Matematyka [1] (tak jak teologia) to jest nauka dedukcyjna, aprioryczna. W takiej nauce pojęcie "prawda" jest czymś innym niż prawda empiryczna występująca na przykład w fizyce. W nauce dedukcyjnej prawda to zdanie, które przy przyjętych regułach wnioskowania można wywieść z przyjętych aksjomatów (dogmatów, prawd objawionych). Reguły wnioskowania i aksjomaty w matematyce to założenia aprioryczne, tak jak dogmaty w teologii. Dlatego są różne geometrie i różne teologie, oparte na różnych aksjomatach i dogmatach. Gdy wywód jest poprawny to mamy pewność, że udowodniona teza jest w stu procentach prawdziwa przy danych założeniach (aksjomatach, dogmatach) - przy innych może być nieprawdziwa. Teorie nauk dedukcyjnych mogą mieć praktyczne zastosowania, ale nie muszą. Te nauki to narzędzia poznania, a nie poznanie. Te nauki służą do modelowania rzeczywistości tworząc lepsze lub gorsze jej modele.
Czym innym jest biologia czy fizyka - to są nauki indukcyjne, empiryczne. W nich prawda to zdanie zgodne z rzeczywistością. Te nauki mogą się posługiwać modelami nauk dedukcyjnych, które przybliżają rzeczywistość. By ustalić czy coś jest prawdziwe nie wywodzi się tego z żadnych aksjomatów, dogmatów czy prawd objawionych, ale robi się eksperymenty, które daną tezę uzasadniają - im więcej eksperymentów potwierdzających, tym bardziej prawdopodobna teza, ale pewna nigdy nie będzie. Tym jest właśnie wnioskowanie indukcyjne, które zakłada, że jeśli coś się potwierdza w wielu przypadkach, to się najprawdopodobniej potwierdzi zawsze. Takie wnioskowanie jest zawodne, czasem prowadzi do błędów - w przeciwieństwie do rozumowania dedukcyjnego, które jest zawsze pewne. A kilka eksperymentów obalających tezę naukową daje bardzo duże prawdopodobieństwo jej fałszywości.
Postawiona teza nauk empirycznych by być naukową musi spełniać warunek falsyfikowalności, a zatem musi być do wyobrażenia eksperyment, który ją obali. Gdy takiego nie można zaprojektować to teza nie będzie naukowa w sensie nauk przyrodniczych.
Piszę to, bo wielu przeciwstawia teorię ewolucji
kreacjonizmowi [2], a to jest bez sensu, bo to są całkiem inne rodzaje nauki. Pierwsza jest empiryczna, indukcyjna, to nauka przyrodnicza, a druga jest dedukcyjna, aprioryczna, to filozofia, teologia. Pierwsza powinna być uczona na lekcjach biologii, a druga na lekcjach filozofii albo religii. Nie ma sensu przeciwstawiać sobie tych dwóch nauk, tak jak nie ma sensu przeciwstawiać fizyce matematyki i twierdzić, że jakieś twierdzenie udowodnione matematycznie udowadnia cokolwiek fizycznego – co najwyżej eksperyment fizyczny może uzasadnić poprawność przybliżania rzeczywistości przez jakiś model matematyczny. Nie można porównywać zdań wziętych z matematyki ze zdaniami wziętymi z fizyki, bo to są inne kategorie zdań i inne kryteria prawdziwości ich dotyczą. Matematyka to narzędzie fizyki, a nie równoważna jej nauka.
Dokładnie tak samo nie można twierdzić, że jakieś zdanie udowodnione w kreacjonizmie udowadnia cokolwiek biologicznego – co najwyżej eksperyment biologiczny może uprawdopodobnić jakiś model, czy twierdzenie, w kreacjonizmie. Kreacjonizm to narzędzie biologii a nie równoważna jej nauka – to jeden z wielu możliwych modeli, które lepiej lub gorzej modelują rzeczywistość. Kreacjonizm może wyjaśniać sens czy cel życia biologicznego, ale nie wyjaśni niczego, co się w biologii dzieje. To biologia co najwyżej, jako nauka przyrodnicza, a w niej dział jakim jest
teoria ewolucji [3], może wyjaśnić biologiczne pojęcia używane w kreacjonizmie. A biologia sensu czy celu życia nawet nie próbuje wyjaśniać.
Grzegorz GPS Świderski
Sarmatolibertarianin, bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, dyskutuję, filozofuję, politykuję, uzasadniam, prowokuję.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie