Po co jest cisza wyborcza? Ten idiotyczny przepis służy temu samemu co tysiące innych tego typu przepisów tworzących
przestępstwa bez ofiar. Takie przepisy służą temu by nas zastraszyć tak byśmy potulnie wykonywali wszelkie zarządzenia władzy. Im głupszy przepis tym lepiej nas tresuje do bezmyślnego posłuszeństwa. W tych przepisach chodzi o to by uczynić nas mentalnymi niewolnikami - byśmy niewolę przyjmowali jako coś naturalnego i koniecznego. Chodzi o to by nas przyzwyczaić do traktowania jak bydło.
Najlepiej tresuje nas do niewoli przepis nieprecyzyjny, mętny, możliwy do różnorodnej interpretacji. Przepis o ciszy wyborczej jest pod tym względem idealny. Tak zastrasza ludzi, że powstrzymują się nawet od działań, które wcale nie są zakazane. Wystarczy, że nie są pewni czy coś co chcą powiedzieć czy napisać łamie ciszę wyborczą i już potulnie się przed tym powstrzymują. Tak się kształtuje mentalne niewolnictwo.
Cisza wyborcza to jawne wystąpienie przeciw wolności słowa. To przepis, który na dwa dni ustanawia cenzurę. To w sposób oczywisty przepis niemoralny.
Moja opinia jest taka, że tych, którzy akceptują zakaz przedstawiania swojej opinii (nawet jeśli dotyczy to tylko kilku dni w roku) uważam nie tylko za ludzi o mentalności niewolnika, ale też za głupków, bo ten absurdalny zakaz jest po prostu nieegzekwowalny - jak każde ograniczanie wolności słowa.
Cisza wyborcza służy zastraszeniu idiotów. Praktycznie chodzi o zastraszenie, ale teoretycznie chodzi o to, że ludzie są idiotami, którzy źle zagłosują, jeśli nie dostaną dnia odpoczynku od agitacji politycznej.
Łukasz Warzecha kiedyś bardzo dobitnie wyjaśnił dlaczego cisza wyborcza to idiotyzm:
„Już sama koncepcja ciszy wyborczej jest absurdalna. Zakłada, że obywatel to bezmyślny głupek, któremu państwo musi dać troszkę spokoju przed samymi wyborami, bo inaczej mógłby się biedaczyna pogubić w tym wszystkim. Zakłada także, że jeśli się te kilkadziesiąt godzin spokoju da, to wybór będzie bardziej „przemyślany” - co oczywiście jest megabzdurą. Albo uznajemy obywateli za wystarczająco dojrzałych, żeby mogli głosować, albo mamy ich za idiotów, ale wtedy należy im co prędzej odebrać czynne prawo wyborcze. Jeśli ustawodawca tego nie czyni, to znaczy, że ludzie mają jednak prawo decydować na jakiej im się podoba podstawie. Czy zrobią to pod wpływem impulsu, wciśniętej w ostatniej chwili do ręki ulotki, obejrzanego pięć minut przed głosowaniem spotu czy głębokiego artykułu programowego, przeczytanego rok wcześniej i na podstawie następujących po nim długich rozważań - państwu nic do tego.”
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka