Otóż mamy jakąś rzeczywistość. Ona jest. To jest zbiór bytów. Na razie jeszcze nic o niej nie wiemy - w ogóle nas nie ma - czyli tych, co by mogli poznać świat. Te byty to są póki co tylko przedmioty poznania. Niektóre z tych bytów w skomplikowany sposób się ruszają, odżywiają, przepoczwarzają i powoli ewoluują, uzyskując zdolność poznania, stają się nie tylko przedmiotami, ale i podmiotami poznania, czyli tymi, które chcą poznać. Chcą poznać wszystko, w tym samych siebie.
Początkowo poznają bezpośrednio, fenomenologicznie - widzą, słyszą, czują, odbierają rzeczywistość zmysłowo. Podmioty poznania to ci, którzy odbierają fale, a przedmioty to ci, którzy nadają, czy też odbijają, fale. Bo w rzeczywistości oprócz bytów jest też promieniowanie. Póki co podmioty wiedzą tylko tyle ile odbiorą.
No i one wymyślają język. To jest zbiór definicji. Odbierają coś, co jest jakoś charakterystyczne, powtarzalne i to nazywają, opisują jakimiś symbolami. Ciągi tych nazw, które określają szereg różnych, rozróżnialnych, nazwanych, obserwowanych bytów i zjawisk odbieranych zmysłowo oraz ich ruchu, relacji między nimi etc. nazywają zdaniami. Tworzą system pozwalający w określony sposób składać wyrazy i nazywają to gramatyką.
Zauważają, że w tym systemie można tworzyć zdania bez związku z tym, co się odbiera. Stworzyli system, który pozwala im w skomplikowany, ale strukturalny, uporządkowany sposób opisać to, co odbierają, ale pozwala też wygenerować opisy czegoś, czego nigdy nikt nie odebrał. No i zastanawiają się, czy mogliby kiedyś odebrać coś, co by było zgodne z tymi fikcyjnymi zdaniami.
No to próbują wywołać coś, co mogliby odebrać i co byłoby zgodne z tymi zmyślonymi opisami. Nazywają to eksperymentem. Jako zgodność uznają to, że wszyscy, którzy znają system opisywania i dysponują podobnymi receptorami, mogliby to, co zaobserwują bezpośrednio, opisać podobnie, tak jak ten co to zmyślił. Jak im się to uda, to będzie znaczyło, że wykryli opis czegoś, czego nie znali, nie odebrali, nie wiedzieli czy to byt czy nie, a potem się okazało, że to byt.
No to teraz kombinują dalej. Zamiast wymyślać sobie jakieś poprawnie gramatycznie opisy wzięte z wyobraźni, z głowy, czyli z niczego, bez związku z jakąkolwiek obserwacją, to sobie wymyśla formalny system przekształcania jednych opisów w inne. Taką maszynką do mielenia symboli.
Biorą sobie zdania i przekształca w inne - zgodnie z jakąś metodą przekształcania, którą sobie wymyślili, albo wyczuli intuicyjnie, że jest poprawna, że jest tym, czego szukają. Nazywają to regułami wnioskowania, a cały system logiką.
No i znów się zastanawiają, czy te nowe, przekształcone przez logikę opisy mogłyby opisywać coś, co się da odebrać z rzeczywistości. No to to badają. Pytają innych i/lub próbują tę rzeczywistość wywołać i potem odebrać. Eksperymentują. Aż ktoś na to trafia, łapie to, odbiera. Odbiera coś, co opisuje już wcześniej znaleziony zbiór symboli wygenerowany przy użyciu logicznej maszynki mieszającej napisy zwanej mózgiem.
Jak im się to wielokrotnie uda, to uznają, że ten wymyślony system przekształcania opisów jest dobry do tego by poznawać. Nazywają to nauką. Od tego momentu umieją poznawać nie tylko bezpośrednio, zmysłowo, fenomenologicznie, ale też poprzez formalne operacje na słowach i zdaniach, przekształcając napisy, symbole, ciągi bitów. Język, gramatyka, logika, formalne pranie bitów, powoduje, że wiedzą wielokroć więcej, niż by poznali bezpośrednio, zmysłami.
Więc sobie generują miliardy tych napisów, które opisują rzeczywistość, której nigdy bezpośrednio nie byliby w stanie poznać. Nie potrzebują już budować drogich detektorów odbierających fale, budują sobie tanie generatory symboli, które zasysają prawdziwe opisy odebrane przez detektory i z każdego takiego opisu generują wiele innych opisów, też prawdziwych. Maszynka do mielenia symboli, zwana komputerem, staje się wielokroć lepszym narzędziem poznania niż detektory fal. Poznanie rośnie wykładniczo.
Zmysły pozwalają nam poruszać się po pokoju, nauka to takie okno, przez które widzimy świat, a logika to możliwość wyjrzenia przez to okno i rozejrzenia się dużo szerzej. A komputery pozwalają wyfrunąć przez okno, wznieść się i widzieć wszystko dookoła. Ale wszystko to dzieje się w języku.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Konfederacja <- poprzednia notka
następna notka -> Poezja komentatorska
Tagi: gps65, filozofia, prawda, byt, poznanie, język, gramatyka, logika, komputery
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie