Program (wyborczy) PIS-u na 2014 rok reklamowany jest za „ciężkie pieniądze” w telewizji hasłami „Zdrowie-Rodzina-Praca”.
Od wielu lat wartości wpisane w słowa „Człowiek-Rodzina-Praca-Godne Życie” są drogowskazem SAMOOBRONY, wypływającym z jej wizji porządku społeczno-ekonomicznego w państwie, opisanego przed laty w programie SAMOOBRONY jako „Trzecia droga”. Nie trzeba wcale sięgać do tekstów drukowanych, choćby do wydanej przed świętami broszury noszącej tytuł „Szansa dla Polski” i podtytuł zawierający dokładnie w/w słowa, aby się o tym przekonać. Można wejść na stronę internetową SAMOOBRONY (www.samoobrona.org.pl), kliknąć w zdjęcie u góry i wyświetli się właśnie to hasło. Od lat to samo.
W pierwszym odruchu pomyślałem, że to jakieś przypadkowa zbieżność. Kierowany tym impulsem sięgnąłem po to tak nagłaśniane „wiekopomne dzieło”.
I zacząłem się śmiać. Z każdą stroną coraz bardziej. Miałem wrażenie, że czytam dzieło kilku licealistów, którym dano dawne teksty programowe SAMOOBRONY i kazano stworzyć - na ich bazie – aktualny obrazek kraju, z uwzględnieniem „dzisiejszych” danych statystycznych. I kazano unikać jak ognia (lub maksymalnie łagodzić) te elementy programu SAMOOBRONY, które mogłyby godzić w interesy obecnych władców ekonomicznych Polski: wielkiej zachodniej finansjery, właścicieli sieci marketów i rodzimej magnaterii.
Całość stwarza wrażenie, że są to rozwodnione popłuczyny po wizji społeczno-ekonomicznej SAMOOBRONY, dodatkowo wyprane z tych konkretnych rozwiązań, które były tworzone w interesie „każdego Kowalskiego”. Gdzieś tam u góry Andrzej Lepper pewnie śmieje się głośno i mówi: „Patrzcie ludziska, niby taki „mundry”, a u SAMOOBRONY musi się uczyć”.
No, cóż, po wycięciu tzw. „spin doktorów” w PIS-ie najbardziej widoczni są teraz celebryci, którzy kierowani logiką „bycia celebrytą” chcą pokazywać – jak widać w mediach - nie to, co powinno być w głowie, ale co innego. Nie ma się co dziwić, że w tej sytuacji nie ma wyjścia i trzeba „zżynać” z czyjegoś programu.
PIS od lat przegrywa wszystkie większe potyczki wyborcze. Teraz doszedł do tego pech i to podwójny.
Po pierwsze – SAMOOBRONA, wbrew planowi sprzed lat i wylaniu całych hektolitrów „pomyj”, nie zniknęła ze sceny politycznej i odbudowuje własną pozycję na niej.
Po drugie – dzień po tak kosztownym starcie kampanii PIS, SAMOOBRONA ogłosiła na Śląsku (w Parku Tradycji w Siemianowicach Śląskich) swój „Program Zmian”, zatytułowany „Przywrócimy Polskę Polakom”, składający się z dwóch części: „Programu zmian społeczno-ekonomicznych” i z „Programu zmian i podejmowanych działań: ustrojowych, w pozostałej przestrzeni wspólnej oraz w rolnictwie”.
Po zestawieniu „programu” PIS-u z „Programem zmian społeczno-ekonomicznych” SAMOOBRONY, tym bardziej widoczne jest to, co zostało zapisane wcześniej – obawa PIS-u przed naruszeniem interesów ekonomicznych władców kraju.
„Programu zmian ustrojowych...” SAMOBRONY nie ma z czym porównywać, bo takiego programu w tekście PIS-u nie ma. I to, czego właśnie w „programie” PIS-u nie ma, jest kluczowe, jeżeli rozpatrujemy ten „program” pod kątem możliwości wyeliminowania obecnych patologii w państwie.
Nie ma w nim wielu koniecznych rozwiązań i rozstrzygnięć. Ja skoncentruję się na dwóch, przy czym jeden „brak” jest wskazany już powyżej.
W cytowanym tekście PIS-u jest odniesienie do „ideologii gender”. Oto jak jest (m.in.) opisana:
„Groźne dla rodziny i rodzicielstwa w Polsce jest też szerzenie ideologii gender.... Jej rozpowszechnianie ma charakter sztuczny, warunkowany przede wszystkim
przez strumienie środków finansowych, w znacznej mierze zewnętrznych. Niemniej jej oddziaływanie rośnie, szczególnie wśród młodzieży i przyczynia do szerzenia się postaw niesprzyjających zakładaniu rodzin i posiadaniu dzieci” (podkr. i wytł.moje)
Jak to ładnie brzmi (prawie jakbym słyszał kogoś zza naszych wschodnich granic).
I jak prawdziwie!
A tak na poważnie. Problem różnych mniejszości od miesięcy polaryzuje życie społeczno-polityczne w Polsce. Nie da się uciec od wypracowania rozwiązań (i ich zapisania w przepisach) wskazujących, jak daleko sięgają prawa człowieka, w które państwo absolutnie nie ma prawa ingerować, a gdzie zaczyna się (nie mający z prawami człowieka nic wspólnego) dyktat „znikomych mniejszości”, pragnących narzucić „większości” swą wizję porządku w „przestrzeni wspólnej” w państwie.
I nie chodzi tutaj tylko o grupy LGBT, ale także np. o mniejszości religijne o charakterze radykalnym. W tekście PIS-u nie ma żadnych odniesień do tych zagadnień. Dlaczego?
Tym jednak, co dyskwalifikuje i de facto ośmiesza tekst, który ma być „Programem” PIS-u na 2014 rok, jest w nim brak opisu istniejących wad ustrojowych i wskazania rozwiązań, służących ich wyeliminowaniu. Partia, która chce uchodzić za główną opozycję w kraju, która zachłystuje się w opisywaniu poszczególnych przypadków korupcji, nepotyzmu, czy zwykłego złodziejstwa, pisze tylko, jakie instytucje i urzędy zlikwiduje, a które poprzestawia.
Konsekwentnie głoszę, że PIS, jeżeli jest opozycją, to jest opozycją „stołkową”, a ładnie nazywając - „personalną”. Cytowany powyżej tekst dowodzi tego w stu procentach.
Powstaje pytanie, dlaczego PIS tak konsekwentnie unika opisu patologii ustrojowych i stoi na stanowisku, że jak wprowadzi swoich ludzi na „stołki”, to będzie w Polsce dobrze? Przecież nawet przysłowiowy licealista wie, że patologie społeczno-ekonomiczne wypływają z patologii ustrojowych.
Rzecz w tym, że PIS musiałby wtedy przyznać, że odpowiada za te patologie tak samo, jak jego główny oponent. Bo od 25 lat bierze wspólnie z nim udział w budowie tego samego „układu” w państwie.
Układu politycznego, który przekłada się na określone patologie ustrojowe, skutkujące określonymi patologiami społeczno-ekonomicznymi.
Układu, który zawiązał się między pewnymi środowiskami w Magdalence i przy „okrągłym stole”. I trwa do dziś.
Zmieniają się partie polityczne u władzy, a główni aktorzy u władzy pozostają ci sami. Tyle tylko, że czasami muszą odejść na „inne”, wcześniej przygotowane stołki w innych niż „rządowe” sferach publicznych lub „okołopublicznych”. Rzadko komuś z nich „dzieje się krzywda” i odsuwany jest na boczny tor. Chyba, że podpadnie.
Te przyczyny decydują, że PIS – nawet gdyby jakimś cudem zdobył władzę (bo z kim?) – poza obsadzeniem swymi ludźmi wszystkiego, co możliwe, nie dokona żadnych istotnych, rzeczywistych zmian społeczno-ekonomicznych, a tym bardziej ustrojowych, służących wprowadzeniu w państwie NORMALNOŚCI. Narobi bałaganu, będzie wszczynał awanturę za awanturą i straci władzę.
Ten żałosny brak diagnoz i rozwiązań ustrojowych w „programie” PIS-u jest szczególnie widoczny właśnie w zestawieniu z „Programem zmian ustrojowych” SAMOOBRONY. Wystarczy je przeczytać:
-
Bezpośrednie podejmowanie decyzji przez ogół obywateli (naród) fundamentem ustroju państwa.
-
(Realne) prawo do odwoływania posłów – w trakcie kadencji – przez ich wyborców jako kolejne podstawowe prawo polityczne obywateli i fundament pośredniego decydowania obywateli o „przestrzeni wspólnej” w państwie.
-
Powołanie Krajowego Trybunału Praw Człowieka, orzekającego w oparciu o przyjęte pakty i konwencje (posiłkowo także w oparciu o Powszechną Deklarację Praw Człowieka ONZ). Przyznanie obywatelom prawa do zaskarżenia (po wyczerpaniu trybu instancyjnego) każdego orzeczenia sądowego i każdej decyzji administracyjnej do tego Trybunału.
-
Likwidacja Senatu i powołanie w miejsce obecnego Sejmu dwóch nowych izb: Wielkiej Izby Poselskiej (bezpartyjnej – 360 posłów) i Małej Izby Poselskiej (wyłaniającej rząd – 200 posłów).
Wielka Izba Poselska, będąc głównym podmiotem ustawodawczym i kontrolnym w państwie, ma jednocześnie stać na straży praw obywateli.
(Powołanie tej izby jest elementem przywracania rozdziału „władz” w państwie, ale przede wszystkim, dostarczeniem obywatelom „narzędzia” do pośredniego decydowania o swym państwie).
-
Wybór posłów (od 1-2 w okręgu do MIP, od 1-4 w okręgu do WIP)
w 100 okręgach z list: okręgowej, wojewódzkiej i krajowej. Podział głosów na listy proporcjonalnie do liczby głosów oddanych na te listy. Potem podział mandatów w okręgach (ale zawsze minimum po jednym do każdej z izb w każdym ze 100 okręgów), potem przydzielenie mandatów poszczególnym osobom, które kolejno uzyskały najwięcej głosów. Wyborca decyduje, na którą listę oddaje głos. Jednocześnie tym samym deklaruje, z której listy posłów będzie kontrolował.”
W zestawieniu z „siłą” tych zapisów, których „podstawą” jest 236-stronicowa książka widoczna powyżej na zdjęciu, „program” PIS-u to „obiecanki-cacanki”.
PIS naprawdę ma pecha.
.................
Teksty autora także na www.grudziecki.blog.pl
Inne tematy w dziale Polityka