Berlin, 7 sierpnia 1930 roku.
Miasto powoli budziło się ze snu. Do komisariatu policji wszedł młody mężczyzna i lapidarnie, bez żadnych objawów zdenerwowania oznajmił, że właśnie zabił swoją „niańkę”. Rzeczywiście w mieszkaniu 26 letniego młodzieńca policjanci znaleźli ciało kobiety zawinięte w materiał, tak jak w indiańskim obrządku rytualnym chowania zmarłych, to była jego matka. Zamordował ją 17 ciosami noża.
Berlin huczał od plotek. Ówczesna prasa brukowa rzuciła się na żer - zwłaszcza że, morderca należał do artystycznej bohemy Berlina. Długie włosy, czarny aksamitny garnitur, biała koszula z kołnierzem wzorowanym na ubiorze Schillera, a do tego nosił niespotykane imię, Kalistros, tak jak marka papierosów, które wprowadził na rynek jego ojciec, przemysłowiec w branży tytoniowej.

Kalistros Thieleck (Landesarchiv Berlin)
Podczas przesłuchania matkobójca dużo opowiadał o swoim dzieciństwie, o domu rodzinnym, w którym czuł się jak w więzieniu. Do sześciu lat wychowywał się w izolacji, zaborcza matka zazdrośnie trzymała go z daleka od innych dzieci, czuł się jak Kaspar Hauser w wielkim mieście. O jego wykształcenie dbali najlepsi, prywatni nauczyciele. Interesował się kulturą i życiem Indian Ameryki Północnej, znał ich wiele dialektów. Szczególną uwagę wzbudziło u młodego Kalistrosa plemię Daktota.
Przez całe swoje młode życie uciekał od władczej matki. Z pomocą przyjaciół udał się w daleką podróż śladami plemion indiańskich Ameryki Północnej. Po powrocie do Berlina próbował się ustatkować i nawet ożenił się. Ale to nie złagodziło stosunków z matką, przeciwnie konflikt narastał. Aż wymknął się spod kontroli i doprowadził do morderstwa. Za swój czyn Kalistros dostał 10 lat do odsiadki.
Po wyjściu z więzienia zrezygnowany i rozczarowany zwrócił się o pomoc do Artura Nebe, komisarza policji, który przesłuchiwał go bezpośrednio po zabójstwie matki. W międzyczasie władzę w Niemczech przejęli naziści, a Nebe jako SS-Sturmbannführer awansował na wysokiej rangi urzędnika policji kryminalnej Trzeciej Rzeszy. Kalistros prosił Nebe o umożliwienie mu powrotu do normalnego życia.Ten zaproponował mu zaciąg do Sonerkommanda Dirlewangera.Karlistros miał nadzieję, że jako dobry żołnierz w pełni zrehabilituje się i wróci do spłeczeństwa. Jednak wszystko potoczyło się inaczej.
Jednostka pod dowództwem Oskara Dirlewangera, karanego pedofila składała się w większości z ciężkich kriminalistów. Powołana została do „walki z bandytami na wschodzie” – co za cyniczne określenie dla mordów na dziesiątkach tysięcy nieuzbrojonych ludzi. Mordując i plądrując pustoszyli wschodnie tereny, wszędzie zostawiając krwawe ślady. Od 1940 roku w Generalnej Gubernii, od 1942 na Białorusi, w sierpniu 1944 Sonderkommando Dirlewangera brało udział w brutalnym i krwawym tłumieniu Powstania Warszawskiego.

Krwawy szlak Waffen SS Sonderkommando Dirlewangera (Spiegel)
Wśród nich był też zdolny Kalistros Thielecke, który najpierw z powodu życiowych okoliczności stał się matkobójcą, a potem, też przez okoliczności? – masowym mordercą, ale tym razem nie musiał odpowiadać przed sądem za swoje czyny. W sierpniu 1944 roku na drodze między Sochaczewem a Błoniami dosięgła go kula partyzancka. Ciężko ranny trafił do szpitala polowego. Umarł 21 sierpnia 1944 roku, przyczyną śmierci był – postrzał w głowę z uszkodzeniem mózgu.

Waffen SS Dirlewangera w Warszawie przy tłumieniu Powstania Warszawskiego (Bundesarchiv)
W kartotece urzędu rejestracji poległych żołnierzy niemieckich znajduje się ostatni ślad Kalistrosa Thielecke, mianowicie wzmianka o miejscu pochówku – cmentarz Seroki, na północ od Łodzi.
źródło: na podstawie tekstu Uwe Dannenbauma Historische Krimminellfälle spiegel.de
Inne tematy w dziale Kultura