Oto powód dla którego dwóch nominatów Koalicji Obywatelskiej w PKW: Ryszard Balicki i Konrad Składowski wstrzymało się od głosu (zapewne na polecenie samego Donalda Tuska, ale o tym się raczej nigdy nie dowiemy) i dzięki temu PKW głosami pisowskich nominatów mogła przegłosować przyznanie PiSowi tych pieniędzy:
gdyby PKW odrzuciła orzeczenie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i ostatecznie potwierdziła swoją poprzednią decyzję w sprawie dotacji dla PiS - ta sama izba mogłaby podważyć orzeczenie PKW o ważności wyborów prez. w przyszłym roku uznając, że odrzucając sprawozdanie PiS wbrew jej decyzji PKW wykroczyła poza swoje kompetencje i tym orzeczeniem złamała konstytucyjną zasadę równego traktowania komitetów wyborczych i ich kandydatów w wyborach wpływając w ten sposób na ich wyniki.
Co prawda PiS nie wystawiło swojego kandydata do wyborów, ale jedynie udzieliło poparcia jednemu z nich, IKNiSP mogłaby to jednak łatwo obejść uznając, że PKW swoją decyzją odebrała PiSowi fundusze na kampanię i przez to PiS nie mogło (czemu nie?) wystawić swojego kandydata. Może to byłoby trochę karkołomne założenie z jej strony, ale... nie sądzę, żeby to akurat zniechęciło członków tej izby do wydania takiego orzeczenia.
Lepiej więc, żeby PiS otrzymało te pieniądze, żeby nie dawać mu żadnych, nawet luźnych pretekstów do podważania wyników nadchodzących wyborów. Tym bardziej, że to i tak niewiele wpłynie na ich wyniki. O wiele bardziej może wpłynąć na nie właśnie odebranie PiSowi tych pieniędzy, niż ich przyznanie.
Jestem przekonany, że to z tego powodu dwóch nominatów KO w PKW wstrzymało się od głosu, i to nie było tylko i wyłącznie ich własną decyzją. Decyzja ta zapadła w kuluarach rządowych między najwyższymi ministrami a Balicki i Składowski jedynie wykonali polecenie z góry.
Oczywiście inną kwestią jest to, czy PiSowi należą się te pieniądze i czy jeszcze je dostanie. PKW orzekła jednocześnie, że nie rozstrzyga statusu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN, a to znaczy, że min. Domański mógłby się teraz na to powołać stwierdzając, że wszakże PKW przyjęła w końcu sprawozdania PiS ze względu na orzeczenie IKNiSP, gdyż nie miała innego wyjścia, to orzeczenie jednak jest nieprawomocne, tak jak poprzednie orzeczenia tej izby.
Nie sądzę jednak, żeby to zrobił z tych powodów, o których pisałem powyżej, ale również dlatego, że sam publicznie twierdził po wielokroć, że przychyli się do decyzji PKW. A twierdził tak, bo już wtedy zapadła na najwyższym szczeblu władzy decyzja, że PKW powinna przyjąć sprawozdanie PiS.
Wybaczcie mi ten dopisek po czasie, ale to się aż samo prosi:
Oczywiście, rząd i premier mogą pójść na rympał i nie wypłacić PiSowi tych pieniędzy tłumacząc to - jak już napisałem - tym, że nie będą uznawać żadnych orzeczeń IKNiSP SN, nawet jeśli izba ta orzeknie w czerwcu nieważność wyborów (w przypadku, gdy PiS zaskarży ich wyniki z powodów wymienionych wcześniej). Obawiam się jednak, że w ten sposób rząd może doprowadzić do scenariusza gruzińskiego w Polsce czyli masowych protestów i zamieszek wywołanych zarówno przez zwolenników PiS niezadowolonych z porażki ich kandydata jak i zwolenników kandydata strony rządzącej wściekłych na unieważnienie wyborów przez IKNiSP oraz Andrzeja Dudę, który nie zamierza opuścić Pałacu Prezydenckiego, gdyż wybory zostały unieważnione. A wtedy może się to skończyć koniecznością powtórzenia wyborów (Polska to jednak nie Gruzja... jeszcze) a w konsekwencji nawet przedwczesnymi wyborami parlamentarnymi. Sądzę, że rządzący mają tego świadomość i dlatego nie będą dalej przedłużać tego serialu z wypłatą PiSowi dotacji... tym bardziej, że już za trzy tygodnie wszyscy będą zaabsorbowani zupełnie czymś innym i znacznie ważniejszym, czyli inauguracją Donalda Trumpa na prezydenta USA oraz jego pierwszymi decyzjami. A tym czy PiS powinno dostać te pieniądze, czy IKNiSP jest sądem czy nie itd, itp, nikt już nie będzie sobie zawracał głowy. Przynajmniej do wyborów prezydenckich.
Inne tematy w dziale Polityka