Jakby nie było państwowej szkoły i przymusowego programu do zakucia i zdania, to z jakich dziedzin wykupilibyście dziecku korki? Gdyby strajk nauczycieli przeciągał się z roku na rok, to co byście zrobili? Uczylibyście polskiego, matematyki czy marketingu?
Każdy na to pytanie odpowie po swojemu. Uważam, że nie ma żadnego powodu, by to uśredniać. Każdy mógłby osiągnąć to, co chce - indywidualnie - nawet współpracując z innymi, w kolektywie.
Ja bym zrobił tak: żadnych korepetycji!!! Zawarłbym spółkę z 26-cioma podmiotami rodzinnymi mającymi średnio dwójkę dzieci, które każde z osobna zabrałyby na dwa tygodnie w roku moje dzieci na jakieś edukacyjna zajęcia, w których każdy z nich jest specjalistą. Przed zawarciem spółki prześwietliłbym tych ludzi czy nie są oszustami - albo samodzielnie, albo przez wynajęte firmy detektywistyczne.
W zamian zabrałbym te wszystkie 52 dzieci raz w roku na tydzień żeglarski, gdzie uczyłbym je nawigacji, astronomii, geologii, geografii, meteorologii, węzłów, psychologii małych grup, survivalu, gotowania, manewrówki, naprawiania silnika i setki innych żeglarskich umiejętności.
A w drugim tygodniu w roku uczyłbym je programowania - w językach uniwersalnych (np. SQL) i obecnie dominujących.
I w miarę rozwoju spółki zwiększałbym czas zajmowania się odpowiednimi dziećmi i zmniejszał ich liczbę - zgodnie z życzeniami ich rodziców. A swoje dzieci posyłałbym na dłuższy czas na zajęcia innych uczestników spółki, a z innych bym rezygnował - w zależności od tego co by mi dzieci mówiły.
Może jednemu dziecku zwiększyłbym zajęcia plastyczne do miesiąca czy dwóch, ale zlikwidowałbym balet, biologię i naprawę silników spalinowych, a drugiemu zwiększyłbym zajęcia z fizyki i matematyki do pół roku i zlikwidował zajęcia z szermierki, języka hiszpańskiego oraz chemii.
Takie mam marzenia!
A gdyby nie było takiej możliwości i bym miał tylko jeden kurs do wyboru dla moich dzieci, to bym postawił na samo żeglarstwo. Żeglarz musi być filozofem, musi znać angielski, ale też musi się znać na wielu różnorodnych dziedzinach życia - w zasadzie na wszystkich. Jak to pozna, to z resztą sobie poradzi.
Dzisiejsza szkoła niszczy moje marzenia, niszczy moje koncepcje edukacyjne, stosuje przemoc by zdruzgotać moje edukacyjne zamierzenia. Czy ktoś potrafi udowodnić, że ta przemoc państwa, by zniszczyć moje chęci działania, jest konieczna?
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Edukacyjna modlitwa strajkowa <- poprzednia notka
następna notka -> Jaka cywilizacja upada?
Tagi: gps65, szkoła, korepetycje, nauka, marzenia,
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo