Takie ogłoszenie znalazłem na facebooku:
„Jeśli myślisz o zabiciu psa. Jeśli przychodzi Ci do głowy, by przywiązać psa w lesie/powiesić go/utopić/otruć lub pozbyć się w jakikolwiek inny śmiertelny sposób - zadzwoń. Jestem prywatną osobą. Przyjadę gdziekolwiek w Polsce w ciągu 1-2 dni i go zabiorę. Przyjadę prywatnym samochodem. Nie pod dom? Umówmy się w lesie/w miejscu publicznym/gdziekolwiek. Bez pytań. Bez dzień dobry i bez do widzenia. Zabiorę i odjadę. Po co robić takie masakry? Pozbędziesz się problemu; ja dam mu życie. Zadzwoń”.
Od ukazania się ogłoszenia w ciągu doby zostało ono udostępnione 25 tysięcy razy. Dlatego ogłoszeniodawca dostał dużo telefonów - ale głównie osób, które zgłaszają szwendające się psy.
Na pewno nie jest to dostawca mięsa, z którego robi się kurczaki po pekińsku, bo po dwóch dniach ogłosił, by do niego nie dzwonić, bo nie wyrabia z odbieraniem telefonów. Gdyby był pracownikiem chińskiej restauracji to z pewnością pracodawcy pomogliby mu zrealizować wszystkie zlecenia.
Takie postępowanie jest przejawem niezgłębionej głupoty i dobroci. To często się łączy. Co on zrobi z tą masą psów, jeśli nawet istniejące schroniska pękają w szwach? Mało kto zauważy, że to ogłoszenie jest bez sensu - na pewno nie odniesie zamierzonego skutku, może być nawet szkodliwe. Ale większość ludzi pochwali taką postawę i takie ogłoszenie. Dowodem na to jest ta liczba udostępnień. 25 tysięcy dobrych idiotów!
Niemniej nie wywoła to kontrowersji, nie spowoduje podziału społeczeństwa na pół. Nie będzie żadnych marszy, protestów, nikt nie będzie tracił politycznego poparcia z powodu takiej bezsensownej akcji.
Zakład, że wszystkie feministki, czarne protestantki i zwolenniczki aborcji w pełni poprą ten apel, rozpropagują, zaakceptują i pochwalą? Te 25 tysięcy udostępnień to pewnie one.
A gdyby pojawiło się poniższe ogłoszenie, to spotkałoby się z powszechnym potępieniem, nieprawdaż?
„Jeśli myślisz o zabiciu psa. Jeśli przychodzi Ci do głowy, by przywiązać psa w lesie/powiesić go/utopić/otruć lub pozbyć się w jakikolwiek inny śmiertelny sposób - zadzwoń. Przyjadę i go zabiorę. Bez pytań. Bez dzień dobry i bez do widzenia. Zabiorę i odjadę. Pies się nie zmarnuje - dostarczę go do Chin”
To już ma sens. Można na tym zarobić, więc można dużo bezdomnych psów wyłapać. To się da zorganizować. A przy okazji można zadowolić kulinarne gusta Chińczyków. Ale mało kto by to na facebooku udostępniał – bo choć to ma sens, ale jest niezgodne z tradycją. Rozpocząłby się wielki protest. Czarne protestantki wyszłyby na ulicę. Rozpętałaby się afera na całą Polskę. Władze momentalnie wyłapałyby wszystkie transporty psów do Chin, i by tego zakazały. Już to jest zakazane. Każdy tradycję niejedzenia psów poprze. Tradycja w Polsce ważna rzecz – nawet dla lewicy i feministek.
No to teraz wyobraźcie sobie, że znajdujecie takie ogłoszenie:
„Jeśli myślisz o zabiciu płodu. Jeśli przychodzi Ci do głowy, by dokonać aborcji lub pozbyć się dziecka w jakikolwiek inny śmiertelny sposób - urodź je i oddaj do okna życia. Odbędzie się to całkowicie anonimowo. Bez pytań. Bez dzień dobry i bez do widzenia. Oddasz i zapomnisz. Po co robić takie masakry? Pozbędziesz się problemu; a dziecko nie straci życia”.
Czy to też spowoduje 25 tysięcy udostępnień na facebooku w ciągu doby? Wątpię. A to sens ma i jest dobre. Ale wywoła kontrowersje. Czarne protestantki wystosują kontr-ogłoszenie:
„Jeśli myślisz o aborcji. Jeśli przychodzi Ci do głowy, by pozbyć się płodu w jakikolwiek śmiertelny sposób - zadzwoń do kliniki aborcyjnej. Pozbędziemy się twojego dziecka bezboleśnie, anonimowo. Umówmy się w lesie/w miejscu publicznym/gdziekolwiek. Bez pytań. Bez dzień dobry i bez do widzenia. Zaprowadzimy do kliniki w Czechach albo na statek na Bałtyku i po szybkim zabiegu będzie po problemie - dziecka nie będzie. Po co się z nim męczyć latami? Pozbędziesz się problemu. Zadzwoń.”
To będzie miało 100 tysięcy udostępnień na facebooku. Społeczeństwo się podzieli. Politycy zorganizują debatę w Sejmie. Dziennikarze będą przez kilka dni mówić i pisać o tym w mediach głównego nurtu.
Ratowanie piesków wszyscy popierają, choć mało kto to robi. Zabijają je w Polsce też nieliczni. A ratowanie dzieci popiera połowa społeczeństwa i chce je chronić przed drugą połową, która przed morderstwem się nie cofnie. Pieski nie dzielą - dzieci dzielą. Pieski każdy kocha - dzieci są niechciane.
Dlaczego pieski są ważniejsze niż ludzie? Dlaczego ludzie tak dużo energii, czasu i pieniędzy poświęcają na ratowanie psów, a dla dzieci wymyśla się głównie aborcję? Jeśli tak dalej pójdzie, to psy przetrwają, a Europejczycy wyginą. I kto się wtedy zaopiekuje biednymi pieskami, Chińczycy?
Grzegorz GPS Świderski
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo