W tej notce oksymoron paralogizmem antynomię pogania dlatego notka jest polsko-mitotwórcza.
Dokładnie trzy lata temu dokonała się tragiczno-specyficzna niespotykana w dziejach świata zamacho-katastrofa. Cywilno-wojskowy pasażerski bombowiec uległ wybucho-połamaniu. Ginąc poległo w tym wydarzeniu dziewięćdziesięciu sześciu urzędniko-działaczy narodowo-państwowych. Wielopartyjna wojskowo-cywilna delegacja polsko-europejska na ruskiej ziemi celowo uległa przypadkowemu wypadko-atakowi.
Pół życia stracił w tym Lecho-Jarosław a wyznawcy Kaczo-Donalda dobrze znają prawdę. Prawda jest oczywista choć niewiadoma. Debeściako-obciachowcy za sterami samolotu pułapki nie zauważyli naturalnego mgło-helu i zeszli beczką na pięćdzisięcio-sto metrów za wysoko. Pijano-trzeźwy dowódca polskiego lotnictwa pomagając przeszkadzał w kokpicie. Jednocześnie był w środku i na zewnątrz. To była tragifarsa.
Moc truchleje, samolot krzepnie, ogień gasi ruska straż. Rosjanie rzetelnie prowadzą śledztwo matacząc na maksa. Nie wiadomo co się dzieje choć wszystko jest jasne od początku. Mimo przypadku wszystko było zaplanowane. Mimo planu coś poszło nie tak. Ale ponieważ partacka rzetelność polsko-sowieckiej władzy jest ogólnie znana, to nikt nie ma wątpliwości, których jest cała masa. Oczywistym dla każdego jest to, że brzozo-pocisk trafił w skrzydło, które samo na niego wpadło.
To był spisko-wypadek spowodowany przez niewybuchający trotylo-brezent z namiotu z drugiej wojny światowej powodujący dwa wybucho-pożary. Przekopano ziemię na metr i nic z tego co znaleziono nie wykryto. Zapisy pomarańczowych czarnych skrzynek dokonane przez czerwonych śledczych czarno na białym wykazują, że białe jest czarne, a czarne jest białe.
Już przed katastrofą dopuszczano się niszczenia wraku, który celowo uległ przypadkowemu wypadkowi – a to się często zdarza pierwszy raz. Sprawa jest oczywisto-tajemnicza. Komendy były prawidłowe, działania nieprawidłowe, chcąc odejść wylądowali, chcąc wylądować wpadli w bagno. Byli za nisko jak na tak dużą wysokość. Byli za, a nawet przeciw lądowaniu. No to spadli wznosząc się – bo jar był za wysoki.
Komisja Millera-Macierewicza wykryła, że odbyło się lądowanie bez chęci lądowania. W wyniku kłótnio-zgody okryty chwałą, wzgardzony prezydent doznał czegoś, czego nikt się nie spodziewał, mimo, że wielu wiedziało co będzie. Jest oczywiste, że państwo sypiąc się kwitnie - ale każdy tego nie wie. Prosmoleńska antysekta głosi, że to nie było w Smoleńsku. To oczywiste, bo Katyń też nie był w Katyniu – ale to wie nikt. Państwo zdało egzamin - na jedynkę. Nastąpiło przypadkowe zarżnięcie watahy, pokrojenie jej, wypatroszenie i samospalenie. Samo się stało. Ktoś tego jednak dokonał!
Ściemo-prawda leży pośrodku w smoleńskim bagnie gdzie determinizm miesza się z indeterminizmem a wiedza z wiarą. Po pochówkach dokonano dochówków i mimo pomieszania ciał wszystko się zgadza. Bogo-matka natura ludzko-carska jest nieprzewidywalna i dokładnie wiadomo co zrobi. Wszyscy winni myślozbrodni są niewinni. Są podpisane przez nikogo stenogramy to potwierdzające i temu przeczące.
Niech żyje PO-PiS! Skończcie spory! Nie dajcie się podzielić! Niech was ta powyższa mitologiczna półprawda pogodzi! Nie kłóćcie się po bokach, porozumcie się w centrum! Musimy zlepić to, co się podzieliło! Naród nie może pęknąć na pół! Złączmy się w tym powyższym kontradykcyjnym micie! Tylko taki kompromis jest możliwy!
Grzegorz GPS Świderski
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka