Komentarze do notki: Własność intelektualna to pies, który zerwał się z łańcucha

« Wróć do notki

Henryk Dąbrowski4 grudnia 2013, 11:11
@AutorChciałbym (przy okazji) zwrócić uwagę na pewien absurd. Otóż obecnie prawa autorskie trwają przez 70 lat od śmierci (!) autora. Jeśli jakiś zdolny poeta napisał wiersz w wieku 10 lat i umarł mając lat 100, to wiersz ten będzie objęty prawami autorskimi przez 160 lat !!!!!!!!!!!!!!!!

Jest rzeczą niepojętą, że prawa autorskie liczone są od śmierci autora. Przecież pisząc książki, wiersze zarabiają oni na życie. Logicznie byłoby objąć prawami autorskimi taki utwór na określony czas (powiedzmy 30 lat) od daty publikacji. Nie można zarobić na całe życie jedną książką.
piano4 grudnia 2013, 11:21
@Autorhm, wystarczy spojrzeć na historię cywilizacji - gdzie byśmy byli, gdyby prawo patentowe było w przeszłości tak restrykcyjne jak dziś?
szkoda gadać
m.r4 grudnia 2013, 11:34
@Autor"Z fotonami i pomysłami jest dokładnie tak samo jak z psem, który mi uciekł z podwórka. Jeśli nie dopilnuje psa i mi ucieknie, to nie dość, że muszę go szukać na własny koszt, to jeszcze muszę zapłacić odszkodowanie, gdy narobi szkód."

Celna uwaga. I pytanie o odpowiedzialność. Czy prawo autorskie to tylko profity z jego stosowania, czy również potencjalne ryzyko z tym związane. Takim "psem" okazał się w końcu np. "cudowny" DDT. I od kogo w takim przypadku powinno egzekwować się odszkodowanie ? Producenta, autora wynalazku czy urzędu patentowego czerpiącego zyski z ochrony praw autorskich?

http://pl.wikipedia.org/wiki/Paul_Hermann_M%C3%BCller
chlor4 grudnia 2013, 11:51
@Autor - to prawdaCałkowicie się zgadzam z Autorem, aż się sobie dziwię.
Prawo autorskie to stary pomysł, ale w normalnych czasach służyło do krótkotrwałej ochrony praw twórcy. Obecnie jego sens całkowicie się zdegenerował, gdyż służy ono ochronie nie twórców, a ludzi zarabiających na obrocie cudzą twórczością.
Sam odkrywca jest najmniej istotnym elementem w stosowaniu prawa autorskiego. Może nawet być martwy, ważne tylko by tłusty szmal nadal płynął tam gdzie trzeba.
kordelas4 grudnia 2013, 13:10
@AutorCzy to nie śmieszne, że twórcy oprogramowania, także tego służącego do nielegalnego kopiowania, załatwili sobie paragrafik w polskim kodeksie karnym grożący karą za kopiowanie ich programów ?
Nygus4 grudnia 2013, 16:29
@AutorW sumie Pąńska notka jest bliska moim poglądom na tzw. własność intelektualną. Czy "wynalazcy" widelca zapłacono za używanie go w milionach domów i restauracji? :-)

To o fotonach to w sumie też ciekawy aspekt tego zagadnienia. Podobnie można by uznać że cisza w muzyce ( w każdym utworze zarejestrowanym na płycie są "dziury" w postaci momentów ciszy. Wypalając sobie np. jakąś płytę Pink Floydów mogę się przeciez tłumaczyć że chciałem sobie nagrać tą właśnie ciszę pomiędzy nutami a gra muzyków tylko mi tą ciszę zakłóca więc powinienem móc ich podać do sądu za zaśmiecenie mi ciszy an CD. :-)
Ten żart pokazuję do jakich idiotyzmów można dojść międląc sztuczny problem z prawami do własności intelektualnej. Ma Pan rację że to po prostu kultura i nie powinna ona podlegać prawnym restrykcjom w sytuacji gdy ktoś sobie coś powiela na swoim, zakupionym przecież za swoje pieniądze sprzęcie (nagrywarki, pędzle, ołówki, drukarki, xerokopiarki...) i na swoich nośnikach (papier, CDR-y taśmy itp). Dochodzi do tego że np taka, dajmy na to firma SONY wydaję jakąś płytę (w swoim oddziale Sony Music) a potem ściga kogoś kto sobie tą płytę kupił i powielił dla znajomego na nagrywarce SONY i CDR też Sony.
Czyli: chociaż zarabia na tej samej osobie trzy razy, to potem robi z takiego (idealnego przecież!!!) klienta przestępcę i żąda kary i odszkodowania!
deda4 grudnia 2013, 16:36
@NYGUS 4'33Na ciszę prawa autorskie ma John Cage. 4'33" to jego utwór :)
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
Nygus4 grudnia 2013, 16:53
@DEDAFakt. Słyszałem o tym kawałku. Ale go jakoś nigdy nie słyszałem. Umknął mi. :-)
GPS5 grudnia 2013, 00:18
@STAROSTA MELSZTYŃSKI> Do tej pory w pańskich okolicach mentalnych twierdzono, że własność wynika z
> prawa naturalnego, które jak wiadomo jest obiektywne i nie podlega zmianom.

Ja temu nie przeczę - tak jest. Własność wynika z prawa naturalnego - przede wszystkim własność siebie samego i owoców własnej pracy. Ale to, jakie inne obiekty mogą podlegać własności, zależy już od cywilizacji i kultury.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
GPS5 grudnia 2013, 00:22
@DEDA> Fotony nie mają indywidualności i nie da się określić który jest który.

No i dlatego nie możemy sobie rościć praw własności co do fotonów, a tym bardziej do śladów po nich. A niektórzy sobie roszczą - np. stosując przemoc by innym uniemożliwić swobodne kopiowanie śladów po tych fotonach.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
GPS5 grudnia 2013, 00:31
PiractwoMoim zdaniem piractwo "copyrightowe" jest moralne. Takie piractwo to to samo co przepisywanie książek przez średniowiecznych mnichów. Przez setki lat rozwoju naszej cywilizacji było to chlubne, moralne, godne pochwały, służyło rozwojowi kultury. I nagle zostało uznane za nielegalne. Ale moralne pozostanie już na zawsze.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
Sierkovitz5 grudnia 2013, 00:38
@GPSAbstrahując od poezji czy filmików - prawa patentowe chronią przed zmorą wcześniejszych wieków, która hamowała rozwój cywilizacji przez długie wieki - sekretami handlowymi i zamkniętymi gildiami.
GPS5 grudnia 2013, 15:43
@SIERKOVITZTo ciekawe! Czy mógłby Pan podać jakiś przykład takiego sekretu handlowego, który był skrywany, a został ujawniony dzięki możliwości opatentowania go?
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
deda5 grudnia 2013, 15:53
@GPS ujawniony sekret:To będzie raczej przykład w drugą stronę, ale też ilustruje zagadnienie. Ktoś zaproponował układy na logice trójkowej do interfejsu MIDI, zrobił nawet prototyp. Zwiększyłoby to liczbę kanałów, ustawień kontrolerów itp. z 2^8 aż do 3 ^8 i było kompatybilne w dół z istniejącym protokołem MIDI. Jakiś koncern muzyczny ( nie pamiętam już szczegółów, rzecz była opisana ponad 20 lat temu w czasopiśmie Keyboard) odkupił pomysł i prawa do niego, opatentował i zamknął w szafie pancernej, aby nikt nie wdrażał dobrego pomysłu, mogącego zrewolucjonizować rynek syntezatorów ( ale pozbawiłby wartości zapasy starych produktów).
Podobna taktyka, w odniesieniu do innych pomysłów elektronicznych opisana jest w powieści " Życie we mgle" opowiadającej o amerykańskim fizyku, który podjął współpracę z przemysłem.
Ten komentarz został ukryty. Aby przeczytać, wyłącz filtr treści.
Huaskar7 grudnia 2013, 11:26
@GPSCale to 'prawo autorskie' to calkiem niezly sposob zycia dla sporej grupy cwaniakow. Do kazdej spradanej w tym kraju drukarki, kopiarki, czystej plyty dvd, etc. dolicza sie jakis % wartosci, ktorym dziela sie pozniej rozne zaiksy wg zupelnie nieznanych nam kryteriow.
Gdybysmy konsekwentnie stosowali 'prawo autorskie' w praktyce, to do dzis krewni Sokratesa dostawaliby kase za kazde uzycie slow "wiem ze nic nie wiem". A jaki trzebaby do tego rozbudowac orwellowski system kontroli!