Francisco Franco i późniejszy król Juan Carlos podczas parady  |  Gianni Ferrari/Cover/Getty Images
Francisco Franco i późniejszy król Juan Carlos podczas parady | Gianni Ferrari/Cover/Getty Images
Gruenefee Gruenefee
2306
BLOG

O Franco w szkockej kracie i babci co zrobiła z wnuka anarchistę

Gruenefee Gruenefee Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 75

Lato 1964 roku. Beatlesi święcą triumfy na europejskich listach przebojów, Nelson Mandela dostał dożywocie, Lyndon B. Johnson podpisał zniesienie ustawy o segregacji rasowej – a w Madrycie schwytano młodego, długowłosego Szkota, Stuarta Christie, z plecakiem pełnym materiałów wybuchowych przeznaczonych dla generała Franco. 18 dni później stanął przed sądem.

To był okropny dzień – wspomina Christie -  we wtorek 1 września 1964 roku, zasiadłem na ławie oskarżonych przed madryckim sądem wojskowym, sygnatura akt 1154-64, zarzut próba morderstwa i terroryzm. 18 dni wcześniej znaleziono u mnie plastyczny materiał wybuchowy, za pomocą którego miała zostać wysadzona w powietrze królewska loża na stadionie Bernabéu wraz z generalissimusem Franco i jego świtą. Za to groziła kara śmierci poprzez uduszenie garotą, koszmarne urządzenie, siedzisz na krześle a pętla powoli w wyniku kręcenia korby zaciska ci się na szyi. Promienie gorącego wrześniowego słońca wpadały do ponurej sali sądowej, oświetlając spoconą przepitą twarz majora, jego wypolerowane miedziane guziki i złote sznury. Major krążył między sędzią a mną, gestykulował i krzyczał coś po hiszpańsku. Nie miałem pojęcia o czym on mówił, nie miałem tłumacza, tzn. przy stoliku siedział jakiś, ale on tłumaczył tylko to, co ja miałbym do powiedzenia wysokiemu sądowi. Od czasu do czasu przystawał, odwracał się w moim kierunku i z dramatycznym wyrazem twarzy wskazywał na mnie i syczał coś, co było na pewno bardzo ważne. Jedyną, przyjacielską twarzą na sali była twarz mojej matki.

Major opowiadał o tym, jak to od momentu chwalebnego zwycięstwa Narodowego Ruchu w 1939 roku Hiszpania cały czas zagrożona jest zarówno przez wewnętrznych jak i zewnętrznych anarchistów, którzy przy pomocy bomb i broni chcą zniszczyć  hiszpański porządek i bezpieczeństwo, a Stuart Christie to właśnie jeden z tych niebezpiecznych i bezwzględnych agentów.

Stuart Chistie urodził się w 1946 roku w Glasgow, był synem rybaka i fryzjerki. Pewnego dnia ojciec wyszedł „po papierosy” i zniknął na 20 lat. Duży wpływ na jego późniejszą postawę wywarła babcia, której całym arsenałem naukowym były ideały głoszone przez reformatora Johna Knoxa. Babcia podarowała mi - wspomina Stuart w swojej autobiografii – moralny barometr, który doskonale wpasowywał się w socjalizm libertariański i anarchizm. To była dla mnie gwiazda, w której kierunku podążałem.Swoje zrobiła też legenda Hiszpańskiej Wojny Domowej, szczególnie popularna wśród szkockiej klasy robotniczej. Podczas pobytu w Londynie związał się z hiszpańskimi emigrantami. Według Stuarta członkowie hiszpańskiego ruchu anarchistycznego Defensa Interior na emigracji nie byli fanatykami, to byli całkiem normalni, odpowiedzialni ludzie. Ludzie z wizją, wystawieni do wiatru przez postfaszystowski świat zimnej wojny. Jedyną strategią dla nich była propaganda.

Stuart tak rwał się do „walki“ z dyktaturą Franco, że pewnego razu powierzono mu zadanie polegające na przekazaniu plecaka z materiałem wybuchowym i listu z instrukcją wyznaczonemu do tej operacji mężczyźnie o nazwisku Fernando Carballo Blanco. Instrukcja dotyczyła sposobu przeprowadzenia 30-tej próby zamachu na Franco. W celu zminimalizowania niebezpieczeństwa wpadki, list - instrukcja czekał na Stuarta w madryckim oddziale American Express. Szkot nie wiedział tylko o jednym, mianowicie londyńska komórka hiszpańskich anarchistów była dobrze zinfiltrowana przez tajną policję Franco. Co było do przewidzenia, policyjni agenci czekali już na niego w biurze American Express.

Po krótkim procesie zapadł wyrok – Stuart Christie dostał 20 lat więzienia, a jego kompan w nieszczęściu, Ferndando 30. W więzieniu przywitano go z „otwartymi ramionami“. Od hiszpańskich towarzyszy z Londynu otrzymywał regularnie przekazy pieniężne, a ponieważ oni swoje przelewy musieli wysyłać anonimowo, podpisywali je znanymi im angielskimi imionami – John, Paul, George i Ringo. Wyglądało to tak, jakby Stuarta finansowali Beatlesi. Wspierali go także europejscy intelektualiści jak Jean-Paul Sartre i Bertrand Russell.

Aresztowanie Stuarta wywołało falę protestów na świecie, a reżym Franco znalazł się w centrum uwagi publicznej. Wylazła na światło dzienne ciemna strona dyktatury – masowe aresztowania przeciwników politycznych, których niejednokrotnie torturowano i mordowano. Kłóciło się to z obrazem "dobrego wujka", szlachetnego "Statesmana" na białym koniu, jakim lubił się przedstawiać generalissimus Franco.

W połowie sierpnia 1967 roku generał Franco ułaskawił Stuarta. A tak wspomina ten moment sam ułaskawiony:

"Swoje ułaskawienie zawdzięczam w dużej mierze temu, że w rzeczywistości stałem się pionkiem w grze w trudnych i hektycznych czasach, jakie towarzyszyły Hiszpanii i Anglii w konflikcie o przyszłość Gibraltaru. Konflikt wchodził w bardzo gorącą fazę i w każdej chwili mógłby przerodzić się w wojnę, a moje zwolnienie miało być takim gestem dobrej woli w kierunku Anglii ze strony Franco".

Najpiękniejsze w tym wszystkim jest wyjaśnienie, które przesłał na ręce matki Stuarta ambasador Hiszpanii Marqués de Santa Cruz – "Muszę podkreślić, że zwolnienie Stuarta jest Pani zasługą i że nie mógłby on znaleźć lepszego adwokata niż własna matka. Z najlepszymi życzeniami przyszłego szczęścia dla Pani i Pani syna, Santa Cruz."
 

 

Tekst powstał na podstawie autobiografii Stuarta Christie - "Granny made me an anarchist".

Gruenefee
O mnie Gruenefee

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (75)

Inne tematy w dziale Kultura