Gatunek ludzki od momentu powstania w dzisiejszej postaci biologicznej jakieś kilkaset tysięcy lat temu, do czasu utworzenia cywilizacji jakieś kilka tysięcy lat temu, tworzył sześciopoziomowe społeczności o następującej średniej liczebności:
- 5 - najbliższa rodzina, najbliżsi przyjaciele,
- 15 - bliska rodzina, bliscy przyjaciele,
- 50 - dalsi kuzyni, krewni, grupa obozowiskowa, bliscy znajomi, grupa zbieracko-łowiecka,
- 150 - banda, klan, gang, stado, dobrzy znajomi, osobista sieć społeczna,
- 500 - społeczność endogamiczna, megabanda, znajomi,
- 1500 - społeczność etnolingwistyczna, plemię.
Cztery warstwy wewnętrzne: 5, 15, 50, 150 składają się średnio w połowie z członków rodziny a w drugiej z osób spoza niej. Dwie warstwy zewnętrzne to znajomi, ludzie, których kojarzymy, z czegoś znamy. Do takiej struktury dążyła ewolucja hominidów i dzięki niej przetrwaliśmy czasy zbieracko-łowieckie.
Oczywiście to są średnie. W praktyce ludzkie społeczności oscylowały dookoła tych liczb. Na dodatek one zależą od szerokości geograficznej i klimatu - im bliżej równika, tym mniejsze społeczności, im większe szerokości geograficzne tym większe grupy.
Ta struktura jest silnie zakorzeniona w naszym mózgu do dziś. To dzięki takiej organizacji ludzki mózg się rozwinął i dzięki temu ta struktura się utrwaliła. Na skutek tej struktury powstał język.
Społeczność środkowa o średniej liczebności 150 jest szczególnie skorelowana z mózgiem homo sapiens, o czym pisałem w serii notek:
sto pięćdziesiąt.
Jak widać współczynnik wzrostu skali jest zbliżony do liczby 3 - każda następna warstwa jest około trzy razy liczniejsza niż poprzednia. Podobny współczynnik odnajdowany jest u naczelnych, słoni i orek. Wyjątkowe u ludzi jest to, że jest aż sześć warstw - inne ssaki mają mniej.
Funkcje różnych warstw są następujące:
- koalicje tworzące hierarchie w stadzie,
- ochrona przed drapieżnikami,
- obrona terytorium i zasobów pożywienia,
- ochrona płodnych samic,
- minimalizacja ryzyka skutków katastrof ekologicznych poprzez ustalenia handlowe i wzajemną pomoc,
- wymiana informacji o położeniu zasobów oraz obrona przed atakami ze strony sąsiednich społeczności ludzkich (tak zwana hipoteza wojenna).
Człowiek to drapieżna, uzbrojona, agresywna, infantylna, skłonna do gwałtów zbiorowych, małpa-morderca mająca silne instynkty terytorialne. Uzasadnienie takiej tezy podałem w wieloczęściowej serii notek:
Agresywna małpa-morderca. Hipoteza wojenna ma silne naukowe uzasadnienie i wynika z naszej natury.
Silnym bodźcem do tworzenia stad była na początku obrona przed drapieżnikami, tak jak u wszystkich naczelnych, ale dalszy rozwój ewolucyjny społeczności ludzkiej to presja wojenna, czyli zagrożenie ze strony tego samego gatunku. No ale jeśli plemiona musiały się bronić, to musiały być też plemiona, które atakowały. To wojny międzyplemienne spowodowały rozwój mózgu i powstanie języka.
To jest nasza natura. Wojnę mamy w genach. To jest prawo natury. Mamy tysiąc pięćset sojuszników, a reszta to śmiertelni wrogowie. W tym wszyscy ludzie są do siebie podobni. Ten podział na sześć pierwotnych warstw społecznych nadal obowiązuje, nadal tacy jesteśmy. To wynika z naszych genetycznych instynktów. To wynik biologicznej ewolucji. Dzięki złożoności społeczności i jej liczebności pokonaliśmy wszystkie inne hominidy i zostaliśmy sami. Pokonaliśmy niekoniecznie w bezpośredniej walce, ale w odporności na wszelkie zewnętrzne zagrożenia, głównie klimatyczne.
Wszystko ponad to, czyli budowanie bardziej skomplikowanych i większych struktur społecznych, jak na przykład narodu, toczenie bardziej wyrafinowanych wojen na większą skalę niż wojny plemienne, to już kwestia cywilizacji, która naturalna nie jest i nie jest wynikiem ewolucji biologicznej.
Między ludźmi występują duże różnice cywilizacyjne. Od czasu powstania cywilizacji ludzie ewoluują głównie kulturowo, a nie biologicznie. Biologicznie, instynktownie, genetycznie, behawioralnie, naturalnie jesteśmy takimi samymi zwierzętami, jakimi byliśmy kilkaset tysięcy lat temu. Różnice biologiczne są takie, jakie między Murzynami a Białymi, czyli marginalne. Ale kulturowo jesteśmy już zupełnie inni - inni niż ci dawni i inni nawzajem.
Początki cywilizacji wpisują się w naszą agresywną naturę, ale ewaluują już w całkiem inne kierunki i robią to wielokroć szybciej niż ewolucja biologiczna.
W naszej cywilizacji fundamentalne reguły kulturowe nazywamy prawem naturalnym. To trochę myli, bo większość ludzi, którzy problemu nie przemyśleli, utożsamia prawo naturalne z instynktami. Wytwór ewolucji biologicznej to prawo natury, a wytwór ewolucji kulturowej to prawo naturalne, które powinno się nazywać prawem cywilizacyjnym. U nas prawo naturalne to po prostu Dekalog. Natura ludzka jest wojenna, a Dekalog jest antywojenny.
To zmylenie nazw wynika też z tego, że o prawie naturalnym pisali dawni myśliciele w obrębie naszej cywilizacji. Oni nie odróżniali prawa natury od prawa naturalnego, bo nie znali dzisiejszych wyników badań dotyczących ewolucji człowieka i naszej natury biologicznej. Uważali, że zasady cywilizacyjne są wpisane w naturę człowieka, w naturę ssaka, jakim jest człowiek. Mieli rację opisując te prawa naturalne, ale nie mieli racji, że są wpisane w ludzką naturę.
Cywilizacja często jest zgodna z naturą - ale nie każda. Nasza nie jest. Nasza kultura jest sprzeczna z naturą. Nasze prawa naturalne (czyli cywilizacyjne) są sprzeczne z prawami natury (czyli instynktami). Dekalog jest sprzeczny z instynktami. Uzasadniam to w wielu notkach, np. tej:
Zwierzęca natura i ludzka kultura.
Grzegorz GPS Świderski
PS1. W tej notce niczego nie udowadniam. Streszczam tylko wyniki badań naukowych. Będą następne odcinki.
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie