W Ameryce podobno ludzie brzydzą się kobiet karmiących piersią. To ewidentnie świadczy o ich niższości kulturowej. U nas, w Polsce, to nie do pomyślenia by się czymś tak dobrym, estetycznym, ładnym, a nawet pięknym, brzydzić. Tu jest film pokazujący problemy Amerykanów:
Czepianie się kobiet karmiących piersią to po prostu zwykłe chamstwo. Takich nachałów można wyśmiewać i obrażać wulgarnymi słowy. Cham czepiający się kobiety inicjuje przemoc. To zawsze może doprowadzić do takiej eskalacji, że chama można nawet trzepnąć w pysk.
Ludzi, którym się nie podobają kobiety karmiące piersią, albo nawet płaczące dzieci, powinno się tępić - oczywiście jeśli swoją niechęć demonstrują jakimiś głupimi uwagami typu: "zasłoń piersi", "ucisz dziecko" etc. - jak siedzą cicho, to niech sobie siedzą i żują swoją żółć w myślach. Jak nie akceptują kobiet i dzieci, to niech w domu siedzą i z niego nie wyłażą. Kobiety i dzieci w pierwszej kolejności mają prawo przebywać w miejscach publicznych i mogą robić co chcą - oczywiście w granicach ogólnie pojętej kultury z naszych kręgów cywilizacyjnych.
W ogóle wszelkie chamstwo, które się czepia ludzi za normalne życie należy niszczyć - obrażać ich, wypraszać, stosować ostracyzm. Jak się komuś inni ludzie nie podobają, to niech się zamknie w jakiejś pustelni i niech się innym nie narzuca swoimi głupimi uwagami i prymitywną kulturą pustynną. Mizantropia to okropna wada, to przejaw prymitywizmu - mizantropów trzeba tępić na każdym kroku, bo taki potrafi zawsze zniszczyć dobrą atmosferę.
Jeśli mizantropi pyskują innym na przykład w restauracji, to się powinno ich wywalić, a nie tych, którzy im się nie podobają. Jeśli nie chcą przebywać między ludźmi (a kobiety i dzieci to też ludzie!), to niech w domu jedzą. Kobiety i dzieci mają pierwszeństwo, bo taka jest nasza odwieczna tradycja cywilizacyjna. A kobiety karmiące dzieci w ogóle mają pierwszeństwo do wszystkiego. A jak się komuś nie podoba, to niech wraca do siebie na pustynię - na wschód, zachód czy południe. Ale oczywiście jeśli sytuacja ma miejsce w domenie prywatnej to decyduje właściciel i jego regulamin.
Miejsca publiczne, parki, ulice, skwery, bulwary, a nawet prywatne knajpy otwarte dla publiczności, nie są od tego by mieć spokój i nie oglądać innych - spokój i samotność to ma się w domu - w gabinecie albo toalecie. Szczególnie dotyczy to miast. Spokój jest na wsi. W miejscach publicznych w mieście jest gwar, tętni życie, jest hałas, rozmowy, kłótnie, płacz, śmiech, życie towarzyskie, seksowne kobiety, podchmieleni mężczyźni, rozrabiające dzieci, głośna muzyka, okrzyki, tańce, zabawy, karmienie piersią, picie z butelki, stanie na głowie, harce, hulanki, swawola i ogólna wesołość. Smucić się można w domu, albo w lesie, zwracać uwagę można swojemu psu, albo telewizorowi, a innych ludzi trzeba szanować i akceptować. Jak ktoś innych ludzi nie lubi, to powinien unikać miejsc publicznych. Nasza miejska kultura towarzyska to przede wszystkim pobłażliwość i tolerancja dla zabawy. Dzieci w tym nie przeszkadzają, a nawet zabawę potęgują. Ale karmić je trzeba. Dbać o nie trzeba.
Oczywiście w restauracji decyduje właściciel. I jak sam jest mizantropem, to będzie ludzi wypraszał za cokolwiek. Wtedy rynek zweryfikuje. W naszej kulturze mizantrop zbankrutuje. Ale oczywiście Stany są duże i tam przetrwa największe dziwactwo.
Grzegorz GPS Świderski
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura