Czyli co powinien zrobić człowiek porządny po wyborach do sejmu i senatu.
Pokładałem spore, aczkolwiek nie ogromne nadzieje w tych wyborach, pamiętając o słowach JKM, który mówił, że gdyby wybory miały coś zmienić to zostałyby zakazane. Inny klasyk mówił, że nie ważne kto głosuje, ale ważne, kto przygotowuje alternatywę polityczną dla wyborców, bo wtedy zawsze wybory są po myśli starszych i mądrzejszych, bez względu na to, kto je wygra. Do głównych „przegranych” tych wyborów czyli PiSu i Konfederacji mogę tylko powiedzieć „Pycha kroczy przed upadkiem”. Te ugrupowania nie zmobilizowały swoich wyborców, i tam gdzie miały najwyższe poparcie na ścianie wschodniej (Podlasie, Podkarpacie, Lubelskie) równocześnie te regiony miały najmniejszą frekwencje i nie zrównoważyły liberalno-lewicowego głosu zachodu i dużych miast.
Mleko się rozlało, choć jego sprzątnięcie jest nieco odłożone w czasie, dzięki decyzji Prezydenta Dudy, który korzystając ze swych konstytucyjnych prerogatyw wybrał Mateusza Morawieckiego jako kandydata na premiera, choć ten ma dość księżycowe szanse na stworzenie większości parlamentarnej dla swojego nowego-starego gabinetu. Więc co teraz nas czeka? Nas Polaków, katolików, konserwatystów? Powiem tak, nihil novi, gotowanie żaby przyspieszy lekko, lecz podkręcenie gazu w tym kotle może mieć dla niektórych ozdrowieńcze wybudzenie z tego letargu i patriotyzmu partyjno-dotacyjnego. Ludu wierny, to jest właśnie twój czas. Czas stowarzyszeń i organizacji. Od mniejszych do większych. Czas publicznych różańców, marszy i demonstracji. Czas petycji i inicjatyw społecznych, które mają sypać piach w tryby lewicowo-tęczowej machiny, która dostała mocy nowym rozdzieleniu mandatów w sejmie. Czas wydawania broszur, ulotek, analiz tego co jest złe w naszej Ojczyźnie i co trzeba, aby to poprawić.
Rząd nowego-starego premiera Tuska, który to miał kontakty ze Stasi w latach 80tych (za opisanie tego faktu w książce Niebezpieczne związki Donalda Tuska, redaktor Wojciech Sumliński nie został pozwany do tej pory, więc domniemywam, że jest to prawda), będzie miał bat prezydenta Andrzeja Dudy nad sobą i nie ma wystarczającej liczby mandatów do odrzucenia jego weta. Wracając do końcówki rządów technokraty Morawieckiego, który to również miał kontakty ze Stasi w roku 1989 (co opisał redaktor Leszek Szymowski, i również nie został za to pozwany, więc domniemywam, że jest to prawda), wiję się on jak piskorz i robi dobrą minę do złej gry. Jest mi go kompletnie nie żal, ponieważ nie jest on konserwatywnym skrzydłem PiSu (co dało się powiedzieć np. o premier Beacie Szydło z lat 2015-2017), a jest raczej centro-lewicowym, co widać, po jego „obwinianiu” za porażkę PiSu wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który to wyrok wzmocnił ochronę prawną dzieci nienarodzonych, potwierdzając niezgodność tzw. aborcji eugenicznej z ustawą zasadniczą III RP.
Wracając do strategii konserwatystów, trzeba działać wielotorowo. Promować własną narrację w kwestii ochrony życia, wolnego dostępu do broni, czy edukacji dzieci, a równocześnie patrzeć rządowi i sejmowi na ręce, kontrolować co złego chcą zrobić, jak nie ustawą, to uchwałą czy rozporządzeniem ministerialnym. Jeśli trzeba to przede wszystkim naciskać na PSL najbardziej „konserwatywną” część przyszłego lewicowego rządu. Nawet robić im demonstracje przed biurami poselskimi, spamowaniem ich telefonami, petycjami, listami, wszystkim tym, co jest atutem obywateli w tym czarnym Piotrusiu, zwanym demokracją. Może przyjdzie obudzenie i opamiętanie wśród „tłustych kotów” PiS i przypomną sobie, na jakiej kanwie, zdobyli władze w 2015 roku, wyrywając ją potężnemu frontowi medialno-agenturalnemu. Może obudzi to także Konfederację, która przez większość kampanii, „schowała” konserwatywne postulaty, a za przyczyną szarej eminencji posła Przemysława Wiplera, rozpoczęła dryfowanie, a może i marsz w kierunku centrum. Czy obudzi to dziennikarzy propisowskich, niegdysiejszych klakierów, którzy bronili nawet najgłupszych decyzji rządu, czy to w sprawie Ukrainy, czy to mniemanej pandemii covid19, czy innych pomniejszych spraw, za które należało krytykować władzę? Mówią, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. I liczenia również, dotacji państwowych, od pewnego przedsiębiorstwa spółki skarbu państwa, które mogło sobie kupić przychylność dowolnego medium, od prawicy do centrum.
Polacy, czy wy macie Boga w sercu? Czy będziecie oglądać rozbiór Polski w perspektywie paru dekad? Czy jesteście wreszcie synami wielkiego wolnego Narodu i macie jakąś misję do spełniania, wobec Ojczyzny, wobec siebie, swoich przodków, dzieci czy wnucząt? Na te pytania każdy z was musi odpowiedzieć sobie. Zostawiam z cytatem króla Królów:
„Na świecie ucisk mieć będziecie, ale ufajcie, Jam zwyciężył świat”. J 16, 33
Polak z urodzenia, katolik z wyboru, inżynier z wykształcenia.
Kawaler, jak na razie.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka