Język u ludzi (nie język, który jest w gębie, ale to mielenie jęzorem) wytworzył się z trzech czynności, z:
- śmiechu,
- śpiewu,
- plotek.
A wszystko to pierwotnie u naszych przodków, którzy byli jeszcze innym gatunkiem i nie umieli jeszcze gadać, wyewoluowało z
iskania. Dzisiejsze
naczelne, oprócz człowieka, nie śpiewają, a przynajmniej nie tak melodyjnie jak ludzie i na pewno nie plotkują ale się śmieją, choć inaczej. Ale głównie się iskają i dokładnie w tym samym celu my śmiejemy się, śpiewamy i plotkujemy.
Iskanie się u małp służy nie tylko celom higienicznym, ale przede wszystkim tworzy więzi społeczne. Iskając się małpy nawiązują przyjaźń – im z kimś bardziej wymieniają się usługami iskania tym większym jest przyjacielem. Z wrogami się nie iskają.
Iskanie wywołuje efekt narkotyczny – nie w przenośni ale naprawdę – w czasie iskania wydzielają się
opioidy endogenne łagodząc lekki ból, uspokajając, dając poczucie błogości – ogólnie sprawiając uczucie przyjemności.
Nam to pozostało w postaci dotyku. Nie jest to jedyny i główny sposób nawiązywania więzi ale nadal dotyk jest atawizmem dającym przyjemność. Intensyfikowanie dotykania się przez osobników różnej płci prowadzi do stosunku płciowego.
Ale iskanie się, czy stosunek płciowy, to interakcja jeden do jednego czyli nawiązujemy kontakt tylko z jednym osobnikiem, a ponieważ to zajmuje czas, to jest ograniczona liczba osobników, z którymi nawiązujemy bliskie więzi społeczne. Na dodatek musimy to często powtarzać by te więzi utrzymywać i by były trwałe.
U naczelnych skutkuje to tym, że istnieje górna granica wielkości stada, które może być trwałe. Gdy się rozrasta, to się rozpada na mniejsze stada. Maksymalne stado naczelnych poza człowiekiem to stado szympansów, którego maksimum to około pięćdziesięciu osobników.
Z badań mózgu wynika, że homo sapiens był w stanie utrzymywać się w stadach do
stu pięćdziesięciu osobników. Do tego potrzeba utrzymywać więzi społeczne z trzy razy większą ilością znajomych. Sesje iskania się do tego nie wystarczą - trzeba robić coś podobnego, ale nie z jednym osobnikiem, ale z trzema, nie w dwuosobnikowej grupie, ale w
czteroosobowej.
Homo sapiens zamiast się iskać gada, plotkuje. Sesje plotkowania odbywają się w czteroosobowych grupach konwersacyjnych. Dzięki temu możemy mieć trzy razy więcej kolegów niż inne małpy.
Ale iskanie nie przekształciło się w gadanie od razu. Pośrednio było śmianie się i śpiewanie.
Dlaczego śmiech służy nawiązywaniu więzów społecznych? To proste. Chodzi o zaufanie. Mamy większe zaufanie do kogoś, z kim się razem śmiejemy. Śmiech wzbudza zaufanie. Mamy większe zaufanie do kogoś, kto śmieje się z naszego dowcipu - okazujemy komuś zaufanie śmiejąc się z jego dowcipu.
Ale dlaczego śmiech wzbudza zaufanie? To proste: śmiech, a szczególnie śmiech z głębi brzucha, czyli nie uśmiech, ale taki śmiech, który powoduje falowanie klatki piersiowej, czyli intensywną pracę mięśni, powoduje uwalnianie się
endorfin, czyli dzieje się to samo, co w trakcie iskania.
Człowiek śmieje się w towarzystwie - do śmiechu potrzebni są inni. Prawie nigdy nie śmiejemy się w samotności - a jeśli nawet, to raczej gdy słuchamy radia czy oglądamy telewizję, czyli widzimy, czy słyszymy, innych ludzi. Śmiech to ewidentnie zachowanie towarzyskie.
Szympansy też się śmieją ale inaczej i w innych kontekstach - często w samotności. Widać, że do śmiechu język nie jest niezbędny, ale jednak u ludzi jest potrzebny i ważny. Najśmieszniejsze są dowcipy słowne, potrafimy się nieźle uśmiać słuchając radia, choć śmiejemy się też oglądając telewizję widząc sam obraz, bez słów, gdy się na przykład ktoś potyka i przewraca. Ale to śmianie się z obrazu jest traktowane jako coś prymitywnego i prostackiego - czyli bardziej pierwotnego. Ludzie głupi i prymitywni śmieją się raczej z sytuacji gdy np. ktoś puści bąka w towarzystwie. A ludzie mądrzy i wykształceni śmieją się raczej z dowcipów słownych na przykład czytając książkę: „
Sztuka pierdzenia”. To pokazuje kierunek ewolucji.
Śmiech i dowcipy są ludzkości niezbędne. Nie da się żyć bez dowcipów. Nie ma człowieka, który się nie śmieje. Tu jest instrukcja jak być dowcipnym:
Śmiech - taki jak u współczesnych ludzi - wykształcił się już prawdopodobnie milion lat temu u homo erectus. Najprawdopodobnie była to forma chóralnego wydawania dźwięków, rodzaj zbiorowego wydawania sygnałów bez słów. Po prostu te pierwsze hominidy poczuły w trakcie tego pierwotnego śmiania się to samo co w trakcie iskania, bo im się dzięki temu zaczęły wydzielać te same endorfiny. No to zaczęli to powtarzać bo to było przyjemne.To były początki języka.
Grzegorz GPS Świderski
PS. W następnej części będzie o śpiewie. (Przy okazji dowcip: kobiety, wino i śpię...)
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie