Na żadnym lokalu publicznym, czy imprezie masowej, nie ma łatwo dostępnych informacji dotyczących tego, jakie normy bezpieczeństwa to miejsce spełnia, oraz kiedy i jak było to skontrolowane. No bo te normy ustala państwo i jest obowiązek przestrzegania tych norm – miejsca i budowle nie spełniające norm, są nielegalne, takich nie ma prawa być. A więc teoretycznie wszystkie są bezpieczne i wszystkie spełniają jednolite, centralnie ustalone normy.
Prawo wymaga by były spełnione określone procedury nadzoru, by była gaśnica, drogi ewakuacji, by instalacja elektryczna spełniała określone normy, by była odpowiednia ochrona etc... to musi być, bo inaczej działalność publiczna w takim miejscu będzie nielegalna.
To stwarza sytuacje niebezpieczne. Bo jeśli coś musi być z mocy prawa, to nikt nie sprawdza, nie dba czy to jest. Każdy bezmyślnie, bezrefleksyjnie, śmiało wszędzie wchodzi ufając, że wszelkie normy bezpieczeństwa są spełnione, bo są obowiązkowe, państwo to wymusza, państwo o nas dba. Tracimy przez to czujność.
Praktyka pokazuje, że wiele zasad nie jest spełnionych, że normy są omijane - bo trzymanie się zasad kosztuje, więc wielu na tym oszczędza. Skontrolowanie tego też kosztuje, więc też się na tym oszczędza.
Gdyby prawo tego nie wymuszało, gdyby można było budować i utrzymywać budynki jakie się chce, gdyby można było organizować imprezy o dowolnym poziomie zabezpieczenia, bez procedur nadzoru, bez dróg ewakuacji, bez ochrony, to każdy uczestnik takiej imprezy by się dwa razy zastanowił i porządnie sprawdził jakie normy są spełnione i czy jest bezpiecznie.
Rodzice, przed wysłaniem dzieci do dowolnego budynku, czy to przedszkola, szkoły, szpitala, teatru, kina, kawiarni, hali sportowej czy na dowolną imprezę w plenerze, sprawdziliby kiedy obiekt był kontrolowany, i czy firma kontrolująca, do której mają zaufanie, daje gwarancję bezpieczeństwa i jaką. Albo by sami przeczytali protokół pokontrolny czy informacje firmy ochroniarskiej o poziomie zabezpieczeń. Mieliby nawyk z tym związany, bo by wiedzieli, że można budować dowolne domy, dowolnie niebezpieczne, można organizować dowolnie niebezpieczne imprezy.
Do domu bez logo certyfikatora, bez publicznie dostępnej dokumentacji, nie posłaliby swoich dzieci. Na imprezę nie oznaczoną logo certyfikatora gwarantującego odpowiedni poziom ochrony, dzieci by nie wysłali. A dziś nic nie sprawdzają, nic nie badają, bo nie mają takiego nawyku, bo im wszystko państwo teoretycznie gwarantuje. A państwo partoli swoją robotę - i zawsze będzie partolić.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Czy robot może ponosić odpowiedzialność cywilną? <- poprzednia notka
następna notka -> Gardzę użytkownikami fejsbuka!
Tagi: gps65, normy, certyfikaty, zasady bezpieczeństwa, państwo
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości