Pokój ma cztery ściany, ssaki mają cztery kończyny, piwo sprzedaje się w czteropakach, samochody mają cztery koła, stoły i krzesła mają cztery nogi, siedzimy na czterech literach, mamy cztery rzędy zębów, rządzi nami banda czworga.
To jest kolejna notka z serii dotyczącej różnych aspektów liczności ludzkich grup.
Była już rozważana liczba:
dwadzieścia jeden - to maksymalna liczba członków jakiegoś formalnego grona decyzyjnego, które jest w stanie podejmować decyzje w całości, bez konieczności dzielenia się na jakieś podgrupy podejmujące decyzje niezależnie.
Była też omówiona liczba:
tysiąc – to maksymalna liczba pracowników administracyjnych dowolnej instytucji, którzy są w stanie zajmować się jakimiś sprawami dotyczącymi czegoś z zewnątrz tego grona – po przekroczeniu tej liczby administracja ta zajmuje się tylko sama sobą.
Teraz będę rozważał liczbę cztery.
Otóż Bóg jest jeden, ale w trzech osobach. Czyli jak się modlę, to uczestniczą w tym cztery osoby: trzy boskie i ja. W czasie modlitwy czwórcę reprezentuje krzyż.
Kwestię „czwórcy” rozważał Jung w książce „Archetypy i symbole” - trójcę świętą uzupełnia u niego diabeł. Czwórca ma więc znaczenie okultystyczne.
Ale są też cztery strony świata i cztery żywioły. Wyróżnia się cztery barwy i cztery smaki (o piątym nikt nie wie, więc się nie liczy). Są cztery pory roku. Chusteczka ma cztery rogi. Wymiennie zamiast słowa: „start”, mówimy: „trzy-czte-ry”. Do brydża potrzeba czterech graczy.
Było czterech jeźdźców apokalipsy. Tylko cztery ewangelie są natchnione, reszta to apokryfy. Gdy jesteś zły, licz do czterech - dopiero, gdy to nie pomoże, klnij. Czterdzieści i cztery – to aż dwie czwórki! A chyba nie muszę wyjaśniać jak te dwie czwórki są ważne dla naszej kultury i jak są tajemnicze, nie? Polecam odłam Frondy:
44.
Wszystko to jest kulturowo uwarunkowane.
Ale czwórka występuje też w naukach ścisłych. Fizyka rozróżnia tylko, albo aż, cztery różne oddziaływania między materią. Czasoprzestrzeń jest czterowymiarowa. Czworościan to najprostsza bryła foremna. Czwórka jest najmniejszą złożoną liczbą naturalną, czyli taką, która nie jest pierwsza.
W kulturze i nauce jest dużo odwołań do czwórcy. Liczby trzy i cztery występują w wielu mitach czy powieściach. Czy ma to jakieś naturalne, biologiczne, naukowe wytłumaczenie?
Pi jest między trzy a cztery. Na drugim miejscu rozwinięcia dziesiętnego pi jest czwórka… - eee… to znów okultyzm. Wróćmy więc do nauki.
Otóż okazuje się, że szczególne znaczenie "trójcy" i "czwórcy" jest ściśle związane z ewolucją mózgu człowieka i z mową. Otóż nasz mózg i inne uwarunkowania biologiczne, typu zdolność do słyszenia i donośność głosu, powodują, że w sposób naturalny tworzą się grupy konwersacyjne, których limitem są cztery osoby.
Tylko taka czteroosobowa grupa jest w stanie trwać w konwersacji, rozmawiać ze sobą z bliskiej odległości ze zrozumieniem. Gdy dołączy się piąta osoba, to grupa się rozpada, albo potrzeba jakichś dodatkowych formalizmów - typu wyznaczenia przewodniczącego, czy prowadzącego i ustalenia jakiegoś, choć minimalnego, regulaminu zebrania.
Naturalne grupy konwersacyjne mają do 4 osób, a zatem gdy w nich uczestniczymy to mówimy do 3 osób. Na tyle pozwala nasz mózg i zmysły. To wykryli naukowcy. A zatem te 3 osoby, z którymi jesteśmy w stanie rozmawiać, silnie zakorzeniły się w kulturze, bo te uwarunkowania biologiczne mamy od samego początku powstania naszego gatunku, czyli jakieś 200 tys. lat. Cywilizacje to ułamek tego czasu, bo to jakieś 10 tys., góra 20 tys. lat.
Przez 190 tys. lat żyliśmy w strukturach plemiennych, jako myśliwi, zbieracze i nomadzi, których naturalną i najczęstszą jednostką konwersacyjną były czteroosobowe grupy, czyli mieliśmy najczęściej nie więcej niż 3 rozmówców. To musiało bardzo silnie oddziaływać na kulturę, tak by naturalną, średnią, najczęstszą liczbą bóstw, do których się modlimy i z którymi rozmawiamy w myśli, była liczba 3. A ten czwarty element to my.
