Roboty nigdy nie zabraknie - mamy przecież Księżyc do skolonizowania, potem Marsa i resztę planet i księżyców. Trzeba tylko uwolnić ludzką energię, która teraz jest tłamszona przez państwo...
Bezrobocie nie istnieje. Człowiek nie może pracować tylko i wyłącznie z powodu starości, choroby czy wypadkowi jakiemu uległ. Gdy jest zdrowy i sprawny, to nie może być bezrobotny – to jest fizycznie niemożliwe, bo to jest sprzeczne z prawami przyrody. Można umrzeć ze starości, na jakąś chorobę, czy ulec śmiertelnemu wypadkowi, ale nie można umrzeć z powodu bezrobocia.
Nasz gatunek przez 95% czasu obecności na Ziemi przeżył bez cywilizacji, wykonując pracę polegającą na szukaniu jagód czy bananów, robieniu łuków, strzał czy dzid i przy ich pomocy na polowaniu na różne zwierzęta, a potem na rozpalaniu ognia i gotowaniu upolowanego mięsa przy ognisku. Przez 190 tysięcy lat nie było bezrobocia, co najwyżej były wypadki przy pracy, można było się otruć muchomorem, czy zostać stratowanym przez stado mamutów. Ale nie można było nie mieć pracy. Wymyślenie cywilizacji nie mogło tej pracy zlikwidować – ona wciąż istnieje.
To, że w ramach rozwoju cywilizacji robimy wszystko lepiej, taniej, wydajniej wcale nam pracy nie odbiera. Zawsze możemy się z tej wydajności i techniki wycofać, wziąć dzidę i zacząć polować na zające. Mamy nawet lepiej niż nasi przodkowie, bo możemy na śmietnikach znaleźć wielokroć więcej użytecznych przedmiotów, niż oni znajdowali w lesie.
Dzisiejsza technika tworzy produkty nietrwałe, one się zużywają i trzeba ciągle robić nowe. Ciągle jest więc robota, by te produkty produkować. Ale technika się rozwija i możemy je robić coraz taniej i mogą być coraz trwalsze. A więc z pozoru roboty cały czas ubywa. Czy to powoduje bezrobocie?
Niektórzy uważają, że zmowa wszelkich producentów polegająca na celowym postarzaniu produktów, czyli robienie ich celowo tak, by były mniej trwałe, co jest w dzisiejszym świecie powszechne, jest dobre i słuszne, bo zapobiega bezrobociu. Uważają, że ta zmowa stymuluje postęp i dobrobyt. Uznają za słuszne to, że dzisiejsze pralki mają licznik prań i gdy pralka wykona swój limit to przestaje działać, bo tak decyduje program, który nią steruje.
Moim zdaniem wcale celowe produkowanie nietrwałych produktów nie stymuluje gospodarki. Jak ludzie mają więcej czasu to bez problemów rozwijają nowe dziedziny i przemysły.
Weźmy taki przemysł rozrywkowy. Jeszcze 150 lat temu nie produkowano w ogóle filmów, płyt z muzyką, gier komputerowych, a teraz to są potężne przemysły! Gdyby wszystkie produkty codziennego użytku były bardziej trwałe, to zaoszczędzoną na tym pracę ludzie przeznaczyliby na rozrywkę i rozwój kultury - powstawałyby coraz droższe filmy, lunaparki, byłoby więcej muzyków dających koncerty, byłyby komercyjne turystyczne loty w kosmos, więcej pisarzy pisałoby książki, a ludzie więcej by czytali itd... - pracy by starczyło dla każdego.
Można pozwolić na to by się to działo spontanicznie, bez specjalnego działania by temu sprzyjać, bo nie ma żadnego zagrożenia bezrobociem, bo zawsze w ostateczności istnieje możliwość latania z dzidą po lesie za królikami.
Przemysł filmowy, turystyczny, muzyczny itp... może rosnąć w nieskończoność, a jak nie rośnie, to nic złego się nie dzieje. Po co postarzać rzeczy codziennego użytku, by mieć pracę? Nie lepiej rozwijać kulturę? Nie lepiej więcej śpiewać, słuchać, czytać, pisać, podróżować…? Po co mi sto nowych pralek - nie lepiej jedna pralka, ale w zamian mogę pojechać w sto nowych miejsc, zamiast do jednego? Turystyka i rozrywka stymuluje postęp i dobrobyt równie dobrze, a nawet lepiej, niż produkcja pralek.
Całe to postarzanie produktów wynika z ograniczeń wolnego rynku. Wynika z działań państw, które mogą to robić bo niby walczą z bezrobociem, a w istocie je tworzą. Spiski są możliwe bo sprzyja im państwo.
Zmowy na całkowitym wolnym rynku są niemożliwe bo jeden wyłom może zburzyć całą misterną budowę oligopolu. Ale gdy państwo wszystko kontroluje, gdy wyznacza normy i ustanawia prawo zmuszające do ich stosowania, gdy podraża wystartowanie z każdym nowym przedsięwzięciem poprzez politykę fiskalną i biurokrację, to takiego wyłamującego się ze zmowy łatwo zgnoić i łatwo dbać by nowi gracze się nie pojawiali. Dużym korporacjom nie zależy na wolnym rynku dlatego sprzyjają socjalistycznym, etatystycznym, biurokratycznym rozwiązaniom i dlatego mogą sobie pozwalać na politykę postarzania produktów.
Bezrobocie nie występuje w naturze, nie występuje w wolnym kraju, nie jest możliwe w wolnorynkowych warunkach, ale jednak może się zdarzyć. Bezrobocie tworzy państwo. Najpierw przez to, że zabroni mi biegać po lesie za królikiem. A potem tak, że każdą pracę opodatkuje. A potem wprowadzi tysiące przepisów utrudniających pracę i w ogóle ograniczających wolność. Wtedy zdrowy i sprawny człowiek może nie być w stanie się utrzymać jakąkolwiek pracą.
Nie mogę niczego znaleźć pod ziemią, bo wszelkie skarby czy kopaliny należą do państwa. Nie mogę normalnie robić jakiegoś biznesu bo muszę uzyskać od państwa pozwolenie, wpis, koncesje, licencje i muszę wypełnić tysiące dokumentów. By pracować muszę spełnić setki norm, dostosować się do milionów głupich przepisów i zapłacić państwu haracz - tym większy, im lepiej pracuję, im bardziej jestem innym potrzebny, im wyżej cenione są owoce mojej pracy.
Te wszystkie spiski postarzania produktów nie byłyby możliwe w sytuacji, gdy państwo nie wspiera patentów, praw autorskich, nie wymusza norm itd... w sytuacji gdy każdy może produkować co chce, bez konieczności uzyskania od państwa czegokolwiek i konieczności zarejestrowania się gdziekolwiek.
Roboty nigdy nie zabraknie - mamy przecież Księżyc do skolonizowania, potem Marsa i resztę planet i księżyców. Trzeba tylko uwolnić ludzką energię, która teraz jest tłamszona przez państwo, przez biurokracje, przez miliony głupich przepisów, norm, patentów, praw autorskich i koncesji.
Grzegorz GPS Świderski
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka