Podobno wykorzystujemy tylko 10% mózgu!
To bardzo popularny mit. Ale niestety nie jest prawdą to, że wykorzystujemy tylko 10% możliwości naszego mózgu i stosowanie różnych metod pozwala nam wykorzystać więcej. To fałszywe przekonanie jest powszechne nawet wśród ludzi po wyższych studiach! Przeprowadzono nawet specjalne badania socjologiczne w różnych krajach i na pytanie typu: „Jak myślisz, ile procent potencjalnej mocy mózgu wykorzystuje przeciętny człowiek?”. Najwięcej odpowiedzi, bo od 30% do nawet 60% w zależności od kraju, to odpowiedź: „10%”. Tego sobie ludzie nie wymyślili, skądś się o tych 10% musieli dowiedzieć.
Ten fałszywy mit jest rozpowszechniany przez propagandę przemysłu samodoskonalenie i samopomocy. Wydaje się tysiące poradników opisujących sposoby wykorzystania jakoby nieużywanych stref mózgu, organizuje się kursy, sprzedaje się filmy pokazujące różne techniki zwiększania mocy mózgu. Dla tego biznesu bardzo korzystne jest rozpowszechnianie mitu o tym, że korzystamy tylko z małej części potencji naszego mózgu.
Czyli jak zwykle, jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Ten mit rozpowszechniają media i reklamy, tak jak wiele innych mitów. Szczególnie niebezpieczni są wyznawcy New Age, którzy głoszą, że ludzie mają szczególne zdolności psychiczne, tylko trzeba je „uwolnić” poddając nasze mózgi i organizmy działaniu różnych przyrządów, „terapii” czy leków. Ludzie w to wierzą i kupują te wszystkie głupoty, a potem eksperymentują na własnym organizmie. To oczywiście nic nie pomaga, więc kupują coraz nowsze gadżety i poradniki, albo magiczne pigułki. Taki biznes, jak każdy oszukańczy biznes oparty o zabobony, jest nieskończony. Tego co nie działa można produkować miliony.
Dlaczego ten mit jest fałszywy?
Otóż nasz mózg i organizm, i wszystko co jest w nas biologicznego, powstało w wyniku ewolucji. Mózg u człowieka jest najbardziej kosztownym organem – zajmuje około 2%-3% masy całego ciała, a zużywa 20% wdychanego tlenu. Jest bardzo mało prawdopodobne by w toku ewolucji powstał tak kosztowny organ, który jest wykorzystywany tylko w 10%. Jeśli są jakiekolwiek techniki pozwalające zwiększyć moc mózgu, to w trakcie ewolucji musiały zostać wykryte i wykorzystywane, nasi przodkowie musieli te metody stosować już tysiące lat temu i musiało to być przekazywane z pokolenia na pokolenie tak jak umiejętność krzesania ognia, czy rozpoznawania trujących grzybów. Plemię znające takie techniki musiało wygrać konkurencję z wszystkimi innymi, tak jak człowiek wygrał z wszelkimi innymi zwierzętami – bo wygrywamy konkurencję międzygatunkową głównie dzięki większym możliwościom naszego mózgu.
Również dorobek naukowy współczesnej neurologii i neuropsychologii przeczy temu by jakiekolwiek obszary mózgu były nieużywane. Utrata większej części mózgu w wyniku wypadku czy jakiejś choroby zawsze ma tragiczne konsekwencje – następuje trwała utrata zdolności myślenia, postrzegania, pamięci czy emocji – oczywiście tym większa im większe uszkodzenia. Każde poważniejsze uszkodzenie mózgu prowadzi do jakiegoś upośledzenia.
Badania polegające na elektrostymulacji poszczególnych obszarów mózgu nie doprowadziły do odkrycia jakichkolwiek „uśpionych”, nieaktywnych stref mózgu. Dziś stosujemy takie techniki, jak elektroencefalografia, pozytonowa tomografia emisyjna czy czynnościowy rezonans magnetyczny, które pozwoliły wykryć to, za jakie funkcje umysłowe odpowiadają różne obszary mózgu – ale nie wykryto żadnych „wyciszonych” obszarów.
Trwałość tego mitu można tłumaczyć tym, że te kłamstwa dają nadzieję na to, że każdy może zmądrzeć, że może zwiększyć swoje możliwości intelektualne. Oczywiście cały czas część ludzi staje się mądrzejszymi, ale gdy już przestaną być dziećmi nie ma to nic wspólnego z rozwojem mózgu i zwiększaniem jego możliwości – mądrzejsi jesteśmy dzięki doświadczeniu, dzięki pamięci, dzięki gromadzeniu różnych informacji w mózgu, a nie dzięki technikom medytacyjnym, czy jakimś ćwiczeniom fizycznym pozwalającym użyć nieużywane obszary mózgu.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Na koniec cytuję fragment nieopublikowanej książki Adama Pietrasiewicza pod tytułem „Magia myślenia i myślenie magiczne - o zjawiskach paranormalnych”:
Ile wykorzystujemy mózgu?
Często powtarza się, że człowiek używa jedynie 5 czy 10 procent możliwości swojego mózgu. Że reszta oczekuje na podjęcie działania, gdy nadejdzie na to czas. Że te 90% są siedzibą wszelkich "darów" paranormalnych, psychokinezy, telepatii i tym podobnych. Nic bardziej fałszywego. Rzadkim jest przypadek, by uszkodzenie mózgu, nawet niewielkie, nie spowodowało naruszenia funkcji organizmu. Oto kilka przykładów, zebranych z wyspecjalizowanych publikacji neurologicznych.
Pani X. pracowała jako technik i sekretarka w biurze projektowym. Pisała na maszynie, poprawiała rękopisy, przeprowadzała proste obliczenia. Bardzo lubiła czytać. Gdy miała 58 lat musiała poddać się operacji guza w mózgu spowodowanego przerzutami z raka płuc. Chirurg wyciął kilka centymetrów kwadratowych kory mózgowej i operacja zakończyła się sukcesem... SUKCESEM? Pani X nie potrafi czytać ani pisać i wydaje się, że jest to wynikiem przeprowadzonej na niej operacji.
Niezwykle zaskakującą jest selektywnosć problemu pani X, skądinąd bardzo dla niej uciążliwego. Nie potrafi przeczytać słów "kobieta" czy "koń", nie potrafi nazwać pokazywanych jej obrazków kobiety i konia. Ale równolegle potrafi mówić i bez problemu prowadzi konwersację z otaczającymi ją ludzmi. Potrafi zrozumieć i powtórzyć zdania, rozpoznać obrazki i opisać je. Potrafi bez kłopotu przeliterować jakiekolwiek wypowiedziane słowo, ale rozpoznaje mniej niż połowę pokazywanych liter. Z trudem pisze swoje nazwisko. Trudności w pisaniu dotyczą jedynie słow i liter, pani X. bez problemu pisze cyfry arabskie, potrafi przeprowadzać obliczenia, czytać i pisać wszelkie liczby, nawet bardzo wysokie.
Pan N. jest jakby przeciwnością pani X. W wieku 41 lat doznał silnego uszkodzenia mózgu w tylnej części lewej półkuli. Wiele z problemów, które pojawiły się zaraz po wypadku, jak kłopoty z poruszaniem prawą ręką i nogą znikło po okresie rehabilitacji.
Pan N. ma jednak poważne problemy z czytaniem, pisaniem i rozumieniem tego, co się do niego mówi. Ma również kłopoty z liczeniem. Ale ciekawym jest wybiórcze zachowanie przez mózg pana N. niektórych funkcji. Nie potrafi on przeprowadzić najprostszego nawet dodawania, nie wie czy 2+2 równa się 3, 4 czy 5. Mogłoby to wskazywać na całkowitą nieumiejętność liczenia. Ale przecież pan N. doskonale wie, że 2+2 nie są równe 9...
Badania, którym został poddany wskazują, że pomimo prawie całkowitego zaniku umiejętności liczenia zachowane zostały niektóre specyficzne funkcje pozwalające na rozumienie liczb. Gdy pan N. widzi 55 obok 22+33 nie potrafi powiedzieć, że można postawić między nimi znak równości. Ale wie, że 22+33 jest bliskie 55 i że jest to napewno więcej niż 10 i napewno mniej niż 100. Nie wie, że w roku jest 365 dni, że tuzin jaj to 12, ale potrafi powiedzieć "mniej więcej 350" czy "około 10".
Pan R. miał skrzep, który spowodował uszkodzenie tylnej części mózgu. Od tego czasu jest ofiarą niezwykłego zjawiska. Gdy pokazać mu prosty przedmiot, na przykład korkociąg, nie potrafi go rozpoznać. Potrafi natomiast bez problemu go opisać: "Jest to podłużny przedmiot, na którego jednym końcu jest kawałek drewna (pokazuje na rączkę). Natomiast ta część nie jest całkiem prosta, jest jakby bardziej... okrągła, skręcona." Gdy poprosić go o opisanie jej gestem, ręką nakreśla w powietrzu spirale. Ależ tak, przypomina mu to gwint śruby albo kręcone schody. Nie wie, czy się już tym posługiwal, chyba nigdy. W momencie, gdy pan R. bierze przedmiot do ręki bez wahania mówi "ależ przecież to jest korkociąg!".
Historie tych osób wskazują na to, że wszystkie przejawy naszych działań kierowane są przez wyspecjalizowane części szarych komórek. Że zjawiska, które wydają się nierozłączne, faktycznie kierowane są przez różne "centra kontroli". Podobne przykłady możnaby mnożyć. Neuropsychologia pełna jest obserwacji, które zadziwiają i zaprzeczają intuicyjnemu postrzeganiu świata. Nasz mózg jest tak skomplikowany, że nawet niewielkie uszkodzenie może spowodować zmiany, których możliwości nikt nigdy nie podejrzewał.
Legenda 10% wykorzystania mózgu powstała w czasach, gdy naukowcy w opublikowanych opisach kory mózgowej mówili o jasno umiejscowionych ośrodkach słuchu, wzroku, mowy i ruchu. Funkcje te miały zajmować kilka centymetrów tu, kilka tam. Reszta nie była opisana. Ale fakt, że nie była opisana nie oznacza, że nie ma żadnego zadania.
Neuropsycholodzy zaczynają dopiero poznawać działanie tej najbardziej skomplikowanej części człowieka i, jeśli czasami uszkodzenia części czołowej kory mózgowej zdają się pozostawać bez wpływu na pacjenta, to jest tak jedynie w przypadkach, gdy nie jest on dokładnie badany.
Kartografia części mózgu odpowiedzialnych za różne funkcje jest zadaniem, nad którym setki naukowców pracują od wielu lat. Z dotychczas przeprowadzonych badań wynika, że o ile nie wiemy jeszcze wszystkiego, o tyle wiadomo, że każdy centymetr kwadratowy w naszej głowie odpowiedzialny jest za szczególną funkcję. Jest conajmniej dwadzieścia ośrodków odpowiedzialnych za wzrok, są osobne ośrodki rozpoznające twarze, jeden osób bliskich, jeden nieznajomych. Pamięć też rozsiana jest po całym mózgu w zależności od tego, czego dotyczy. Nie ma tam jednak miejsca na "trzecie oko", "antenę telepatyczną" czy inne "ośrodki parapsychologiczne".
Ja w każdym razie zapewniam Czytelników, że osobiście staram się wykorzystywać mój mózg w maksymalnym zakresie. W stu procentach. Muszę jednak przyznać, że czasami stwierdzam, iż niektórzy badacze paranormalności i głosiciele telepatii i innych bioindykacji, głosząc teorie pięciu, czy dziesięciu procent wykorzystania mózgu, opierają się na prawdziwych, powiedziałbym, niepodważalnych badaniach mózgów. Ich własnych.
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie