Monachium na balkonie Adolf Hitler     zdjęcie archiwalne
Monachium na balkonie Adolf Hitler zdjęcie archiwalne
Gruenefee Gruenefee
438
BLOG

Moi dziadkowie - zafascynowani słowami Führera (2)

Gruenefee Gruenefee Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 16

Ofiara, współpodążający czy przestępca?

Reklama
Moi dziadkowie nie byli żadnymi znanymi osobistościami – opowiada  Moritz Pfeiffer autor książkiMein Großvater im Krieg 1939–1945. Erinnerung und Fakten im Vergleich (Mój dziadek na wojnie 1939 – 1945. Pamięć i fakty) -nie zajmowali w okresie nacjonalizmu socjalistycznego żadnych stanowisk. Byli całkiem normalnymi Niemcami, zachwyceni nacjonalizmem, aktywni. Chciałem wiedzieć, czy moi dziadkowie byli naprawdę tak zagorzałymi nazistami?

Dziadek w wieku 16 lat był bardzo aktywnym członkiem "Jungvolk",  a babcia w „Bund Deutscher Mädel” (BDM, pol. Związek Niemieckich Dziewcząt) miała pod sobą 1000 dziewcząt. W wieku 19 lat wstąpiła do NSDAP.

Dziadek po zajęciu Polski uzyskał stopień kandydata na oficera piechoty. Brał udział na froncie we Francji, a w wieku 21 lat stracił oko pod Stalingradem. Przeżył ciężkie bombardowania w Niemczech, do końca wojny służył w wojskach okupacyjnych w Metzu, we Francji. Jak wrócił z obozu jenieckiego wieku 25 lat, to dopiero pierwszy raz zobaczył się ze swoją malutką córeczką.

Dziadek opowiadał mi , że już w Polsce docierały do niego pogłoski o "drastycznych postępowaniach " SS. Ale "legenda o czystym Wehrmachcie" była w nim bardzo głęboko zakorzeniona, był przekonany, że prowadzą "czystą" wojnę, wojnę bez pogwałcenia praw międzynarodowych.

Reklama
Trudno było uwierzyć opowieściom wojennym dziadka. Wiem, że w Rosji jednostka dziadka była w 6 Armii pod dowództwem Waltera von Reichenau, którego liczne rozkazy gwałciły prawo międzynarodowe, były na wskroś rasistowskie, zgodne z linią nazistowskiej ideologii. Żądał od swoich żołnierzy zaangażowania wszelkich sił przeciwko wrogo nastawionej, miejscowej ludności.

Dziadek jednak twardo stał przy swoim, jego zdaniem zbrodnie wojenne popełniały tylko jednostki SS. Swoich działań na wojnie, która pochłonęła tyle ofiar, w wyniku rozkazów głównych zbrodniarzy, nigdy nie zaliczał do Holocaustu.

Mój dziadek – zbrodniarz wojenny?

Moją granicę emocjonalną osiągnąłem dokładnie wtedy, kiedy zapytałem dziadka o jego zbrodnie wojenne, cytując "rozkaz " naczelnego dowództwa Wehrmachtu z 6 czerwca 1941 roku, w którym nakazano wszystkim oficerom Wehrmachtu w przypadku pojmania jeńców sowieckich "odseparować" komisarzy Armii Czerwonej i "załatwić ich za pomocą broni".

Reklama
Dziadek od czerwca 1941 do września 1942 roku był dowódzcą kompanii i adjutantem i wobec powyższego musiał być zależny od rozkazu nawołującego do mordu. Do dzisiaj nie mogę przemóc się, aby starannie i wszystkimi możliwymi środkami zbadać, czy dziadek własnymi rękami wcielił w życie ten rozkaz, czy nie.

Byłem zdziwiony brakiem wrażliwości dziadka na cierpienie, którego od Niemców doświadczyła ludność cywilna. Natomiast niezrozumienie, wściekłość i przerażenie zarazem wywoływała u niego każdorazowo nasza rozmowa na temat nalotów bombowych na Niemcy.

Dziadkowie wspominali także, że gdzieś około 1943 roku nie byli już tak pewni zwycięstwa i hasła bojowe nazi - propagandy odbierali jako zwykłe przechwałki i inscenizację. Jednak z ich ówczesnej korespondencji wynika zgoła coś innego, treść listów przesiąknięta jest mową Josepha Goebbelsa ("Wollt ihr den totalen Krieg?" pol. Chcecie wojny totalnej?)

Któregoś razu, a było to po przemówieniu radiowym Hitlera, w listopadzie w 1943 roku pisała babcia w liście do dziadka - Jeszcze jestem zafascynowana słowami naszego Führera, taka podekstytowana! Jak ciągle jeszcze dużo zaufania, wiary i siły dają słowa Führera! Człowiek po tym czuje się tak silny, że mógłby góry przenosić! (...) Jestem taka zadowolona i szczęśliwa z Twojej reakcji na jego mowę. Dokładnie jak Ty, kochanie, mam poczucie, że ta wielka mowa(…) dla naszego losu ma daleko idące znaczenie.

W żadnym wypadku moi dziadkowie nie byli współpodążającymi, czy też ofiarami. Byli małymi trybikami w machinie nacjonalizmu socjalistycznego, napędzały ją, powodując masowe poparcie dla nazistowskiej idei.

Po wojnie i upadku Hitlera nastąpił u dziadków bolesny proces konfrontacji z dawnymi ideałami, poglądami i doświadczeniem. Niezaprzeczalne zbrodnie nazistowskiego reżimu i wiedza o części własnego  w niej udziału zajmowały ich aż do później starości. Ciągle dziwiła mnie ich konsekwentna, werbalna obrona przed winą i wstydem. Powtarzali w kółko jedno i to samo,  nic o zbrodniach nie wiedzieli – z analizy listów wynika coś zgoła innego.
Dziadek przez całe swoje życie unikał rozmowy o nieżyjącym bracie - zginął na wojnie, on zgłosił się na ochotnika do Waffen-SS i brał bezpośredni udział w mordach Żydów.

Reklama
Na ich tak wielką fascynację nacjonalistycznym socjalizmen wpłynęło wiele czynników –m. in.  wychowanie w nacjonalistycznym, konserwatywnym domu rodzinnym i uspołecznienie poprzez udział w nazistowskich organizacjach młodzieżowych. Bogate doświadczenia osobiste w połączeniu z inscenizacją propagandy nazistowskiej umocniły i legitymizowały fascynację nazizmem w ich oczach.

Niestety dziadkowie już nie żyją, nie przeczytają mojej książki i nie podyskutujemy już o niej. Jestem jednak przekonany, że opracowanie własnej nazistowskiej historii rodzinnej nie musi kończyć źle,  to jest jak "upuszczanie złej krwi", oczyszcza i leczy.  Oczywiście jest to historia nieprzyjemna i bardzo intymna, ale uwrażliwia i oddemonizowywuje jednocześnie.

Kto zrozumie, może będzie mniej podatny na populizm, na hasła naganiające jednych na drugich i na nawoływanie do gwałtu.W każdym razie niezaprzeczalnym faktem jest to, że nazizm i Holocaust są częścią historii naszej rodziny.

 

Mój dziadek, zbrodniarz wojenny - milczenie boli (1)

 

Formularbeginn

Gruenefee
O mnie Gruenefee

Large Visitor Globe

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Kultura