W Polsce produkuje się genialny, innowacyjny, nowoczesny sprzęt narciarski. Chodzi mi o Trikke Skki – to są przestrzenne wiązania do trzech nart. Dzięki ramie, kierownicy i platformom do stania, osiągamy to, że zjeżdżanie na nartach staje się bardzo łatwe, proste i przyjemne. Nie trzeba się uczyć latami, nie trzeba wynajmować instruktorów – na trajku można zjeżdżać po godzinie nauki. Na dodatek nie potrzeba specjalnych butów narciarskich – zjeżdżamy w tych samych butach, w których chodzimy. Ale najważniejsze jest to, że nie obciążamy mięśni nóg tak jak na dwóch nartach, bo opieramy się też rękami o kierownicę. Dzięki temu wszystkie mięśnie pracują. Dlatego na trajku może zjeżdżać osoba po kontuzji, otyła, czy mało sprawna fizycznie. Dzięki temu infrastruktura narciarska, i piękna przyroda górska, staje się dostępna dla większej liczby ludzi. Narciarstwo nabiera nowej treści!
Ten sprzęt jest dużo bezpieczniejszy od dwóch nart czy snowboardu. Od 10 lat, od kiedy to wymyślono, nie było żadnego wypadku z udziałem Skki Trikke. Jest tak dlatego, że na trajku mamy zawsze pełną kontrolę prędkości i kierunku jazdy. A osoby po kontuzjach narciarskich jeżdżą bezproblemowo i bezurazowo. Osoba, która ma uszkodzone czy zerwane wiązadła, na trajku jeździ bez problemu, bezpiecznie, a na dwóch nartach nie może. Podczas jazdy na Skki siła w kolanie idzie wzdłuż kości, podczas wykonywania skrętów nie ma rotacji kolana, takich jak podczas jazdy na dwu nartach, co jest nienaturalne dla tego stawu w nodze. Gdy jedziemy na Skki Trikke krawędź narty utrzymywana jest wewnętrzną ręką dlatego kolano i jego stan nie mają znaczenia.
Gdy są trudne warunki na stoku, to sytuacja dla narciarzy i snowboardzistów staje się wyjątkowo niebezpieczna i niekomfortowa. A dla trajkarza wiele to nie zmienia – nadal jedzie bezpiecznie i wygodnie. Skki Trikke pokazuje swoje zalety na zamuldzonej lub zalodzonej trasie. Nie mamy też problemów w kopnym śniegu.
Niektórzy narciarze, którzy nigdy trajka nie spróbowali w praktyce, krytykują ten sprzęt i zalecają zakazanie zjeżdżania na nim. W Alpach czy na Słowacji nikt ich nie słucha i można tam swobodnie jeździć. Niestety w Polsce na kilku stokach jest zakaz. Szczególnie niechętny temu wynalazkowi jest polski TOPR. Zalecają zakaz, mimo, że nikt z nich tego nie spróbował, nie przetestował, nie sprawdził. Mało tego – mimo licznych zaproszeń na testy, nie chcą testować. Zalecają zakaz i tyle. Taka ormowska mentalność.
Słyszymy ostatnio doniesienia o tym, że na stokach narciarskich jest wyjątkowo dużo wypadków. Więc wprowadzenie sprzętu, który zwiększa bezpieczeństwo jazdy z pewnością poprawiłoby statystyki. Gdyby ludzie zrezygnowali z dwóch nart i przesiedli się na trzy, to byłoby mnie wypadków, to oczywiste. Dlaczego więc wszędzie na świecie można z tego swobodnie korzystać, a w Polsce TOPR tępi innowacje służące bezpieczeństwu? Jak to wytłumaczyć? Dlaczego nawet Słowacy są od nas mądrzejsi?
Grzegorz GPS Świderski
następna część -> Narciarska karma wraca!
PS1. Admini Salonu24 dodali do tytułu mojej notki takie zdanie: "W Polsce zakazane, reszta Europy nie ma nic przeciwko". To jest trochę mylące. Trajk nie jest w Polsce zakazany - jest tylko zakazany na niektórych stokach, ale na wielu można jeździć. Takiego zakazu domaga się TOPR i to gdzieniegdzie skutkuje zakazami, ale nie wszędzie - wielu właścicieli stoków zachowuje rozsądek i nie tępi klientów, z których żyją. Gdy był popularyzowany snowboard, też był w wielu miejscach zakazany - tak i wtedy, tak i dziś, przyczyną jest ormowska mentalność.
PS2. Tu można zobaczyć jak się jeździ na trajku:
PS3. Notki powiązane:
Tagi: bezpieczeństwo, gps65, narty, Skki, trajk, Trikke
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Sport