To jest kolejna notka z serii dotyczącej różnych aspektów liczności ludzkich grup.
Była już rozważana liczba:
dwadzieścia jeden - to maksymalna liczba członków jakiegoś formalnego grona decyzyjnego, które jest w stanie podejmować decyzje w całości, bez konieczności dzielenia się na jakieś podgrupy podejmujące decyzje niezależnie.
Była też omówiona liczba:
tysiąc – to maksymalna liczba pracowników administracyjnych dowolnej instytucji, którzy są w stanie zajmować się jakimiś sprawami dotyczącymi czegoś z zewnątrz tego grona – po przekroczeniu tej liczby administracja ta zajmuje się tylko sama sobą.
Była też omawiana liczba:
cztery – to górny limit naturalnych, nieformalnych grup konwersacyjnych, czyli ludzi, którzy ze sobą spontanicznie rozmawiają. Dołączenie się piątej i następnej osoby do czwórki rozmawiających ludzi rozbija grupę konwersacyjną na mniejsze grupy.
Teraz będę rozważał liczbę sto pięćdziesiąt.
Główną przyczyną powstawania cywilizacji jest efekt synergiczny jaki daje współpraca między ludźmi.
Człowiek wyewoluował jako istota społeczna. Przetrwał w stadzie - dzięki stadu. Cały rozwój ewolucyjny mózgu naczelnych służył głównie temu, by zwiększać stado, by móc żyć w coraz większym stadzie. Choć związek przyczynowo-skutkowy był raczej odwrotny - presja na tworzenie większych stad powodowała, że rozwijał się mózg.
To trwało miliony lat. Synergiczny efekt stada powoduje, że pięćdziesięcioosobnikowe stado szympansów radzi sobie wielokroć lepiej w środowisku naturalnym niż pięćdziesiąt osobno działających osobników. Ale stado wiążą więzy społeczne, które zajmują zasoby - głównie czas, no i zdolności biologiczne, czyli zdolności umysłowe do tworzenia tych więzów społecznych.
Dlatego jest granica liczebności stada szympansów - gdy rośnie ponad pięćdziesięciu osobników to zaczyna być rozsadzane od wewnątrz, traci efekt synergiczny, bo coraz więcej czasu jest marnowane na zachowania społeczne kosztem zdobywania żywności czy snu, a te bardziej czasochłonne czynności społeczne w większym stopniu służą zwalczaniu się nawzajem niż pomaganiu sobie.
Ewolucja hominidów to ciągłe zwiększanie możliwości mózgu wywołane presją środowiskową na utrzymywanie coraz większych stad. Pierwszy homo, to homo habilis, który pojawił się 2,5 miliona lat temu. On już posługiwał się narzędziami. Następny, homo erectus, pojawił się 1,7 miliona lat temu i najprawdopodobniej znał ogień i był mięsożerny. A potem, jakieś 200 tys. lat temu pojawił się homo sapiens.
Wszystkie te kolejne stadia miały coraz większy mózg (względem całego ciała) i najprawdopodobniej tworzyły coraz większe stada, czy plemiona.
Naukowcy wykryli korelację między względną wielkości nowej kory mózgowej, a liczebnością stada u naczelnych. Z tych obliczeń wynika, że homo sapiens powinien tworzyć stada liczące średnio sto pięćdziesiąt osobników, czyli trzy razy więcej niż współczesne szympansy. Dlatego homo sapiens pokonał wszystkie inne hominidy, takie jak australopitek, czy neandertalczyk, które konkurowały o te same zasoby żywnościowe.
Ale mimo braku jakichś gwałtownych zmian środowiskowych, czy klimatycznych, istniała cały czas presja na zwiększanie stada, bo homo sapiens sam sobie ją wywoływał swoim sukcesem ewolucyjnym, bo tak się stada rozpleniły, że zaczynały walczyć ze sobą.
Bardzo silnym narzędziem do dalszego rozrastania się stada zachowującego efekt synergiczny stał się język. I tu ewolucja biologiczna została zastąpiona kulturową - ale obie dążą do tego samego: zwiększać liczebność stada. To jest główny czynnik cywilizacyjnotwórczy - to, że w większych stadach jest łatwiej przetrwać. Język był tego katalizatorem, bo język jest głównym czynnikiem kulturotwórczym.
Wojny, czyli walki między stadami i plemionami, to następny katalizator - on dawał presję na jednoczenie się plemion, na podbijanie jednych przez drugie i podporządkowywanie sobie coraz większej ilości plemion, by wygrać z innymi, którzy się jednoczyli i podbijali. Ale sama czysta siła i przemoc nie wystarczała by utrzymać duże stado, duże plemię, wykraczające znacznie ponad biologiczne możliwości, które pozwalają na około stu pięćdziesięciu osobników. Potrzebna jest jakaś ideologia.
Cywilizacja to kultura milionowego stada. Cywilizacja to ideologia wielomilionowego stada. Cywilizacja to ideologia pozwalająca utrzymać synergiczny efekt stada, nawet gdy osiągnie ono miliard osobników!
Ale mimo, że cywilizacja potrafi wytworzyć miliardowe stada, to to nasze pierwotne stupięćdziesięcioosobnikowe stado tkwi silnie w naszych genach i możliwościach umysłowych tak, że nadal tworzymy takie grupy!
Grzegorz GPS Świderski
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie