To prawdziwą miłość przeżywają jedynie chrześcijanie? A inne kultury to się tylko bezrozumnie i bezuczuciowo "ciapciają"? Ta notka przypomina tworzone przed stu laty sofizmaty o wyższości rasy aryjskiej.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
Komentarz został usunięty
Komentarz został usunięty przez autora komentarza.
Autor uważa, że jeśli ktoś nie poddał się jakiejś ideologii, to nie potrafi kochać. To jest zawłaszczanie terminu "miłość". Jako inteligentny człowiek pan GPS zracjonalizował swoje uczucia i ubrał je w szatki idei, żeby odrzucić inne koncepcje miłości. Sprytne.
Człowiek CAŁY CZAS kieruje się tym, co CZUJE. Czy będą to emocje,
uczucia, potrzeby, przekonania - to wszystko jest POZA rozumem. Rozum
nigdy nie wyznacza nam celów. Nasze cele - i te niższego rzędu, i te
wyższego - są wyznaczane przez to, co CZUJEMY. Wszelkie nasze zasady,
prawidła, normy są oparte na uczuciach. Uczucie prowadzi do przekonania,
przekonanie do zasady, zasada do idei, idea do ideologii. I bez
znaczenia, czy uzna Pan to za ludzkie, anielskie czy zwierzęce. Nie może
Pan kierować się czymś innym niż to, co Pan czuje.
Sumienie nie komunikuje się z nami poprzez rozum. To nie rozum mówi nam,
co jest dobre, a co złe. Gdyby tak było, mielibyśmy ekspertów od
moralności. Takowych nigdy zaś nie było. Jeśli istnieje moralność
obiektywnie słuszna, to zna ją Bóg i tylko poprzez bezpośredni kontakt z
Nim moglibyśmy uzyskać pewność. Na razie skazani jesteśmy na UCZUCIA.
Rzecz w tym, że człowiekiem "miotają" różne uczucia, czasami sprzeczne.
Chcemy walnąć w mordę, ale chcemy też być dobrymi ludźmi, nie chcemy
wchodzić w konflikty, etc. Rozum jest po to, żeby pogodzić te uczucia,
znaleźć złoty środek. Tu tkwi jednak pewien haczyk: rozważając nad swoim
zachowaniem, analizując je i poddając ocenie wywołujemy w sobie...
kolejne uczucia. W rezultacie możemy wzmocnić pierwotne uczucie lub je
osłabić. Wygra i tak silniejsze uczucie.
Pisze Pan: "Ideologie tworzą kulturę i cywilizację. Kultura to ideologia
przeciwstawiająca się instynktom i emocjom." Otóż nie, kultura wyrasta z
emocji. Ona hamuje tylko niektóre emocje, te gwałtowne i krótkotrwałe,
gdyż nasza rzeczywistość nie wymaga już (zazwyczaj) natychmiastowych
reakcji (np. na zagrożenie), lecz działania opartego na UCZUCIACH
spokojnych i trwałych (w miarę). Dodajmy też, że kultura cały czas się
zmienia, ponieważ zmieniają się UCZUCIA. Ile razy ludzie buntowali się
przeciwko czemuś? Uważali, że coś jest złe, chociaż było utrwalone przez
obyczaj? Uczucie jednostki zawsze będzie dla niej ważniejsze niż
wszelkie normy, prawidła, obyczaje, wychowanie, maniery i dorobek
intelektualny ludzkości same z siebie. Jednostka podporządkowuje się
normom i obyczajom wyłącznie wtedy, gdy CZUJE taką potrzebę (strach,
wstyd, przekonanie o słuszności zasad, etc). Jeśli nie czuje, odrzuca
kulturę.
Czy staje się wówczas zwierzęciem? Nie. Nawet dzikusem stać się nie
może. Człowiek, który zdjął ubranie i lata na golasa, wciąż jest tym
samym człowiekiem, tylko bez ubrania. Nie można wrócić do stanu
dzikości, chyba że doznalibyśmy urazu mózgu.
Broni Pan ideologii. A przecież ideologia oparta jest na ślepym
przekonaniu o słuszności czegoś. Nie ma tu miejsca na rozum. Pan, jako
zwolennik jakiejś (jakiejkolwiek) ideologii wyrzeka się rozumu. Kierują
Panem już tylko emocje. Ale że jest Pan jednak człowiekiem
inteligentnym, umie Pan swoje emocje ubrać w ładne słowa i ochrzcić je
ZASADAMI. :)
PS. Dobrem jest nie to, co czujemy, tylko to, co czynimy. Jeśli uczucie prowadzi nas do dobrego czynu, to jest słuszne. Nie może być złem. Czy rozum może nas prowadzić do dobrego czynu? Rozum ma za zadanie realizować to, co CZUJEMY. Żeby być chrześcijaninem, takim prawdziwym, trzeba CZUĆ, że należy się podporządkować określonym zasadom. Nie da się naukowo uzasadnić konieczności kochania wroga. Rozum tego nie obejmie. To jest wręcz NIEROZUMNE.
"Wszelkie uczucia przeszkadzają w pełnie świadomym dążeniu do dobra."
A to już jest kosmiczna bzdura. Bez uczuć nie ma woli czynienia c z e g o k o l w i e k ! Musi Pan COŚ czuć. Jeśli uważa Pan, że kochanie konkretnej osoby przeszkadza w czynieniu dobra, to jest Pan niemądry. Zresztą, nie trzeba kochać tej konkretnej osoby. Wystarczy kochać IDEĘ czynienia dobra. Ale to też uczucie.
Jedni kochają ludzi, inni zwierzęta, inni - konkretne sprawy, jeszcze inni idee. Ale trzeba COŚ czuć. Bez czucia nie ma akcji. Rozum nigdy nie dążył do dobra ani do zła. Rozum jest amoralny. On tylko realizuje to, co czujemy.
"W chrześcijaństwie chodzi o to, by dążyć do dobra rozumowo, na chłodno, intelektualnie."
Hitler potrafił logicznie uzasadnić swoje przekonania. Każdy filozof potrafi, niezależnie od tego, jakie idiotyzmy chodzą mu po głowie. Inteligencja to nie mądrość. Najpierw jest czucie, potem uzasadnienie. Nigdy odwrotnie.
Dlatego jedni są za zabijaniem na wojnie, a inni są pacyfistami. Jedni opowiadają się za całkowicie wolnym rynkiem, a inni - za państwem opiekuńczym. Jedni są za aborcją na życzenie, motywując to prawem do decydowania o własnej macicy, a inni walczą o życie nienarodzonych. Każdy ma zajebiście dobre argumenty. To, że Pan niektórych NIE CZUJE, nie oznacza, że są głupie.
"Najwięcej miłości mają pustelnicy, bo kontemplują."
Miłość bez uczynków jest bezwartościowa. Liczą się czyny i motywacja, która jest wskaźnikiem działań na przyszłość. Pustelnik, który tylko rozmyśla, jest gorszy od psa liżącego rannego towarzysza.
"(...) Miłość cierpliwa jest,łaskawa jest.Miłość nie zazdrości,nie szuka poklasku,nie unosi się pychą;nie dopuszcza sie bezwstydu,nie szuka swego,nie unosi się gniewem,nie pamięta złego;nie cieszy się z niesprawiedliwości,lecz współweseli się z prawdą.Wszystko znosi,wszystkiemu wierzy,we wszystkim pokłada nadzieję,wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje, (...) "
Drogi, GPSie, zwróć uwagę, w szczególności, na ostatnie zdanie:)
(choć większość pozostałych przymiotów miłości wymyka się Twojemu rozumieniu tejże)
"Nigdy nie ustaje". W przeciwieństwie do aktywności Twojego bądź mojego rozumu:)
Jak może coś tak ograniczonego jak nasz rozum tworzyć nieskończoność (skoro "nie ustaje")? (bo napisałeś, że tworzymy, a nie odkrywamy)
Miłość jest absolutnie poza rozumem, co nie znaczy, że nie możemy ją rozumowo poznawać (właśnie odkrywać, a nie tworzyć).
Możemy, ale nie poznamy.
:)
Duzo celnych przemyslen, no i ocyzwiscie jest nie po mojemu.
Nie sadze by milosc dala sie wyrazic przy pomocy filozofii; to Boski element w czlowieku. Ludzkie "serce" z oknem otwartym na Stworce przemienia sie w kochajace.
Istota czlowieka jest egoistyczne pragnienie, bo zeby istniec - musimy wszystko otrzmywac. Czlowiek, jesli cos daje, to tyko to, co sam otrzymal. Taka jest ludzka natura, przeciwna Boskiej, ktorej "natura" jest bezinteresowne dawanie. To prawdziwa milosc. Bog jest tylko dobry. Jest zrodlem wszystkiego.
Mam watpliwosci nt. instynktow, w jakie wyposazony jest czlowiek - egoista. Poza tymi, ktore dzieli ze swiatem zwierzecym, posiada instynkty ludzkie: i. wladzy, wiedzy i kultury, a w tym - swiadomosc istnienia istoty wyzszej, ktora wszysko sprawia.
Uczucia ludzkie spelniaja role przekaznika; sa "jezykiem" jakim serce komunikuje z ludzka swiadomoscia.
Nabywanie milosci, czyli przemiana serca w kochajace ("kamiennego" w "ludzkie") nie jest procesem intelektualnym, niemniej intelekt jest czyms pomocnym i niezbednym w dazeniu do uzskania stanu milosci. Proces zaczyna sie od wyboru Boga (sprawa wzajemna) jako Drogi: "Niechaj sie zaprze samego siebie, i neich Mnie nasladuje." Madrosc jest pochodna milosci, jej nastepstwem.
Itd.
"Miłość wymaga Boga, a Bóg stworzył nas zwierzęciem, które by w pełni
kochać musi poznać ideologię chrześcijańską. Poznać rozumem, słowami,
przekazem językowym, werbalnie." - troche przesada. Myslisz, ze osoby niewierzace albo wyznajace inne religie nie potrafia wogole kochac?
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
Strona wykorzystuje pliki cookies.
Informujemy, że stosujemy pliki cookies - w celach statycznych, reklamowych oraz przystosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Są one zapisywane w Państwa urządzeniu końcowym. Można zablokować zapisywanie cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki internetowej. Więcej informacji na ten temat.
A dopiero teraz zrozumiałem treść pańskiego wpisu pod moim. Przepraszam za pochopną, niezgodną z prawdą, mą odpowiedź, którą usuwam.
Nie jesteś egoistą jak my wszyscy?
Uważaj bo cię z ciałem porwą prosto do Nieba.
Ayn Rand?
Bo prawdziwych chrześcijan już nie ma. Chrześcijaństwo zdechło właśnie dlatego, że stało się ideologią, czyli tworem całkowicie bezrozumnym.
O Bogu wie Pan tyle, co świnia o fizyce kwantowej.
- ... więc gasząca te instynkty i emocje kultura zabija człowieka w człowieku, prawda ?
Autor uważa, że jeśli ktoś nie poddał się jakiejś ideologii, to nie potrafi kochać. To jest zawłaszczanie terminu "miłość". Jako inteligentny człowiek pan GPS zracjonalizował swoje uczucia i ubrał je w szatki idei, żeby odrzucić inne koncepcje miłości. Sprytne.
Człowiek CAŁY CZAS kieruje się tym, co CZUJE. Czy będą to emocje,
uczucia, potrzeby, przekonania - to wszystko jest POZA rozumem. Rozum
nigdy nie wyznacza nam celów. Nasze cele - i te niższego rzędu, i te
wyższego - są wyznaczane przez to, co CZUJEMY. Wszelkie nasze zasady,
prawidła, normy są oparte na uczuciach. Uczucie prowadzi do przekonania,
przekonanie do zasady, zasada do idei, idea do ideologii. I bez
znaczenia, czy uzna Pan to za ludzkie, anielskie czy zwierzęce. Nie może
Pan kierować się czymś innym niż to, co Pan czuje.
Sumienie nie komunikuje się z nami poprzez rozum. To nie rozum mówi nam,
co jest dobre, a co złe. Gdyby tak było, mielibyśmy ekspertów od
moralności. Takowych nigdy zaś nie było. Jeśli istnieje moralność
obiektywnie słuszna, to zna ją Bóg i tylko poprzez bezpośredni kontakt z
Nim moglibyśmy uzyskać pewność. Na razie skazani jesteśmy na UCZUCIA.
Rzecz w tym, że człowiekiem "miotają" różne uczucia, czasami sprzeczne.
Chcemy walnąć w mordę, ale chcemy też być dobrymi ludźmi, nie chcemy
wchodzić w konflikty, etc. Rozum jest po to, żeby pogodzić te uczucia,
znaleźć złoty środek. Tu tkwi jednak pewien haczyk: rozważając nad swoim
zachowaniem, analizując je i poddając ocenie wywołujemy w sobie...
kolejne uczucia. W rezultacie możemy wzmocnić pierwotne uczucie lub je
osłabić. Wygra i tak silniejsze uczucie.
Pisze Pan: "Ideologie tworzą kulturę i cywilizację. Kultura to ideologia
przeciwstawiająca się instynktom i emocjom." Otóż nie, kultura wyrasta z
emocji. Ona hamuje tylko niektóre emocje, te gwałtowne i krótkotrwałe,
gdyż nasza rzeczywistość nie wymaga już (zazwyczaj) natychmiastowych
reakcji (np. na zagrożenie), lecz działania opartego na UCZUCIACH
spokojnych i trwałych (w miarę). Dodajmy też, że kultura cały czas się
zmienia, ponieważ zmieniają się UCZUCIA. Ile razy ludzie buntowali się
przeciwko czemuś? Uważali, że coś jest złe, chociaż było utrwalone przez
obyczaj? Uczucie jednostki zawsze będzie dla niej ważniejsze niż
wszelkie normy, prawidła, obyczaje, wychowanie, maniery i dorobek
intelektualny ludzkości same z siebie. Jednostka podporządkowuje się
normom i obyczajom wyłącznie wtedy, gdy CZUJE taką potrzebę (strach,
wstyd, przekonanie o słuszności zasad, etc). Jeśli nie czuje, odrzuca
kulturę.
Czy staje się wówczas zwierzęciem? Nie. Nawet dzikusem stać się nie
może. Człowiek, który zdjął ubranie i lata na golasa, wciąż jest tym
samym człowiekiem, tylko bez ubrania. Nie można wrócić do stanu
dzikości, chyba że doznalibyśmy urazu mózgu.
Broni Pan ideologii. A przecież ideologia oparta jest na ślepym
przekonaniu o słuszności czegoś. Nie ma tu miejsca na rozum. Pan, jako
zwolennik jakiejś (jakiejkolwiek) ideologii wyrzeka się rozumu. Kierują
Panem już tylko emocje. Ale że jest Pan jednak człowiekiem
inteligentnym, umie Pan swoje emocje ubrać w ładne słowa i ochrzcić je
ZASADAMI. :)
A to już jest kosmiczna bzdura. Bez uczuć nie ma woli czynienia c z e g o k o l w i e k ! Musi Pan COŚ czuć. Jeśli uważa Pan, że kochanie konkretnej osoby przeszkadza w czynieniu dobra, to jest Pan niemądry. Zresztą, nie trzeba kochać tej konkretnej osoby. Wystarczy kochać IDEĘ czynienia dobra. Ale to też uczucie.
Jedni kochają ludzi, inni zwierzęta, inni - konkretne sprawy, jeszcze inni idee. Ale trzeba COŚ czuć. Bez czucia nie ma akcji. Rozum nigdy nie dążył do dobra ani do zła. Rozum jest amoralny. On tylko realizuje to, co czujemy.
Hitler potrafił logicznie uzasadnić swoje przekonania. Każdy filozof potrafi, niezależnie od tego, jakie idiotyzmy chodzą mu po głowie. Inteligencja to nie mądrość. Najpierw jest czucie, potem uzasadnienie. Nigdy odwrotnie.
Dlatego jedni są za zabijaniem na wojnie, a inni są pacyfistami. Jedni opowiadają się za całkowicie wolnym rynkiem, a inni - za państwem opiekuńczym. Jedni są za aborcją na życzenie, motywując to prawem do decydowania o własnej macicy, a inni walczą o życie nienarodzonych. Każdy ma zajebiście dobre argumenty. To, że Pan niektórych NIE CZUJE, nie oznacza, że są głupie.
"Najwięcej miłości mają pustelnicy, bo kontemplują."
Miłość bez uczynków jest bezwartościowa. Liczą się czyny i motywacja, która jest wskaźnikiem działań na przyszłość. Pustelnik, który tylko rozmyśla, jest gorszy od psa liżącego rannego towarzysza.
Miłość nigdy nie ustaje, (...) "
Drogi, GPSie, zwróć uwagę, w szczególności, na ostatnie zdanie:)
(choć większość pozostałych przymiotów miłości wymyka się Twojemu rozumieniu tejże)
"Nigdy nie ustaje". W przeciwieństwie do aktywności Twojego bądź mojego rozumu:)
Jak może coś tak ograniczonego jak nasz rozum tworzyć nieskończoność (skoro "nie ustaje")? (bo napisałeś, że tworzymy, a nie odkrywamy)
Miłość jest absolutnie poza rozumem, co nie znaczy, że nie możemy ją rozumowo poznawać (właśnie odkrywać, a nie tworzyć).
Możemy, ale nie poznamy.
:)
"Najwięcej miłości mają pustelnicy, bo kontemplują."
https://www.youtube.com/watch?v=3AlAl5W-JhA
:D
Nie sadze by milosc dala sie wyrazic przy pomocy filozofii; to Boski element w czlowieku. Ludzkie "serce" z oknem otwartym na Stworce przemienia sie w kochajace.
Istota czlowieka jest egoistyczne pragnienie, bo zeby istniec - musimy wszystko otrzmywac. Czlowiek, jesli cos daje, to tyko to, co sam otrzymal. Taka jest ludzka natura, przeciwna Boskiej, ktorej "natura" jest bezinteresowne dawanie. To prawdziwa milosc. Bog jest tylko dobry. Jest zrodlem wszystkiego.
Mam watpliwosci nt. instynktow, w jakie wyposazony jest czlowiek - egoista. Poza tymi, ktore dzieli ze swiatem zwierzecym, posiada instynkty ludzkie: i. wladzy, wiedzy i kultury, a w tym - swiadomosc istnienia istoty wyzszej, ktora wszysko sprawia.
Uczucia ludzkie spelniaja role przekaznika; sa "jezykiem" jakim serce komunikuje z ludzka swiadomoscia.
Nabywanie milosci, czyli przemiana serca w kochajace ("kamiennego" w "ludzkie") nie jest procesem intelektualnym, niemniej intelekt jest czyms pomocnym i niezbednym w dazeniu do uzskania stanu milosci. Proces zaczyna sie od wyboru Boga (sprawa wzajemna) jako Drogi: "Niechaj sie zaprze samego siebie, i neich Mnie nasladuje." Madrosc jest pochodna milosci, jej nastepstwem.
Itd.
kochać musi poznać ideologię chrześcijańską. Poznać rozumem, słowami,
przekazem językowym, werbalnie." - troche przesada. Myslisz, ze osoby niewierzace albo wyznajace inne religie nie potrafia wogole kochac?
Po chrześcijańsku kochać nie potrafią.
To nie jest miłość, to żądza.
To żądza, na której wyrasta miłość.