Donald Tusk rzucił postulat, aby zmienić ustrój naszego państwa poprzez zmianę Konstytucji. W przeciwieństwie to innych tematów, które premier rzuca mediom temat zmiany ustroju jest sprawą poważną i należy poważnie nad tym dyskutować.
W tej chwili mamy w Polsce dualizm władzy wykonawczej, funkcje egzekutywy dzielą pomiędzy sobą urzędy Prezydenta i Prezesa Rady Ministrów. A jak pokazuje praktyka jest to sytuacja głęboko niepoważna. Dlatego postulat zmiany sytemu parlamentarno – gabinetowego na inny należy przyjąć z dużą satysfakcją. Diabeł jak to często bywa tkwi jednak w szczegółach. Premier proponując zmianę dotychczasowego modelu państwa chce ograniczyć rolę Prezydenta i wprowadzić system zbliżony do Kanclerskiego – to zły pomysł.
Zły z wielu powodów. Najważniejszym powodem jest jednak ten o którym wspomniałem na samym początku. Ustrój kanclerski jest zbliża państwa do rządów oligarchii lub wręcz jest oligarchią w tym konkretnym wypadku oligarchią ubraną w ramy partii politycznych. Mam nadzieję, że ostatecznie Tusk przestraszy się sondaży i wycofa się z tych postulatów. Polacy chcą wybierać Prezydenta samodzielnie, zresztą co często w ostatnich dniach jest podkreślane w Polsce nie ma tradycji ustroju kanclerskiego jest natomiast tradycja ustroju z silna władzą Prezydenta. Uważam, że to z tej właśnie tradycji premier Tusk powinien skorzystać.
Polecam e-booka:
Konserwatysta w postkonserwatywnym świecie
https://www.e-bookowo.pl/publicystyka/konserwatysta-w-postkonserwatywnym-swiecie.html
grzegorz.lepianka.interia.pl
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka