Prezydent ogłosił, że w przyszłym roku będzie referendum konstytucyjne. Zagłosujemy za tym, czy utrzymać obecną konstytucję, czy też uchwalić inną, albo też od razu zatwierdzimy jakąś inną. Bo jesteśmy suwerenem. To my rządzimy - my, naród. Uchwaliliśmy jedną konstytucję, to i uchwalimy drugą.
Ale ktoś za nas już zdecydował, że konstytucja musi być jedna. Ktoś zdecydował, że prawie 40 milionów ludzi, musi być rządzone w jednolity sposób określony w jednym dokumencie. A może my, naród, nie chcemy jednej, ale kilku konstytucyj? Ja chcę jednej, mój sąsiad chce jednej, ale obaj innej. Ja bym wpisał do niej pewne zasady, a sąsiad inne. Kto zdecydował, że musimy to ujednolicić? Może najpierw należałoby nas spytać czy chcemy ujednolicenia? Na jakąś jednolitą się nie zgodzimy, ale obaj się zgodzimy na to, by były dwie - moja i jego. Gdy ktoś nam narzuci kompromisową, to nie będzie między nami zgody, ale gdy każdy będzie mieć swoją, to się zgodzimy. Najpierw to ustalmy w referendum czy chcemy pełnej zgody, czy kłótni!
Prawdziwa demokracja jest wtedy, gdy rządzi lud - suwerenem jest naród. Czy suweren zdecydował, że sposób rządzenia tym narodem powinien być określony w jednej konstytucji? Kto, kiedy, jak i dlaczego zdecydował, że konstytucja musi być jedna dla 40 milionów ludzi? A dlaczego każde województwo nie mogłoby mieć swojej własnej konstytucji? Albo każdy powiat, czy gmina?
Lud to ja, więc to ma być konstytucja dla mnie. I takich, którzy mają mi podobne poglądy, znajdę pewnie setki tysięcy. Ale już kilku milionów takich jak ja pewnie nie ma. Nie widzę żadnego problemu w tym, by napisać konstytucję, którą poprze sto tysięcy Polaków - wśród tych obywateli będzie 100% poparcia. To po co wciągać do tego następne sto tysięcy, które chciałoby całkiem innej konstytucji? Niech też sobie poprą swoją. I niech jedne sto tysięcy żyje w zgodzie ze swoją konstytucją, a drugie sto ze swoją.
Niech sobie jedna grupa wpisze do swojej konstytucji, że edukacja musi być obowiązkowa i finansowana ze składek tej grupy zbieranych pod przymusem, a inna grupa sobie wpisze, że nie będzie przymusu szkolnego i że opłaty za edukację będą dobrowolne - opłacane z zarobków rodziców, z ubezpieczenia czy dobroczynności.
Niech sobie jedna grupa wpisze do swojej konstytucji, że w tej grupie oszczędzanie na starość jest indywidualne, każdy oszczędza jak chce, jeden inwestuje w dzieci, inny w nieruchomości, a jeszcze inny w akcje. A inna grupa sobie wpisze, że każdy jej członek ma obowiązek płacić składki na kapitałowy fundusz inwestycyjny, z którego na starość dostanie emeryturę w wysokości ustalonej przez władzę.
Niech sobie jedna grupa wpisze, że chce być rządzona przez dziedzicznego króla, a druga przez kadencyjnego prezydenta wybieranego powszechnie. A jeszcze inna, że w ogóle nie chce jednego przywódcy, który decyduje o wszystkich sprawach, tylko osobny będzie przywódca od edukacji, inny od emerytur, inny od gospodarki, inny będzie dowodził wojskiem, inny policją etc., i nie będą mieć żadnego wspólnego szefa. No i może będzie grupa, która zechce wspólnie decydować tylko o dowódcy wojsk i policji - i tylko to umieszczą w swojej konstytucji, a wszystkim innym, edukacją, emeryturami, bankowością, kulturą, nauką etc. będą się zajmować prywatne firmy, w których powoływanie szefa to będzie polegać na mianowaniu przez właściciela i nie będzie to określone w ich konstytucji - konstytucja określi tylko pojęcie własności.
Po co nam jednolitość w tych sprawach? Przecież tysiącletnia praktyka europejska pokazuje, że różnorodność jest wielokroć lepsza! Były u nas i republiki, i królestwa, i oligarchie, i demokracje. Mieliśmy i socjalizm, i kapitalizm, i różne mieszanki. I każdy powinien móc znaleźć swoje miejsce. Jednoczenie się, mocarstwowość, imperia - to zawsze Europie szkodziło. Im mieliśmy więcej państw, księstw, niezależnych, suwerennych, niepodległych podmiotów politycznych, im były mniejsze, tym kultura, handel i gospodarka bardziej się rozwijały. A jednoczenie, mocarstwowość, centralizm zawsze prowadził do krwawych wojen - śmierci i zniszczenia.
Jeśli prawie 40 tysięcy Niemców mieszkających w Liechtensteinie może mieć swoją osobną konstytucję niż Niemcy z RFN-u, Austrii czy Szwajcarii, to dlaczego sto tysięcy Polaków nie może mieć innej niż reszta rodaków? Każda konstytucja mogłaby mieć u nas 100% poparcia - tylko potrzeba ich kilkanaście. Kto za naród zdecydował, że nie może być w Polsce kilkanaście konstytucyj i musi być jedna? Może najpierw należałoby o to suwerena spytać?
Grzegorz GPS Świderski
Tagi: konstytucja, naród, państwo, polityka, prawo, suweren