Być poprawnym politycznie, znaczy muszę posłusznie łykać wszystko co podają politycy, autorytety moralne i media. Jestem politycznie poprawna, więc wierzę, że kryzys euro już minął, że poprzez przełom w polityce energetycznej spadną ceny prądu, że moja emerytura jest bezpieczna. Jestem politycznie poprawna, a ty? Też wierzysz, że w Afganistanie stosuje się prawa człowieka, że małżeństwa homoseksualne są dla dobra dziecka, że nie będzie podwyżki podatków? Jeżeli też w to wierzysz, to żyjemy razem w iluzji. Ty o tym wiesz i ja wiem, ale bierzemy udział w tej grze. Naszą postawę trafnie opisał Christian Andersen w 1837 roku w swojej baśni„Nowe szaty króla”
(...) I tak oto kroczył cesarz w procesji pod wspaniałym baldachimem, a wszyscy na ulicy i w oknach mówili
- Boże, jakież te nowe szaty cesarza są piękne! Jaki wspaniały tren, jak świetny krój.
Nikt nie chciał po sobie pokazać, że nic nie widzi, bo wtedy okazałoby się, że nie nadaje się do swego urzędu albo że jest głupi. Żadne szaty cesarza nie cieszyły się takim powodzeniem jak te właśnie.
- Patrzcie, przecież on jest nagi! - zawołało jakieś małe dziecko.
- Boże, słuchajcie głosu niewiniątka - powiedział wtedy jego ojciec i w tłumie jeden zaczął szeptem powtarzać drugiemu to, co dziecko powiedziało.
- On jest nagi, małe dziecko powiedziało, że jest nagi:
- On jest nagi! - zawołał w końcu cały lud.
I oddajemy hołdy takim nagim królom polityki i mediów. Nie poddajemy głośno w wątpliwość gotowych schematów, o tym jak mamy myśleć i co mamy sądzić. Gramy razem, a kto się wyłamuje ten deprawator, faszysta, rasista, ciemnogród i do tego sieje nienawiść.
Jesteśmy zaplątani w gęstej sieci politycznej poprawności. O wielu sprawach nie wolno mówić otwarcie. Już samo podejrzenie o naruszenie politycznej poprawności powoduje przypięcie etykietki do końca życia, w najlepszym wypadku idioty albo outsidera. Każdy o tym wie. I każdy posłusznie, jak w jakiejś dyktaturze wypełnia wytyczne, co ma myśleć i mówić. Kto wyraźnie myśli, a do tego porusza się jeszcze poza polityczną poprawnością, ten zostaje bardzo szybko naznaczony piętnem złego populisty. Boimy się tego, traktujemy to jako epitet. Właściwie dlaczego? Przecież słowo populista pochodzi od łacińskiego populus (lud).
Każde wyłamanie się z politycznej poprawności powoduje zmasowany gniew. Aktualnie doświadczają tego Holendrzy. ONZ żąda zakazania obchodów Święta Mikołaja. Rozsierdziło to Holendrów do białości. To nie jest dowcip primaaprilisowy, rzeczywiście grupa ekspertów ONZ-tu zaszeregowała to święto jako rasistowskie i domaga się jego zniesienia. Holenderskiemu Sinterklaas zgodnie z tradycją towarzyszy grupa czarnych pomocników – Zwarte Pieten (Czarni Piotrusiowie).
Doszło już do tego, że wielu z nas boi się używać słów tzw. zabronionych. Na przykład słowo "ojczyzna" jest źle widziane, bo dyskryminuje tych, co musieli swoją ojczyznę opuścić. Nie ma już niepełnosprawnych, są tylko "mobilnie ograniczeni". Nie wolno już mówić murzynek, ale czy "maksymalnie spigmentowany" jest tu naprawdę lepsze. Żadne dziecko nie może dzisiaj zostać określone jako "sprawiające kłopoty wychowawcze", czy też ma "zaburzenia w zachowaniu". To jest dyskryminacja, dzisiaj politycznie poprawne jest jego "oryginalne zachowanie". Jeśli mały Jasiu walnie kamieniem w łep kolegę z piaskownicy, aż tryśnie krew, to czy na pewno jest to oryginalne zachowanie?
Ministerialna kantyna

Czwartkowa karta dań w kantynie Ministerstwa integracji Dolnej Saksonii. Zamiast sznycla cygańskiego mamy "sznycel z zakazaną nazwą" (Schnitzel mit dem verbotenen Namen)
Polityczna poprawność w praktyce zawodowej Elisabeth Lahusen
W każdy czwartek śpiewam razem z dziećmi z przedszkola, do którego uczęszczają dzieci różnych narodowości. Śpiewamy piosenki po niemiecku, angielsku, a nawet po senegalsku. Teraz przygotowuję piosenki na Świętego Marcina – nie mogą być religijne, a te adwentowe bez Jezusa i Marii. „Kochany Bóg” nie ma nic do szukania w niemieckich przedszkolach.
Podczas próby mała, chińska dziewczynka oznajmiła mi, że zna jedną piosenkę, którą jeszcze nigdy nie śpiewaliśmi i zaczęła cicho – weißt du wie viel Sternlein stehen... (czy wiesz ile gwiazdek jest..., popularna kołysanka autorstwa Wilhema Heya). W tym momencie było mi wszystko jedno, gwiżdżę na polityczną poprawność i śpiewam razem z dzieckiem – Bóg, nasz Pan policzył je, aby Jemu żadnej nie zabrakło...
Przedszkolanka zapytała dziewczynkę cicho - znasz ją od swojej mamy? – Nie – odpowiedziała – Moja mama przecież nie zna niemieckiego.
Dla otuchy: Jeżeli kiedykolwiek żadne niemieckie dziecko nie będzie potrafiło śpiewać pieśni adwentowych, a nikt nie będzie wiedział dlaczego świętujemy Boże Narodzenie, zawsze możemy zapytać się Chińczyków.
Dla zainteresowanych felieton autorki po niemiecku tu
Pozbywamy się swoich tradycji, są dla nas śmieszne i zacofane. Stajemy się egalitarni - we wszystkim. Ciągle pytamy siebie samych, czy na pewno jeżdżę ekologicznie, czy nie zużywam za dużo prądu, troszczę się wystarczająco o transeksualistów?
Stosujemy aborcję na masową skalę, a zamiast tego importujemy ludzi z krajów o całkiem obcej kulturze, dla których całkowicie nieznane jest nasze życie i świat pracy, ale my nazywamy to z polityczną poprawnością „wzbogaceniem”
Politycznie niepoprawne głosy są natychmiast uciszane. Dzisiaj panuje znowu strach, jak kiedyś za nazistów przed wszędzie czającymi się denuncjatorami. Martin Korol, poseł SPD z Bremy powiedział nierozważnie, że Romowie żyją w jakimś archaicznym świecie, wystarczyło aby wykluczyć go z partii. Jedno fałszywe słowo – i jest się na dole i już cię wyrzucają. O czym można właściwie dzisiaj mówić? Wolność słowa, wolność przekonań to tylko wyrazy na papierze. W rzeczywistości od dawna już żyjemy w dyktaturze poglądów, albo jednak w politycznie poprawnym domu wariatów.
,
Inne tematy w dziale Polityka