Nie ważne, że uznajesz embrion ludzki za wrzód w ciele kobiety. Nie ważne, że uznajesz, że człowieka na wczesnym etapie życia wolno zabić. Nie ważne, że popierasz aborcję. Nie ważne jak to uzasadniasz. To nie ma znaczenia. Nawet dla takiego kogoś jak Ty, ważne jest to, by przyjąć stanowisko pro-lajf: za-życiem.
Nie ma kompletnie znaczenia to, kiedy naprawdę zaczyna się człowiek i kiedy człowieka wolno zabić. Nie mają znaczenia nasze mniemania co do jakoby obiektywnej moralności, która małych ludzi pozwala zabijać. Powinniśmy uznać, że nie wolno zabijać człowieka, czy jak tam nazwiemy zarodek, od chwili zapłodnienia. Powinniśmy tak uznać nawet, jeśli wpojono nam światopogląd, który akceptuje aborcję.
Powinniśmy być przeciw aborcji z powodu ochrony naszej cywilizacji - bo tylko w niej jest możliwa wolność. Tylko w niej możemy być liberałami - i gospodarczymi, i światopoglądowymi, i politycznymi. Wszystkie inne cywilizacje są fundamentalnie zamordystyczne. A tymczasem nasza cywilizacja upada z powodu zbyt małego przyrostu naturalnego.
Więc nawet jeśli obiektywnie zygota nie jest człowiekiem i jest jakaś obiektywna moralność, która pozwala mordować człowieka na wczesnym etapie rozwoju, to powinniśmy przyjąć dogmat przeciwny - że unicestwianie zygoty to straszna niemoralność i kto się tego dopuszcza popełnia morderstwo zasługujące na karę śmierci.
Jak tego nie przyjmiemy, to po prostu wyginiemy. W tej akurat kwestii moralność katolicka jest cholernie pragmatyczna. Więc nawet prezerwatywa powinna nas brzydzić. Przyrost naturalny powinien być dla nas priorytetem.
Ale oczywiście nie liczy się przyrost naturalny w ogóle, ale przyrost naturalnym w jedynej cywilizacji, która sprzyja wolności, która ją umożliwia, jest z nią zgodna - w naszej cywilizacji zachodniej. Cywilizacji, która dziedziczy zasady prawa po starożytnym Rzymie, filozofię po hellenistycznej Grecji, a moralność po Kościele katolickim. No bo jak ta cywilizacja wymrze, to zostaną tylko takie, których fundamenty są niewolnicze, zamordystyczne, kolektywistyczne.
No i ma też znaczenie przyrost naturalny wśród samych wolnościowców, którzy radykalnie sprzeciwiają się socjalizmowi, który niszczy nasze zachodnie kraje. Nasze poglądy są kontrowersyjne, a takie poglądy łatwiej przekazać swoim dzieciom, niż obcym. Jeśli własne dzieci będziemy mordować, to będzie mniej zwolenników naszych idei. Pro-czojsowcy, aborcjoniści, lewacy robiący z mordowania dzieci ideologię walczącą, muszą wymrzeć! Już wymierają!
Rozwiązaniem problemu nie są wcale programy socjalne dla rodzin, czy zasiłki na dzieci. Programy socjalne rzekomo "pobudzające rodzicielstwo" degenerują ludzi, czyniąc ich mniej zdolnymi do przetrwania. To trwa, póki trwają ci, którzy ich niedobrowolnie utrzymują, ale jak ci przymusowi sponsorzy wyginą (a wyginą, bo są najczęściej pro-czojsowcami, popierają aborcję, nie mają dzieci), to nieuchronnie wyginą też ci, którzy na nich żerują, nawet jeśli są pro-lajfowcami. Dzieci pasożytów też najczęściej są pasożytami i wymrą wraz z zagładą żywicieli.
Sama chęć posiadania dziecka, sama odraza do zamordowania go, to za mało - jeszcze trzeba mieć zdolność utrzymania go i doprowadzenia do samodzielności. Więc i bogaci, którzy nie chcą mieć dzieci, wyginą - i wyginą biedni mający dużo dzieci, bo są niesamodzielni. Zabieranie owoców pracy tym, którzy nie chcą mieć dzieci i dawanie tym, którzy nie potrafią dzieci utrzymać, nie ma sensu - obie grupy są skazane na zagładę.
Przetrwają tylko samodzielni pro-lajfowcy - tacy, którzy chcą mieć dzieci, mają dzieci, dbają o dzieci, nie mordują dzieci tuż po zapłodnieniu, ale też potrafią je samodzielnie wychować tak, by te dzieci były samodzielne i dalej się rozmnażały.
Grzegorz GPS Świderski
Przyjmować czy utrzymywać <- poprzednia notka
następna notka -> Lustro
Tagi: gps65, aborcja, przetrwanie, cywilizacja
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo