Motto:
Wyryćkał lisek kotka na sianku przy płotku
I spytał: „Jak oceniasz ten mój wyczyn kotku?”
„Cóż” – rzekł kotek – „Przez miesiąc nie będę mógł siedzieć
Ale żeby nie ty, to by mnie wyryćkał niedźwiedź”
Zaciekawiły mnie takie fragmenty:
- „Projekt zatytułowany „Antologia polskiej literatury queer” opiera się na współpracy międzynarodowej.”
- „Celem projektu jest zebranie tekstów literackich, a następnie krytyczne ich opracowanie z perspektywy teorii queer, traktowanej jako metoda interpretacji dyskursu literackiego.”
- „Projekt opiera się na „integracji polskiej humanistyki z humanistyką europejską i światową” (tak brzmi wymóg) dzięki interpretacji literatury polskiej w „globalnym” języku teorii queer; antologia stanowi krytyczną edycję źródeł, która – dzięki reinterpretacji – ożywia i popularyzuje tradycję kultury narodowej.”
- „Opracowanie teorii queer znajdziemy w każdym współczesnym podręczniku do teorii literatury. Dziś to po prostu elementarz dla humanisty.”
O cholera! Ta teoria queer to musi być jakaś strasznie ważna i ciekawa teoria! Co to u licha jest? Sprawdzam w Wikipedii. To jest teoria, która znacznie lepiej niż dotychczasowe teorie opisuje różnorodność płciową! Zajmuje się ona osobami homoseksualnymi, biseksualnymi, transseksualnymi, interseksualnymi, aseksualnymi, autoseksualnymi i panseksualnymi. Jednym słowem analizuje zaburzenia seksualne. To bardzo ciekawe!!!
Ale zastanowiło mnie to dlaczego akurat zaburzenia płciowości są tak skrupulatnie badane, i to nie przez biologów, ale literatów, humanistów, bibliotekoznawców czy filologów? Dlaczego akurat te zaburzenia są ciekawe literacko?
Dlaczego akurat takie przypadłości się tak intensywnie bada? Dlaczego nie analizuje się literatury pod względem autyzmu, schizofrenii i tysiąca innych chorób psychicznych, zboczeń, zaburzeń czy wynaturzeń? Przecież to byłoby wielokroć ciekawsze! Czy pisarze mają tylko zaburzenia seksualności i tylko o tym piszą? Nie mają i nie zajmują się innymi zboczeniami? Przecież jest jeszcze kleptomania, piromania, patologiczny hazard etc... - nie ma tego w literaturze? Nie jest to ciekawe?
Pytam dlaczego studia nad piromanią w literaturze są tak zaniedbane. O co chodzi? Mniej w literaturze jest pożarów, podpaleń, stosów, wybuchów niż interseksualistów? Mniej ludzi się tym interesuje? To mniej poważny problem? A może to przegapiłem i się jednak robi badania nad piromanią? Proszę o stosowne informacje. Na jakich humanistycznych uczelniach są wydziały zajmujące się piromanią?
Czy teoria queer jest z definicji lepsza od teorii analizy piromanii w literaturze? Dziwi mnie, że kwestia teorii zaburzeń płciowości to elementarz dla humanisty, a kwestią piromanii humanista się w ogóle nie interesuje. To co to za humanista? To głupek jakiś, a nie humanista! Humanista powinien się wszystkim interesować! Piromania w literaturze jest tysiąckroć ciekawsza! Dlaczego w każdym podręczniku do teorii literatury nie ma opracowań kwestii piromanii, nie ma opisanych związków między ogniem, wybuchami, hukiem petard, piorunami, a zachowaniem bohaterów powieści? Przecież to jest ciekawsze niż jakieś rzadko występujące zboczenia seksualne?
Czy ktoś z Was zna jakiegoś panseksualiste? Czy ktoś z Was miał kiedykolwiek kolegę, który miał pociąg seksualny do dziupli w drzewie? Czy czytaliście jakąś ważną powieść, której bohater rozładowywał swoje napięcie seksualne na dziurce od klucza w drzwiach i było to istotne ze względu na fabułę? By odpowiedzieć na te pytania trzeba oczywiście przeprowadzić wszechstronne studia – przeczytać wiele powieści i zanotować tego typu zachowania. A zatem te studia są ważne.
Ale czy przeprowadza się studia analizujące ludzkie zachowania związane z ogniem? Przecież to by było jeszcze ważniejsze! Czy nie mieliście kiedyś odruchów piromańskich? Nie myśleliście o tym co się stanie jak się wrzuci pudełko zapałek do ogniska? Nie macie uciechy z podpalania grilla? Ja mam. Miałem też kilku kolegów piromanów, którzy nawet próbowali naboje do ogniska wrzucać. Humaniści się nie zajmują tym ważkim problemem?
Coś mi się wydaje, że humanistyka schodzi na psy. Zaniedbania dotyczące piromani pogrążają humanistykę polską i światową. Stanowczo uważam, że polskie ministerstwo kultury powinno przeznaczyć wysoki grant na badania piromańskie. Powinniśmy nawiązać międzynarodowe kontakty piromańskie i więcej łożyć na kulturę podpaleń, wybuchów, grillowania i robienia huku. Ktoś powinien napisać „Antologię polskiej literatury piromańskiej”! Powinniśmy urządzać konkursy wiedzy o wpływie ognia na literaturę. Powinniśmy przeanalizować literackie wzorce związane ze spaleniem biblioteki aleksandryjskiej. Nie wolno tak przemilczać tego problemu!
Reinterpretacja dzieł literackich ze względu na obecność w niej ognia i podpalaczy z pewnością ożywi i spopularyzuje tradycję kultury narodowej. Nasza tradycja to przecież powstania, a w nich ogień pełnił ważną rolę. Nasz naród buntował się przeciw zaborcom, a to się wiązało z paleniem i wybuchami. W Powstaniu Warszawskim cała Warszawa spłonęła! Hitlerowcy to byli piromani. Warto przeanalizować ich zachowania dotyczące patologicznej chęci podpalania i to jak różni autorzy literaccy to przedstawiali w swoich powieściach.
Jeśli można być profesorem od queer, czyli zajmującym się zawodowo wyszukiwaniem w książkach tego, że ktoś wyryćkał psa, to muszą też powstać katedry piromanii i powinni istnieć profesorowie od patologii dotyczących ognia!
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Kultura