Liberalizm jest zły, bo to: „róbta co chceta”, a to jest złe. A zatem zapewne dobre jest: „nie róbta co chceta”, albo: „róbta co wam państwo każe”, czy też: „róbta co nie chceta”, a może: „nie pozwolimy wam robić co chceta”, albo: „nie wszystko co chceta powinno być dozwolone”, lub: „niektóre sprawy, których chceta, powinny być zakazane”. Które z tych stwierdzeń jest prawidłowe?
„Róbta co chceta” jest złe, ale: „wszystko co chceta jest zabronione” też jest złe. A zatem dobre jest coś pomiędzy, coś pośrodku, jakiś kompromis między tymi skrajnościami. Gdy wszystko wolno to źle a zatem powinny być jakieś zakazy. Ale gdy wszystko jest zakazane to też źle! A zatem coś dozwolone być powinno! A zatem ideał dobra to jakiś ograniczony zestaw zakazów. Zakazy są dobre. Ale nie wszystkie. Niektóre zakazy są złe.
Jak zatem odróżnić dobry zakaz od złego?
Wszystkie zakazy moralne są z definicji dobre, bo to one definiują dobro i zło. Dobro i zło to domena moralności. Tu się nie ma co zastanawiać - definicję trzeba przyjąć i tyle. Jedyny problem to tylko to, że istnieje wiele systemów moralnych z różnymi zakazami, które różnie definiują dobro i zło.
Ale ten problem zostawmy na inne rozważania. Załóżmy, że istnieje jeden, najlepszy, obiektywny, prawdziwy, sensowny, sprawdzony, dominujący i trwały system moralny - i to on obiektywnie określa to, co jest dobre, a co złe.
Gdy przyjmiemy ten system to teraz możemy rozważać, które zakazy prawne, a zatem zakazy ustanowione przez aparat przemocy i egzekwowane siłą są dobre, a które złe.
Zakaz moralny jest dobry z definicji. Ale czy gdy ten sam zakaz stanie się prawem publicznym, gdy będzie wymuszony siłą, gdy wobec kogoś, kto go złamie, zastosujemy przemoc i go uwięzimy, czy nawet zabijemy, to czy zawsze będzie to dobre, czy też niektóre zakazy moralne nie powinny być skodyfikowane i nie powinno się stosować przemocy by je wymuszać?
Problem wymuszenia zakazu moralnego przy użyciu przemocy podlega innemu przykazaniu moralnemu niż sam ten zakaz. Czym innym jest zrobić coś złego, a czym innym jest zastosować przemoc wobec bliźniego, albo groźbę jej użycia, by mu uniemożliwić uczynienie tego czegoś złego. Czasem to uniemożliwienie zła przy użyciu przemocy jest dobre, a czasem złe.
Morderstwo jest złe. Użycie przemocy by kogoś obronić i nie dopuścić do tego, by go morderca zabił, jest dobre. A zatem zakaz mordowania jest dobry i jest dobra przemoc by ten zakaz wyegzekwować. Kogoś, kto próbuje zabić niewinną ofiarę wolno zabić. Kogoś, kto zabił niewinnego człowieka wolno powiesić. Morderstwo jest złe, ale zabicie by nie dopuścić do morderstwa jest dobre. Dobre jest nawet zabicie kogoś, kto jeszcze nikogo nie zabił, ale próbuje zabić, kto planuje zabicie, kto chce i ma intencję zabicia, kto swoim wyglądem i zachowaniem wskazuje na to, że chce zabić. Wolno zabić kogoś, kto wygląda tak, jakby chciał zabić. Bo wolno zabić w obronie własnej kogoś, kto nas atakuje albo skutecznie to symuluje.
Cudzołóstwo jest złe. Ale użycie przemocy by nie dopuścić do cudzołóstwa też jest przecież złe, nieprawdaż? Czy wolno ukamieniować cudzołożnicę? Czy wolno nam rzucić w nią choć jeden kamień? Czy wolno ją uwięzić stosując wobec niej przemoc? Czy wolno ją uwięzić za to, że próbuje cudzołożyć? Czy wolno zastosować przemoc wobec cudzołożnicy, która jeszcze nikogo nie zdradziła, która w ogóle nie ma męża, a tylko wabi innych do cudzołóstwa swym wyglądem czy zachowaniem? Czy wolno zabić kogoś, kto wygląda jakby chciał cudzołożyć? Moim zdaniem nie.
Mordowanie jest złe, a uniemożliwienie mordowania jest dobre. I by zamordować, i by nie dopuścić do zamordowania, trzeba zastosować przemoc lub groźbę jej użycia. Próba niedopuszczenie do zamordowania może doprowadzić do zabicia. A zatem zawsze przemoc może prowadzić do zabicia - zwiększa prawdopodobieństwo zabicia, liczy się z zabiciem. Groźba zabicia to przemoc nie maksymalna, bo czasami skutkuje zabiciem, a czasami nie. Groźba zabicia to przemoc częściowa, mniejsza niż zabicie.
Każda groźba (a każda sankcja prawna jest groźbą) może skutkować zabiciem - liczy się z tym, zwiększa tego prawdopodobieństwo. Groźba przemocy to też przemoc.
By zabić trzeba zastosować przemoc - a przemoc to zawsze cząstka zabijania. Gdy kogoś zabijemy, to maksymalnie uniemożliwimy mu czynienie tego, co chce. Gdy zastosujemy mniej przemocy, nie maksymalnie, ale częściowo, gdy mu uszkodzimy ciało, gdy go zwiążemy, uwięzimy, to mu zawsze odbieramy cząstkę jego życia, zabijamy jakąś jego część - a gdy on będzie się bardzo szarpał, mocno sprzeciwiał, silnie się buntował przeciw przemocy i uwięzieniu, to w ostateczności zawsze doprowadzi to do jego przedwczesnej śmierci.
Zawsze jest ryzyko, że ktoś na drobną przemoc, czy groźbę jej użycia, odpowie większą. Jest ryzyko, że konflikt się rozwinie, że spirala agresji się nadmiernie rozbuduje, że z drobnego sporu przerodzi się on w groźną bijatykę skutkującą śmiercią. Każda przemoc, nawet najdrobniejsza, nawet najbardziej niewinna, niesie za sobą śmierć – albo szybką, albo wolną, ale zawsze przedwczesną. Każda przemoc zwiększa ryzyko śmierci.
Każda przemoc może wywołać opór. Każdy, wobec kogo stosujemy przemoc, nawet w najdrobniejszej sprawie i w najdrobniejszym zakresie, może się bronić nie akceptując tej przemocy - a zatem wywiąże się walka, a każda walka może skutkować śmiertelnymi ofiarami.
Gdy przejdziemy na czerwonym świetle, to policjant może nas zatrzymać i wlepić mandat. Gdy nie damy się zatrzymać i zaczniemy uciekać, to ma nas prawo gonić i przemocą obezwładnić. Gdy będziemy czynnie stawiać opór tak, że się nie da nas obezwładnić, a na dodatek staniemy się groźni dla policjanta, to może on nas nawet zastrzelić.
Kto uznaje, że każde zabijanie jest złe, ten musi uznać, że każdy zakaz wymuszony przemocą jest zły. A zatem hasło: „Róbta co chceta” oznacza deklarację tego, że nigdy, w żadnym przypadku, nie zastosujemy wobec bliźniego przemocy, nigdy nie uniemożliwimy mu robienia tego, co chce - oznacza, że nigdy go nie zabijemy, ani w jakikolwiek sposób nie przyczynimy się do jego śmierci. Damy się jemu zabić, ale go nie tkniemy.
Odrzucenie tego hasła oznacza, że uznajemy pewne formy przemocy za dobre, uznajemy, że są przypadki, że wolno bliźniego zabić, czy też jakoś przyczynić się do jego śmierci, zwiększyć ryzyko tego, że umrze - godzimy się na to, by odebrać mu cząstkę jego życia.
Totalny liberalizm to totalny zakaz wszelkiego zabijania. Widać, że nawet liberalizm nie może obyć się bez zakazu! A zatem zakazy muszą być, przemoc musi być, zabijanie musi być.
Ktokolwiek nie godzi się z liberalizmem, potępia tę ideologię, uznaje ją za złą, musi umieć sformułować zestaw dobrych zakazów prawnych - musi określić kiedy stosowanie przemocy jest dobre, musi uznać, że zabijanie w pewnych sytuacjach jest dobre.
Nawet najbardziej spójny i jasny system moralny tego łatwo nie rozstrzyga - bo czym innym jest przykazanie moralne, a czym innym użycie przemocy wobec kogoś, kto to przykazanie łamie. Złamanie przykazania moralnego to całkiem inny czyn, niż zastosowanie przemocy, by komuś innemu przeszkodzić w złamaniu tego przykazania.
A zatem pytam wszystkich przeciwników liberalizmu - tych, którzy uważają, że za wszelkie zło w świecie odpowiedzialny jest liberalizm, że mamy za dużo liberalizmu, a zatem brak jest jakichś zakazów, brak przemocy, brak zabijania - pytam: jakich konkretnie nam w świecie zakazów brak? Jakiej przemocy stosujemy za mało? Gdzie na świecie jesteśmy zbyt łagodni i za mało zabijamy?
Jeśli to zbyt ogólne i trudne pytania, to pytam: czy w dzisiejszej Polsce obowiązuje: „Róbta co chceta”, a zatem wszystko wolno i nie ma żadnych zakazów? Jeśli obecnie w Polsce mamy liberalizm i to jest złe to czego jeszcze konkretnie trzeba zabronić? Jaki jeszcze wprowadzić nowy zakaz? Na co dzisiejsze prawo zezwala, a powinno tego zakazać? Gdzie jeszcze w Polsce należy zastosować przemoc, by komuś ograniczyć swobodę działania? Kogo jeszcze trzeba zabić, by w Polsce zlikwidować liberalizm? Komu trzeba zagrozić użyciem przemocy, by mu ograniczyć wolność? Jakich wolności w Polsce mamy za dużo?
Czy to, że mordowanie, okradanie i oszukiwanie jest zakazane by nie wystarczyło? Czy te miliony zakazów ponad to są potrzebne i jeszcze jest ich mało?
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka