Ofiara, współpodążający czy przestępca?
Dziadek w wieku 16 lat był bardzo aktywnym członkiem "Jungvolk", a babcia w „Bund Deutscher Mädel” (BDM, pol. Związek Niemieckich Dziewcząt) miała pod sobą 1000 dziewcząt. W wieku 19 lat wstąpiła do NSDAP.
Dziadek po zajęciu Polski uzyskał stopień kandydata na oficera piechoty. Brał udział na froncie we Francji, a w wieku 21 lat stracił oko pod Stalingradem. Przeżył ciężkie bombardowania w Niemczech, do końca wojny służył w wojskach okupacyjnych w Metzu, we Francji. Jak wrócił z obozu jenieckiego wieku 25 lat, to dopiero pierwszy raz zobaczył się ze swoją malutką córeczką.
Dziadek opowiadał mi , że już w Polsce docierały do niego pogłoski o "drastycznych postępowaniach " SS. Ale "legenda o czystym Wehrmachcie" była w nim bardzo głęboko zakorzeniona, był przekonany, że prowadzą "czystą" wojnę, wojnę bez pogwałcenia praw międzynarodowych.
Dziadek jednak twardo stał przy swoim, jego zdaniem zbrodnie wojenne popełniały tylko jednostki SS. Swoich działań na wojnie, która pochłonęła tyle ofiar, w wyniku rozkazów głównych zbrodniarzy, nigdy nie zaliczał do Holocaustu.
Mój dziadek – zbrodniarz wojenny?
Moją granicę emocjonalną osiągnąłem dokładnie wtedy, kiedy zapytałem dziadka o jego zbrodnie wojenne, cytując "rozkaz " naczelnego dowództwa Wehrmachtu z 6 czerwca 1941 roku, w którym nakazano wszystkim oficerom Wehrmachtu w przypadku pojmania jeńców sowieckich "odseparować" komisarzy Armii Czerwonej i "załatwić ich za pomocą broni".
Byłem zdziwiony brakiem wrażliwości dziadka na cierpienie, którego od Niemców doświadczyła ludność cywilna. Natomiast niezrozumienie, wściekłość i przerażenie zarazem wywoływała u niego każdorazowo nasza rozmowa na temat nalotów bombowych na Niemcy.
Dziadkowie wspominali także, że gdzieś około 1943 roku nie byli już tak pewni zwycięstwa i hasła bojowe nazi - propagandy odbierali jako zwykłe przechwałki i inscenizację. Jednak z ich ówczesnej korespondencji wynika zgoła coś innego, treść listów przesiąknięta jest mową Josepha Goebbelsa ("Wollt ihr den totalen Krieg?" pol. Chcecie wojny totalnej?)
Któregoś razu, a było to po przemówieniu radiowym Hitlera, w listopadzie w 1943 roku pisała babcia w liście do dziadka - Jeszcze jestem zafascynowana słowami naszego Führera, taka podekstytowana! Jak ciągle jeszcze dużo zaufania, wiary i siły dają słowa Führera! Człowiek po tym czuje się tak silny, że mógłby góry przenosić! (...) Jestem taka zadowolona i szczęśliwa z Twojej reakcji na jego mowę. Dokładnie jak Ty, kochanie, mam poczucie, że ta wielka mowa(…) dla naszego losu ma daleko idące znaczenie.
W żadnym wypadku moi dziadkowie nie byli współpodążającymi, czy też ofiarami. Byli małymi trybikami w machinie nacjonalizmu socjalistycznego, napędzały ją, powodując masowe poparcie dla nazistowskiej idei.
Po wojnie i upadku Hitlera nastąpił u dziadków bolesny proces konfrontacji z dawnymi ideałami, poglądami i doświadczeniem. Niezaprzeczalne zbrodnie nazistowskiego reżimu i wiedza o części własnego w niej udziału zajmowały ich aż do później starości. Ciągle dziwiła mnie ich konsekwentna, werbalna obrona przed winą i wstydem. Powtarzali w kółko jedno i to samo, nic o zbrodniach nie wiedzieli – z analizy listów wynika coś zgoła innego. Dziadek przez całe swoje życie unikał rozmowy o nieżyjącym bracie - zginął na wojnie, on zgłosił się na ochotnika do Waffen-SS i brał bezpośredni udział w mordach Żydów.
Niestety dziadkowie już nie żyją, nie przeczytają mojej książki i nie podyskutujemy już o niej. Jestem jednak przekonany, że opracowanie własnej nazistowskiej historii rodzinnej nie musi kończyć źle, to jest jak "upuszczanie złej krwi", oczyszcza i leczy. Oczywiście jest to historia nieprzyjemna i bardzo intymna, ale uwrażliwia i oddemonizowywuje jednocześnie.
Kto zrozumie, może będzie mniej podatny na populizm, na hasła naganiające jednych na drugich i na nawoływanie do gwałtu.W każdym razie niezaprzeczalnym faktem jest to, że nazizm i Holocaust są częścią historii naszej rodziny.
Mój dziadek, zbrodniarz wojenny - milczenie boli (1)
Komentarze
Pokaż komentarze (16)