Chciałbym w tej notce wyrazić głęboką pogardę dla ludzi z charyzmą. Wyjaśnię co to są za ludzie. Oni potrafią mówić głębokim, niskim głosem. To ludzie, którzy gestykulują wywołując pozytywne reakcje tłumu, to ludzie, którzy tak mówią i wyglądają, że inni ich za to lubią, uznają za ważnych, mądrych, ciekawych. Oni mają to w sposób naturalny, bez skupiania się na tych sztuczkach i bez nauki.
Ludzie charyzmatyczny hipnotyzują tłum swoim zachowaniem. Przyciągają formą, a nie treścią wypowiedzi. Oni są wybitnymi podrywaczami - by otumanić kobietę nie muszą się wysilać na jakieś specjalnie wyrafinowane żarty, riposty czy opowieści - cokolwiek by nie powiedzieli, to kobiety są nimi zauroczone.
Ludzie charyzmatyczny wydzielają feromony, które działają na otoczenie tak, że nawet jak coś nakłamią, to większość słuchaczy uzna to za szczerą prawdę. Są po prostu sympatyczni, mili, przyjaźni - i z wyglądu, i z zapachu, i z zachowania, i ze sposobu mówienia. Dlatego ludzie charyzmatyczni to idealni politycy, sprzedawcy czy oszuści matrymonialni. Ten dar zawsze używają w złych celach.
A tymczasem treść jest ważna, a nie forma. Nie chciałbym nikogo przekonać do mojej racji zapachem, wyglądem, czy jakimkolwiek innym efektem niewerbalnej ekspresji. Kłamstwo ma krótkie nóżki. Skupianie się na formie ma jeszcze krótsze. Dlatego gardzę ludźmi charyzmatycznymi. Dlatego uważam, że racje wyrażane na piśmie są wielokroć ważniejsze i sensowniejsze, niż te mówione na żywo.
Ale ludzkie społeczności się zmieniają. I tak samo zmienia się charyzma. Dawno temu charyzmatyczny przywódca musiał być po prostu najsilniejszy, najwyższy, musiał mieć groźną minę i pachnieć męskimi feromonami. Potem musiał mieć tylko pewne atrybuty najsilniejszego, ale musiał mieć zdolność wygłaszania, że jest najsilniejszy, tak by większość w to uwierzyła. Potem wystarczyło, że wielu jego popleczników opowiadało o tej jego sile. Potem opowieści nie wystarczały i każdy chciał zobaczyć tego przywódcę. No i go zobaczyli w telewizji. Póki dobrze wyglądał, i jego gadka była sprawnie przekazywana, to system działał.
Zaczęło się od pisma. Sagi i epopeje pozwoliły ulec władcy, który osobiście mógł nie być charyzmatyczny, ale w eposach był wysławiany. Goryl musiał walić się pięściami w pierś, by wykazać swoją dominację, ludzkiemu gorylowi wystarczyła odpowiednia gadka, którą dziejopis powielał. To długo trwało, aż wyskoczyło radio - słowa przekazywane na odległość. A potem obraz. To był bardzo krótki epizod, ale bardzo ważny. Dziś już wszystko się miesza - radio (tylko głos), telewizja (czyli przekaz zmanipulowany), oraz filmy na żywo, z wielu ujęć, nie montowane.
Moim zdaniem są trzy charyzmy: ta na żywo, w odległości mierzonej w centymetrach (gdzie liczy się zapach i całość zachowania), ta radiowa, ograniczająca się do dźwięku (gdzie liczy się tembr głosu i składnia), i ta telewizyjna, polegająca na tym, że oglądany obiekt jest reżyserowany, przekształcany przez cały sztab ludzi. Człowiek charyzmatyczny telewizyjnie, może nie mieć żadnych naturalnych cech charyzmy, ale może dać z siebie je wydobyć ekipie, która na niego pracuje.
Cała ta kulturowa ewolucja charyzmy spowodowała, że to samo, co może uzyskać ktoś charyzmatyczny naturalnie, może też uzyskać każdy, byle się nauczył tego jak charyzmę udawać i wykorzystywać i miał sztab doradców, charakteryzatorów, montażystów, klakierów.
Więc charyzma nie jest już potrzebna. Można ją wytwarzać sztucznie - co jest jeszcze bardziej godne pogardy! Ale nie do końca naturalna charyzma staje się zbędna. Ona nie jest niezbędna u nadawców, ale ciągle silnie tkwi u odbiorców. Wciąż charyzma działa na ludzi i jest to dla nich naturalne. Tak jak można było otumanić wyglądem i zachowaniem pierwotnego nomadę, tak dokładnie tym samym mami się dzisiejszego przeżuwacza papki medialnej. Przyjmowanie tego kitu cały czas jest naturalne. I to jest najbardziej godne pogardy!
Ludzie charyzmatyczni, czy też sztaby fachowców tworzących sztuczną charyzmę, to mały pikuś w porównaniu ze złem, głupotą i destrukcją, jaką charyzma czyni w tych, którzy jej ulegają. Moim zdaniem najważniejszym wyzwaniem cywilizacyjnym naszych czasów jest zniszczenie charyzmy.
Cywilizacja to przede wszystkim wykształcenie, wiedza, inteligencja. Estetyka jest ważna, ale jako dziedzina sztuki - musi być ona oddzielona od rozumu. Charyzmę należy zniszczyć w każdym człowieku poprzez takie wykształcenie go by jej nie ulegał, by w trakcie przyjmowania jakiegokolwiek przekazu skupiał się na treści, a nie na formie. No, chyba, że forma jest istotą przekazu, bo to jakieś dzieło artystyczne.
Charyzmę zniszczymy, gdy ją zrozumiemy, gdy poznamy czym jest i do czego służy. Świadomość charyzmy zniszczy charyzmę. To ważne wyzwanie dla szkół, nauczycieli, rodziców, wychowawców, mediów edukacyjnych.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Gardzę użytkownikami fejsbuka! <- poprzednia notka
następna notka -> Charyzma jest zła!
Tagi: gps65, charyzma, polityka, natura, kultura, cywilizacja
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości