Kiedyś pisano na kamiennych tablicach, ryto słowa w skałach i dzięki temu przetrwały one tysiące lat. Czy to co dziś piszemy tyle przetrwa? Papier zgnije, taśma magnetyczna się rozmagnesuje, a płyta CD połamie. A może mój blog przetrwa milion lat, bo jest w chmurze, czyli w systemie rozproszonym - po troszku na wielu serwerach ze zduplikowanymi dyskami? To też nie jest trwałe, bo jak umrę i przez kilka lat nic na blogu nie dodam, to administratorzy go po prostu skasują.
Możemy sobie dane archiwizować i zapisywać na kilku różnych nośnikach w kilku miejscach. Czy to daje nam pewność, że przyszli archeolodzy za setki tysięcy lat odkryją to, co napisaliśmy? Też nie...
Ale zapis w Internecie już daje na to duże szanse! Zapis w Internecie jest wielokroć bardziej trwały niż zapis na papierze, czy nawet wyryty w kamieniu. Ja mieszkam w Polsce, a serwery blogowe, na których piszę, są często w USA, a więc z dużym prawdopodobieństwem moje zapisy przechodzą łączem satelitarnym, a zatem lecą w kosmos - będą więc do odczytania nawet po tym jak Słońce zakończy swój żywot i spali Ziemię!
Wraz z rozwojem Internetu i komunikacji satelitarnej informacje w zasadzie uniezależniły się całkowicie od swoich nośników - bo gdy przesyłamy informację przez Internet odpowiednio daleko, to prawie na pewno przejdzie ona gdzieś po drodze łączem satelitarnym, a zatem zostanie przesłana falą radiową w kosmos. Tylko drobny wycinek tej fali trafi do satelity i wróci do odbiornika na Ziemi, cała reszta poleci dalej - część zostanie pochłonięta przez różne obiekty kosmiczne, ale większość będzie lecieć miliardy lat w siną dal. Ktoś kiedyś być może tę falę odbierze, informację odkoduje i może ją nawet zrozumie.
To, co piszemy, to, co przekazujemy słowem - to jest częścią nas, jest częścią naszej duszy. Różni wielcy filozofowie już umarli, ale ich myśl trwa - bo ją studiujemy! W ten sposób i jakaś część ich trwa w nas - studiowanie ich dzieł uczyniło ich częściowo nieśmiertelnymi!
Arystoteles żyje w swoich dziełach. Ale żyłby bardziej gdyby można było obejrzeć zdjęcia z nim, czy też rodzinne filmy, które byłby kręcił gdyby był miał kamerę. Ale on nie znał i nie miał aparatu czy kamery - a my znamy i mamy! Są rzeźby przedstawiające jego wizerunek - ale one nieuchronnie wyparują, gdy Słońce zamieni się w czerwonego olbrzyma za 5 miliardów lat! A nasze zdjęcia, filmy i blogi to przetrwają! Mamy więc szansę być bardziej nieśmiertelni niż Arystoteles!
Gdy publikujemy nasze zdjęcia i filmy w Internecie, gdy piszemy bloga, to nasze myśli i nasz obraz leci w kosmos. I nawet za sto miliardów lat ktoś to być może odczyta, zobaczy i zrozumie – pozna nas, wejdzie jakoś w ten sposób w interakcję z nami - jest duża szansa, że wydedukuje odpowiedź, jaką byśmy dali na jakieś jego pytanie.
Z punktu widzenia geologicznego być może bardzo szybko nic po nas nie pozostanie – ciało zgnije, zdjęcia się spalą, glob ziemski wyparuje. Ale my nie zostawiamy tylko osadów materialnych - my jeszcze wysyłamy fale w kosmos!!!
Nie wiem kto to wszystko odczyta. Może nikt. Ale nie musimy się przejmować tym, że wszelkie materialne pozostałości po nas bezpowrotnie zwietrzeją. Ktoś za miliard lat być może szukałby po nas śladów na Ziemi i nic by nie znalazł - tym się martwimy. No to pocieszam, że nie jest tak źle, bo ciągle będą po nas ślady w postaci fal, które wysyłamy w kosmos - te fale wietrzeją milion razy wolniej niż ślady materialne. Starsze ziemskie cywilizacje takich śladów nie zostawiały!
Polecam moją notkę o: nieśmiertelności duszy.
Warto pisać bloga!!!
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie