Wśród ludzi, którzy uczestniczyli w II Wojnie Światowej, byli tacy:
- którzy zaplanowali systematyczne ludobójstwo i je realizowali,
- tacy, którzy byli celem tych zbrodni i zostali albo zabici, albo cudem przeżyli,
- byli bohaterami, którzy mimo zagrożenia dla własnego życia ratowali niewinnych od śmierci,
- byli żołnierzami, którzy czynnie sprzeciwili się mordercom i z nimi walczyli próbując ich powstrzymać,
- oraz byli kolaboranci, zdrajcy i szmalcownicy, którzy na wiele sposobów przyczyniali się do mordowania niewinnych.
Których z nich jesteś potomkiem? Do której z tych grup należeli Twoi rodzice, dziadkowie, rodacy? Jaki był statystyczny skład narodowościowy wśród tych grup ludzi?
Nazwijmy ich po kolei dla uproszczenia: 1. Ludobójcy, 2. Ofiary, 3. Ratownicy, 4. Wojownicy, 5. Denuncjatorzy. Rozkład statystyczny z pewnością był jeden, konkretny - ale w różnych krajach inaczej się go przedstawia w szkołach i mediach. Więc różni ludzie różne uważają - bo inną propagandę łyknęli w powszechnej, państwowej szkole, realizującej politykę historyczną.
W Polsce rozpowszechniony jest pogląd, że statystycznie udział narodowościowy w tych grupach był taki:
- Ludobójcy - głównie Niemcy.
- Ofiary - głównie Polacy i Żydzi.
- Ratownicy - głównie Polacy.
- Wojownicy - głównie Polacy, Brytyjczycy, Amerykanie i Rosjanie.
- Denuncjatorzy - wszyscy po równo.
W Izraelu i USA powszechny pogląd jest inny - tam uważają, że rozkład jest taki:
- Ludobójcy - tylko Naziści.
- Ofiary - tylko Żydzi.
- Ratownicy - sporadycznie Polacy.
- Wojownicy - głównie Amerykanie.
- Denuncjatorzy - głównie Polacy.
A w Rosji uważają tak:
- Ludobójcy - tylko Niemcy.
- Ofiary - głównie Rosjanie.
- Ratownicy - głównie Rosjanie.
- Wojownicy - głównie Rosjanie.
- Denuncjatorzy - wszyscy po równo.
A w innych krajach jeszcze inaczej myślą. Jest inaczej nie tylko ze względu na to, jak sami myślą, ale też mają inne poglądy, co do tego jak inni myślą.
Prości ludzie myślą, że wszyscy myślą tak samo jak oni, czyli tak jak ich wychowano w szkołach podstawowych - i nie wiedzą, że inni myślą inaczej. A wykształceni ludzie myślą tak samo jak ci prości, czyli jak ich nauczono w podstawówce, ale wiedzą, że inni myślą inaczej. Ale jak było naprawdę mało kto wie.
Te wszystkie wersje to wynik kilkudziesięcioletniej indoktrynacji państwowego szkolnictwa w każdym kraju. Ta indoktrynacja możliwa była tylko i wyłącznie dzięki obowiązkowej, państwowej edukacji - idei zrodzonej w Prusach.
Moim zdaniem nie da się tego wyprostować, bo rozbieżności są zbyt duże. Nie da się ustalić wspólnej wersji, nie da się poznać prawdy. Historia uczona w publicznych szkołach musi być nauką zmanipulowaną, kłamliwą, służącą bieżącej polityce. Im bardziej będziemy dążyć do centralizacji kształcenia, tym mniej będziemy wiedzieć, bo zwycięży jakaś jedna kłamliwa wersja narzucona z góry. Każda polityka historyczna musi prowadzić do zakłamania.
Jedyne co możemy zrobić, to zadbać, by to się już nigdy nie powtórzyło.
Oczywiście nie powinno się powtórzyć to państwowe ludobójstwo, to szczucie ludzi na siebie ze względu na narodowość w interesie państwa. Mniejsza z tym, jakiego państwa i jakiej narodowości - i w jakim rozkładzie statystycznym. Możemy się nie lubić, możemy się nie szanować, możemy sobą gardzić, ale nie powinniśmy się z tego powodu zabijać. Możemy się nie akceptować, ale musimy się tolerować.
I nie ważne ilu nas jest po obu stronach. Oczywiście nie ważne ze względu na wszelkie cechy - oprócz tolerancji!!!
Nie ważne ilu mnie nienawidzi, nie akceptuje, nie lubi. Nie ważne ilu nie chce ze mną gadać, przyjąć do pracy, współpracować. Nie ważne ilu mną gardzi, bo jestem gorszy, albo lepszy, brzydszy, albo ładniejszy. Nie ważne ilu mnie krytykuje, ilu się ze mną nie zgadza, ilu mnie wyśmiewa. Ważne jest to, by policzyć tych, którzy mnie nie tolerują, a zatem chcą zabić, pobić, okraść. Tych trzeba policzyć. I policzyć tych, których oni chcą zabić, pobić, okraść, bo będą mnie, a zatem też nas, bronić.
Jak to policzyć?
Nie będzie łatwo. My, wychowani w państwie, jesteśmy straceni. Nic nie wiemy, nic nie rozumiemy, jesteśmy bezbronni. Inni nas nienawidzą i nas zabiją jak tylko będą mieć ku temu możliwości.
Powinniśmy skupić się na tym jak wychowywać dzieci w prawdzie, a nie propagandzie państwowej. Taka organizacja, jaką jest centralne państwo, będzie zawsze wszystko zakłamywać, będzie oszukiwać i kłamać. I nie ma od tego odwrotu. Jeśli chcemy tego uniknąć musimy się odwrócić od państwa. Musimy zrezygnować z powszechnej, obowiązkowej edukacji i wprowadzić wolny rynek.
„Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie!”
My, ludzie, się liczymy, a nie jacyś Niemcy czy Rosjanie. Ich nie ma - oni się nie liczą.
Statystyki są ważne. Ale w sytuacji zagrożenia policzmy nie liczność osobników nacji, ale tych, którzy nam zagrażają nietolerancją, czyli chcą nas zgładzić fizycznie, albo nas okraść czy zniewolić.
Moim zdaniem dziś nie zagrażają nam, ludziom, ani Rosjanie, ani Niemcy, ani Żydzi, ani żadna inna wraża nacja. My sobie sami zagrażamy, jako nacja, bo dopatrujemy się zagrożenia etnicznego, narodowego, grupującego zagrożenie w kategoriach biologicznych.
Nam, ludziom, zagrażają państwa - prymitywne organizacje bazujące na pierwotnych instynktach. Organizacje odwołujące się do uproszczonego nacjonalizmu, do nienawiści etnicznej, do uzasadniania wyzysku państwowego jakimiś związkami biologicznymi.
My, ludzie, się zabijamy. Niesłusznie. Powinniśmy dyskutować.
Grzegorz GPS Świderski
Tagi: gps65, nacjonalizm
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka