Dzisiejsza młodzież w ogóle się w szkole nie uczy i ma problemy z odpowiedzią na takie pytania:
- Najwyższy szczyt świata i najwyższe szczyty wszystkich kontynentów?
- Najwyższy wodospad świata i najwyższe wodospady wszystkich kontynentów?
- Najdalej wysunięte na północ, południe, zachód i wschód punkty Europy?
- Najgłębszy rów oceaniczny?
- Najdłuższa rzeka świata i najdłuższe rzeki wszystkich kontynentów?
Tylko po co to wszystko wiedzieć? Mnie osobiście nigdy do niczego te informacje się nie przydały, bo w żadnym teleturnieju nie startowałem, więc uznaję tę wiedzę za zbędny balast. W dzisiejszych czasach to już ewidentnie takimi informacjami nie warto sobie zaśmiecać pamięci, bo można to w 3 sekundy na dowolnej komórce sprawdzić.
Co mi z tego, że wiem, że najdalej wysunięty na północ w Europie nie jest wcale Nordkapp tylko jakiś sąsiedni przylądek o trudniej do wymówienia i zapamiętania nazwie, a nie wiem o tysiącach ciekawszych miejsc w tamtej okolicy? Proszę podać choć jedno sensowne zastosowanie tej wiedzy, oprócz teleturniejów?
Albo co mi z tego, że wiem, że najwyższy szczyt Polski to Rysy, które mają w Polsce 2499 ale wcale tyle nie mają w ogóle, bo inny wierzchołek Rys leżący całkowicie po stronie słowackiej jest wyższy?
Co by się w moim życiu zmieniło, gdybym uważał, że najdalej na północ w Europie wysunięty jest Nordkapp, a Rysy mają 2499, choć obie te informacje są fałszywe?
Ta sama młodzież, która nie uczy się w szkole, po szkole dla rozrywki czyta sobie różne strony w Internecie, np. taką:
Bezużyteczna – i dzięki temu umieją odpowiedzieć na takie pytania:
- Jakiemu klubowi piłkarskiemu kibicował Hitler?
- Ile lat ma najmłodszy profesor w Europie?
- Jaki jest rekord Guinnessa w zjadaniu karaluchów na minutę?
- Gdzie znajduje się najmniejsze rondo w Europie?
- Jak nazywało się największe kiedykolwiek wybudowane działo?
Mogę się założyć, że dzisiejsi 15-latkowie będą z pamięci potrafili powtórzyć wielokroć więcej różnych tego typu bezużytecznych informacji, niż dzisiejsi 50-latkowie.
Moim zdaniem dzisiejsza polska młodzież jest średnio-statystycznie mądrzejsza od swoich rodziców i dziadków. Polacy wychowani w PRL-u to straszne głupki. Dziś żyjemy w inwersji pokoleniowej.
Moim zdaniem dzieci PRL-u, do których i ja się zaliczam, to głupki, bo PRL-owska szkoła nakarmiła nas zbędnymi faktami, ale nie nauczyła logicznie myśleć i choćby czytać ze zrozumieniem. Ja tego co istotne nauczyłem się sam, a nie w szkole. Ale dzisiejsze szkoły wcale lepsze nie są. Poziom nauczania w szkołach w Polsce jest ciągle coraz niższy od ponad 60 lat - no, może trochę krócej - w każdym razie od czasu, od kiedy wymarli nauczyciele przedwojenni.
Ale jednak jest kolosalna różnica w wiedzy i inteligencji dzieci uczonych za PRL-u, i dzieci, które dziś korzystają z Internetu. Wszystkie te pokolenia w szkole są oczywiście ogłupiane i uczone bezużytecznych bzdetów, ale to współczesne pokolenie jest wielokroć mądrzejsze niż starzy, bo wszelkie informacje są po prostu wielokroć łatwiej dostępne.
Dawniej by zrozumieć jakiś trudny tekst, trzeba było kilka razy iść do biblioteki, ściągnąć z półki encyklopedię, spytać dziadka - to zajmowało czas i energię, większości się nie chciało, a tym nielicznym, którzy to robili zajmowało to tyle czasu, że nie starczało go na inne ważne sprawy. A i tak wciskano nam PRL-owski, propagandowy, zakłamany kit.
Dziś ten sam tekst młodzież przeczyta na bieżąco i w kilka sekund sprawdzi trudne słowa i sprawdzi podane fakty czy są prawdopodobne. PRL-owskie encyklopedie były wielokroć bardziej zakłamane i pomylone niż Wikipedia. Dzisiejsza młodzież wie i rozumie dużo więcej niż ich rodzice i dziadkowie. Na Youtubie są dostępne i słuchane wykłady, które tłumaczą najbardziej skomplikowane problemy tak, że żaden polski nauczyciel w szkole tego nie jest w stanie tak dokładnie, precyzyjnie, zwięźle i krótko wytłumaczyć. Powtarzam: żyjemy w inwersji pokoleniowej - od wszech czasów starzy byli mądrzejsi od młodych - dziś w Polsce jest na odwrót.
Bardzo dobitnie wychodzi to w dyskusjach internetowych. Starzy nie tylko mało wiedzą, ale nie potrafią dyskutować, nie potrafią logicznie rozumować, nie rozumieją tekstu pisanego, kierują się stereotypami, operują sloganami, uparcie trzymają się bzdur, które im wtłoczono do mózgów w młodości, nie rozumieją świata. Młodzi są wielokroć bardziej otwarci, lotni i inteligentni i mają większą wiedzę w każdym temacie.
Od wszech czasów dziadek, mimo, że mówił wolniej, myślał wolniej, był mniej sprawny fizycznie, to był mądrzejszy od wnuczka - nie tylko miał większe doświadczenie życiowe, ale wiedział więcej, lepiej kojarzył fakty i sensowniej myślał, choć wolniej. Jak pojawił się jakiś trudny problem to wnuczek pytał dziadka, który mu zawsze udzielił dobrej rady. Stąd od zawsze było tak, że starzy lepiej się sprawdzali w legislaturze, a młodzi w egzekutywie.
Dziś jest na odwrót, dziś żyjemy w inwersji. Dziś dziadek się radzi wnuczka. Dziś legislatura to starzy idioci. Dziś szybciej i więcej się dowiem z Internetu niż od dziadka - nie tylko dlatego, że szybko znajdę informacje poprzez wyszukiwarkę - trudniejszych problemów tak oczywiście nie rozwiążę, bo znajdę najczęściej głupoty i fałsze, ale poradzę się kogoś na stosownym forum specjalistów w danej dziedzinie i uzyskam informacje, które potem łatwo zweryfikuję. Dziś obejrzę na Youtubie wykład na wielokroć wyższym poziomie merytorycznym i dydaktycznym niż w szkole. A dziadek nie umie do tego dotrzeć, bo nawet nie wie co to Youtube i że są fora specjalistów.
Dzisiejsza młodzież wielokroć szybciej i lepiej rozwiąże praktyczne problemy życiowe niż poprzednie pokolenie, które nie potrafi korzystać z Internetu. Młody szybciej i sprawniej zrobi przelew, zarezerwuje bilet, sprawdzi przepis kulinarny, znajdzie odpowiedni sklep itp… itd…
Ale w Polsce ta inwersja pokoleniowa jest jeszcze bardziej wyjątkowa niż w innych miejscach na świecie, bo starzy u nas są wyjątkowo głupi – bo tylko głupki przeżyły PRL. Większość intelektualnej elity Polski została wybita, a reszta zindoktrynowana sowiecką ideologią. Tamten system promował biernych, miernych ale wiernych głupków. A już najgłupsi są nauczyciele, bo są efektem selekcji negatywnej – jak ktoś już nic nie potrafił, do niczego się nie nadawał, to zostawał nauczycielem. PRL-owska młodzież jest głupsza, bo ma wiedzę tylko ze szkoły i od takich właśnie nauczycieli pochodzących z selekcji negatywnej, a dzisiejsza młodzież czerpie wiedzę dodatkowo z wielokroć bardziej wartościowego źródła od szkoły jakim jest Internet.
Moim zdaniem lepiej nie wiedzieć jaki przylądek jest najbardziej wysunięty na północ w Europie, niż mieć fałszywą wiedzę, że to Nordkapp. Ten kto nie wie ma szanse strzelając przejść takie pytanie w teleturnieju, a ten, kto wie błędnie na pewno odpadnie. Lepiej nie wiedzieć, że Rysy mają 2499 niż błędnie uważać, że dokładnie tyle mają.
Moim zdaniem bez sensu jest tworzenie jakiegoś kanonu faktów, które każdy powinien znać. Wielokroć sensowniejsza, mądrzejsza i przydatna społecznie jest różnorodność, czyli to, że każdy zna inne fakty i czym innym się interesuje. Ludzie powinni się uzupełniać, a nie powielać.
Dzisiejsza młodzież dzięki Google Earth nauczy się geografii wielokroć lepiej w miesiąc, niż PRL-owska młodzież uczyła się w szkole przez kilka lat. Ale oglądając i studiując Google Earth rzeczywiście można nie wiedzieć, który wodospad jest największy, a jaki przylądek najbardziej wysunięty. A młodzież PRL-owska nie tylko nie umie Google Earth obsłużyć, ale nawet nie wie, że takie coś istnieje.
Młodzież PRL-owska uczyła się w szkołach od nauczycieli pochodzących z selekcji negatywnej, czyli w istocie była ogłupiana i marnowała czas. Dzisiejsza młodzież też czas w szkole marnuje, ale uczy się też na Youtube z takich np. kanałów:
Vsauce lub
Polimaty
Moim zdaniem wszystkich dzisiejszych nauczycieli należałoby zwolnić, a szkołę zastąpić oglądaniem tego typu kanałów plus możliwość czatowania z mądrymi ludźmi, którzy odpowiadaliby na pytania. Szkoła publiczna to kompletna strata czasu. Wszelkie szkoły trzeba sprywatyzować i ustanowić konstytucyjny rodział szkoły od państwa, tak by w ogóle było zakazane w jakiejkolwiek ustawie używanie słów typu: "szkoła", "edukacja", "nauczyciel".
W zasadzie to obecna edukacja jest nadal PRL-owska. W edukacji publicznej PRL się nie skończył! Edukacja państwowa to ciągłe marnowanie czasu. Polecam tę moją notkę:
Państwo niszczy kulturę, oświatę i naukę!
Grzegorz GPS Świderski
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie