Wiedza na temat tego jak malować trawę na zielono i jak najlepiej wyczyścić kibel szczoteczką do zębów jest zbędna. Lepiej w zamian nauczyć się hodowania kapusty, strzelania, robienie przetworów czy wykorzystywania Słońca do ogrzewania domu.
Jeśli planujemy wojnę albo ją przewidujemy, to powinniśmy policzyć ile nas może ona kosztować. Każde państwo, ustalając swój budżet, wylicza, ile powinno wydać na obronność. Niemniej czy wydatki na żołnierzy, czy uzbrojenie, to już wszystko, co należy liczyć w ramach kosztów związanych z wojną?
---------------------------------
---------------------------------
Otóż licząc koszty wojny, nie powinno się liczyć tylko wydatków na armię. Państwo ponosi wiele różnych innych kosztów mających cele militarne, w sumie o wiele większych niż utrzymanie armii.
Weźmy taki przykład: cła. Cła są zawsze szkodliwe — to zawsze strata, to kolosalne koszty. Cła psują biznes, wielokroć podrażają wszelką produkcję. Niemniej państwo stosuje ten mechanizm w ramach polityki międzynarodowej — cła są zazwyczaj wymierzone w jakieś inne państwo postrzegane jako wrogie. Chodzi o to, żeby temu innemu państwu bardziej zaszkodzić niż sobie. Sami na cle stracimy, ale tamci stracą jeszcze bardziej i szybciej zbankrutują niż my — o to chodzi w cłach. To są duże straty dla wszystkich obywateli. Te straty całej gospodarki to są koszty militarne.
Albo weźmy energetykę. Na wolnym rynku, w tym w ramach swobody i wolności międzynarodowej, na rynkach otwartych, wszelkie firmy związane z energią, takie jak na przykład: kopalnie, elektrownie, porty, linie przesyłowe, eksporterzy energii i zasobów naturalnych itd... działają wielokroć wydajniej niż na rynkach kontrolowanych, koncesjonowanych i zamkniętych.
Państwo musi to kontrolować i ograniczać — a zatem psuć biznes i wielokrotnie zmniejszać wydajność — w celach militarnych, tak by być maksymalnie niezależnym energetycznie. To powoduje, że na przykład korzysta się z wielokroć droższych zasobów własnych niż z dużo tańszych importowanych – bo importując, uzależniamy się od zagranicznego dostawcy, który może to kiedyś wykorzystać w celach militarnych – np. odcinając nam dopływ energii.
I jest tysiące innych tego typu przykładów. Gdyby nie było wojen, gdyby państwa nie musiały utrzymywać całej militarnej infrastruktury i gdyby nie musiały ponosić tych wszystkich kosztów wynikających z realizacji celów militarnych, gdyby był w pełni wolny rynek, to PKB każdego państwa byłoby kilkukrotnie wyższy — trzeba więc ten potencjał, który niszczy konieczność prowadzenia polityki militarnej, liczyć jako koszty prowadzenia wojny.
I cła, i polityka niezależności energetycznej, i utrzymywanie niewydolnego przemysłu ciężkiego, służą temu, by być maksymalnie samodzielnym, by wszystko, co jest potrzebne do prowadzenia wojny produkować w granicach państwa — a to ma cel tylko i wyłącznie militarny, bo tylko po to warto być całkowicie niezależnym — by móc skutecznie prowadzić wojnę.
Ideałem ze względu na cel militarny byłaby całkowita niezależność i całkowite zaniechanie wszelkiego handlu zagranicznego i całkowita likwidacja importu, a zatem też eksportu, a zatem całkowita izolacja – na przykład taka, jaką stosuje Korea Północna.
To są cholerne koszty. Państwo izolowane będzie zawsze mieć kilka, a nawet kilkanaście razy mniejszy PKB niż państwo podobnej wielkości, ale otwarte, handlujące z kim się da i kupujące wszystko na świecie co jest najtańsze i najlepsze.
Moim zdaniem nie warto ponosić tych wszystkich kosztów militarnych dążących do izolacji gospodarczej. Nie warto być Koreą Północną. Nie warto być militarnym mocarstwem.
Ale trzeba się jednak bronić przed takimi mocarstwami. Uważam, że lepiej znieść wszelkie cła, wprowadzić pełną wolność w handlu energią czy surowcami służącymi do produkcji energii, lepiej w pełni otworzyć się na świat i nie ingerować w gospodarkę — i nie dążyć do tego by mieć armię, która wygra wojnę na terenie wroga, ale w ramach obrony dążyć do tego by żadnemu obcemu państwu nie opłacało się okupować naszego terytorium, by okupacja kosztowała go wielokroć więcej niż wygranie wojny. Dlatego trzeba stawiać na rozwiązania opisane w tej notce:
My, partyzanci [1]
Lepiej jest, gdy każdy człowiek z osobna, każda rodzina, osiedle, gmina, będzie dbała o własną niezależność i
niepodległość [2] – energetyczną czy żywnościową. W warunkach wolności, gdy państwo nie będzie aktywnie zajmować się polityką energetyczną i celną, gdy nie będzie koncesjonować, licencjonować i szczegółowo kontrolować wszelkich elektrowni i kopalń, ludzie będą sobie też sami pozyskiwać energię i surowce energetyczne na wszelkie możliwe sposoby.
Lepiej jest, gdy każdy człowiek będzie miał broń i będzie umieć z niej korzystać – tak jak jest to w Szwajcarii. Lepiej jest, gdy każdy człowiek sam z siebie jest niezależny energetycznie i żywnościowo, jest niezależny od państwa, odporny na wpływ państwa, które może wyłączyć prąd, albo wstrzymać dostawy żywności – jeśli jest niezależny od państwa, w którym żyje, to będzie tak samo niezależny od każdego innego państwa, w tym okupacyjnego. Taki teren, na którym mieszkają wolni ludzie, będzie bardzo trudno okupować i będzie to bardzo drogie.
A akurat obecnie jest tak, że mieszkamy w obcym nam cywilizacyjnie państwie, które nas okupuje. Bo nasze rodzime, tradycyjne, naturalne państwo to państwo cywilizacji łacińskiej, jakim była dawna Rzeczpospolita, a obecnie okupuje nas
państwo bizantyjskie [3]. W armii tego okupanta można głównie nauczyć się malowania trawy na zielono i czyszczenia kibla szczoteczką do zębów. To jest wiedza potrzebna niewolnikowi, a nie człowiekowi wolnemu.
Dobre państwo w ramach wydatków militarnych może ludzi wspierać – organizując różnorodne szkolenia militarne – nie tylko ucząc strzelać i ucząc taktyki partyzanckiej, ale ucząc też przetrwania w trudnych warunkach. To się zawsze przyda. Więc nawet mieszkając w państwie obcym, zaborczym, okupacyjnym i totalitarnym warto zabiegać o własną niezależność i wolność.
Grzegorz GPS Świderski
---------------------------------
---------------------------------
Tagi: gps65, państwo, wojsko
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka