Wielu uważa, że zdrowie to nie towar i nie można wyceniać usług zdrowotnych rynkowo, czyli tak jak się wycenia wszelkie towary i usługi oferowane na wolnym rynku. Zdrowie to wartość wyjątkowa i nie może podlegać wolnorynkowej grze. Moim zdaniem takie poglądy są przyczyną wszelkich patologii jakie mamy w służbie zdrowia w Polsce. Póki co zdrowie nie jest towarem i stąd ten cały syf.
Wszelka współpraca między ludźmi polegająca na wymianie musi się opierać o wycenę w pieniądzach tego co wymienimy - czy to będzie towar, czy jakakolwiek usługa, w tym usługa lekarza. Tej wyceny dokonują strony danej wymiany i tylko oni powinni być do tego uprawnieni. Oczywiście mogą się oprzeć o jakieś wyceny innych, na które mogą się zgodzić lub nie, ale zawsze ostatecznie ta wycena to decyzja stron transakcji.
Czynienie jakichś towarów czy usług świętymi, niewycenialnymi, niezbywalnymi, powoduje to, że ich wyceną zajmie się państwo, czyli ktoś niezależny od stron wymieniających się. Innej możliwości nie ma. Nie tylko ktoś niezależny, ale nadrzędny - ktoś, kto swoją wycenę narzuci przemocą. Albo cenę ustalają dobrowolnie zainteresowani, albo ustali ją ktoś z zewnątrz, kto zainteresowanych zmusi przemocą to przyjęcia jego wyceny - to są jedyne możliwości. Dziś w służbie zdrowia panuje przemoc, mamy socjalizm - i stąd wszelkie zło tego systemu.
Zdrowie i życie nie jest obecnie towarem, czyli usługą subiektywnie wycenianą przez lekarza i pacjenta, ale jest niezbywalnym prawem wycenianym i narzucanym przez władzę polityczną. Na dodatek władza narzuca nie tylko ile ma ktoś zapłacić a ile ktoś inny dostać, ale też narzuca system, w którym za usługi płacą nie zainteresowane strony, ale osoby postronne. I to jest przyczyną obecnego zła! Nie ma wolnego rynku usług leczenia!
Usługi leczenia to z punktu widzenia rynku, czyli wolnej wymiany usług, takie same usługi jak wszystkie inne. To praca. Praca i towar to to samo, bo każdy towar można sprowadzić do pracy. Pracę powinien wyceniać rynek, czyli subiektywne oceny stron zainteresowanych wymianą. I nie ma kompletnie znaczenia czy chodzi o pracę lekarza, rolnika czy szewca - wszyscy oni powinni być takimi samymi rzemieślnikami. A nie są! Lekarze są urzędnikami państwa. I stąd ten cały syf!
Służba zdrowia, tak samo jak policja, wojsko, straż pożarna, ratownictwo-morskie, górskie, plażowe etc. kosztuje. Ludzie to robiący nie pracują za darmo - dostają pensję. Kto ma ją płacić, kto ma ją ustalać? Dlaczego musi to ustalać ktoś inny i w innym trybie niż ustalający pensje piekarza, hutnika czy rolnika? Jest wiele tłumaczeń a wszystkie bez sensu.
Wielu głosi, że nie chcą żyć w państwie, w którym ceny leczenia, ratownictwa i pomocy wyznacza nieczuły rynek i jego prawa. A ja nie chce żyć w syfiastym państwie, w którym te wszystkie ceny i pensje ustala odgórnie centralny planista i każe przemocą za nie płacić wszystkim podatnikom niezależnie czy z danej usługi korzystają czy nie. To państwo oparte o ideologię: „każdy według możliwości, każdemu według potrzeb” to niemoralna patologia. W każdym razie w moim wolnościowym kraju każdy będzie sobie taką komunę mógł założyć. Ja w obecnym państwie wolny być nie mogę.
Ceny usług zdrowotnych nie da się zaplanować centralnie, nie da się ich obiektywnie wyliczyć. Nie da się centralnie przewidzieć ile i jakich usług potrzeba w całym państwie. Takie plany będą zawsze złe.
Kiedyś, jeszcze za naszej pierwszej komuny, do USA przyjechała delegacja z Chin i zostali zaproszeni do jakiejś fabryki. No i się pytają skąd biorą półprodukty. Odpowiedziano im, że z pewnej fabryki w innym stanie. No to pytają jakie władze zajmują się planowaniem i ustalaniem limitów tych półproduktów. Odpowiadają, że nie ma takich władz. Chińczycy nie mogli tego zrozumieć, przekraczało to ich wyobraźnie. To skąd ta fabryka wie ile wyprodukować półproduktów, jeśli jej tego żadna władza nie zaplanuje? Dziś już znają odpowiedź na to pytanie.
A Polacy ciągle się pytają i sobie nie wyobrażają, by mógł istnieć system, w którym nie ma żadnego centralnego NFZ-u, który ustala limity usług zdrowotnych. Stąd taki syf u nas. Brak wyobraźni. Niewiedza. Ciągle uważacie, że są rzeczy, za które nie trzeba płacić. Za lekarza płacić nie wolno. On powinien pracować za darmo. Bo to służba, a nie usługa. Służba komunizmowi.
Macie swoją drugą komunę, tak jak chcieliście, tak jak zagłosowaliście. Wasze wybory mają konsekwencje. Wynikają z tęsknoty za komuną. Bo chcecie mieć wszystko za darmo. No to chcąc mieć za darmo płacicie trzy razy więcej niżbyście płacili na wolnym rynku.
Na szczęście młode pokolenie już te kwestie ekonomiczne rozumie wielokroć lepiej. Bo naukowcy to wszystko już dawno rozpracowali i praktycznie i teoretycznie i napisali wiele traktatów na ten temat. A młodzież to czyta. To, że wolny rynek działa lepiej, sprawniej i taniej jest solidnie naukowo udowodnione. A ataki na wolny rynek, chwalenie socjalizmu i centralnego planowania to tylko propaganda polityczna, to działania na emocje, nie ma w tym żadnych sensownych argumentów.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Tu macie drobny publicystyczny wycinek argumentów, których jest miliony, uzasadniających, że wolny rynek w służbie zdrowia jest lepszy niż socjalizm:
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo