Czyli oni znowu nas nienawidzą!
W Wielkiej Brytanii na wszystkich kanałach telewizyjnych można zaobserwować powrót Pierwszej Wojny Światowej, w celu ponownego wdrukowania do świadomości widza obrazu złego Niemca, Prusaka w pikelhaubie, a gospodarczo upadła Francja upaja się swoją dawno już przebrzmiałą wielkością. Jeszcze nie tak dawno na ateńskich ulicach rządziła ostra nienawiść do Niemców. A i w Brukseli codziennie powiększa się grupa germańskich sceptyków i to bez politycznie poprawnych osłonek.
Najnowszy pomysł Komisji Europejskiej to ukaranie Niemców za wysoką nadwyżkę w bilansie handlowym, a więc za ekonomiczny sukces. Z kanap brukselskich coraz częściej słychać – co szkodzi Niemcom, będzie dobre dla Europy, a suflerem jest amerykański noblista w dziedzinie ekonomii, Paul Krugman ze swoją prymitywną dewizą - Niemcy doprowadzają swoich sąsiadów do ruiny. To nadwyżka w eksporcie ma być odpowiedzialna za ból i cierpienie państw znajdujących się w kryzysie.
Tymczasem w Niemczech tworząca się w wielkich bólach wielka koalicja chce dalej kroczyć drogą tej dziwnej, a zarazem fascynującej służalczości. Zastanawiające jest to, że w związku z aferą NSA na korytarzach Bundestagu pernamentnie mówi się o „narodowych interesach”. Samiuśka prawda, ale w odniesieniu do Brukseli prawie żaden polityk niemiecki nie zaryzykuje wyartykułować narodowego interesu, a co dopiero ten interes reprezentować i bronić.
Na podstawie artykułu na stronie http://www.cicero.de/salon/deutschlands-ansehen-der-welt-sie-hassen-uns-wieder/56435
Komentarze
Pokaż komentarze (34)