Polecam każdemu zrobienie doświadczenia. To będzie tylko obserwacja. Gdy będziecie na jakimś przyjęciu, szczególnie na takim w rodzaju „stand-up party”, czyli bez krzeseł, gdy łatwo się można przemieszczać między grupami ludzi, którzy ze sobą rozmawiają, to popatrzcie dookoła. Gdy jest swoboda przemieszczania się i szybkiego zmieniania grup, to średnio statystycznie nie wytwarzają się grupy rozmawiających wspólnie osób większe niż cztery osoby, nie? Gdy jest hałas, to grupy są mniejsze, co? Większe tworzą się, gdy jest mniejsza swoboda zmieniania grupy – czyli głównie gdy miejsca są jakoś wyznaczone, nieprawdaż?
Ważne jest by grupy konwersacyjne były niesformalizowane, by tworzyły się w sposób naturalny, spontaniczny. Istotne jest też to, by tematy rozmów były całkowicie dowolne i swobodne, by nie było to zgromadzenie tematyczne.
To nie tylko przyjęcia – ale np. zgromadzenie ludzi na jakimś placu, którzy wyszli z dużego budynku na skutek ćwiczeń przeciwpożarowych, albo ludzie zebrani na dworcu kolejowym w oczekiwaniu na pociąg.
Okazuje się, i zauważyli to naukowcy, którzy te kwestie badali systematycznie, że takie spontaniczne grupy konwersacyjne średnio statystycznie mają nie więcej niż cztery osoby. Czwórka jest tu limitem górnym. Grupa konwersacyjna złożona z więcej niż czterech osób szybko się rozpada.
Rozmowy zaczynają się, gdy obok siebie staną dwie lub trzy osoby. Potem przyłączają się następne osoby – osoba mówiąca i słuchacze starają się tym następnym zrobić miejsce, tak by maksymalnie ułatwić uczestnictwo w konwersacji. Ale gdy dołączy się piąta osoba, to zaczyna się coś psuć - grupa zaczyna się rozpadać, mimo, że wszyscy bardzo się starają by utrzymać jak największą liczebność. Każdemu zależy na tym, by jego przekaz dotarł do jak największej liczby ludzi, nawet, jeśli nie jest głównym mówcą, a tylko komentującym, czy robiącym przytyki lub przeszkadzającym.
Okazuje się, że w nieformalnej grupie ludzi, która zebrała się spontanicznie, utrzymanie przez dłuższy czas uwagi słuchaczy przez mówce jest możliwe tylko, gdy mówi do trzech osób – gdy jest ich więcej, to grupa się rozpada. Bo jakieś dwie osoby zaczynają rozmawiać ze sobą, wcinając się głównemu mówcy, co powoduje, że się oddzielają od głównej grupy.
Jest to bardzo silna cecha konwersacyjnego zachowania się ludzi – taką naukową obserwację może każdy poczynić. Spróbujcie! Poobserwujcie! No i co? Sprawdziło się Wam?
Ten górny limit czterech osób wynika nie tylko z pojemności naszego mózgu (o czym napiszę w następnej notce z tego cyklu) ale też z ograniczeń naszego narządu słuchu. Dobrze słyszymy innych ludzi tylko z takiej odległości, która pozwala na utworzenie naturalnego kółka czterech osób. Gdy kółko ma pięć osób, musimy się troszkę cofnąć – i przestajemy dobrze słyszeć mówcę!
Naukowcy wybadali, że gdy odległość między rozmawiającymi ludźmi przekracza dwie stopy, czyli około 60 cm, to słuchającemu coraz trudniej jest zrozumieć to, co mówi do niego rozmówca! Da się naukowo wybadać jak zrozumienie mówionego tekstu spada wraz z odległością od rozmówcy i wzrostem natężenia dźwięku wokoło.
Nawet gdyby ludzie stali ramię przy ramieniu w odległości 15 cm od siebie, to w kręgu o średnicy 1,5 m zmieściłoby się najwyżej 7 osób, które mogłyby słyszeć, co się mówi. Ale w miarę wzrostu natężenia hałasu w tle, zmniejsza się odległość między mówiącym, a słuchającymi, i proporcjonalnie do tego zmniejsza się liczba osób w kręgu rozmawiających ze sobą. W hałasie typowym dla ulicy wielkiego miasta, czy zatłoczonego biura, limit ten spada do pięciu osób, a w bardzo głośnych pomieszczeniach, typu dyskoteki, spada do dwóch - a i nawet wtedy rozmowa nie jest łatwa.
Nasze uwarunkowania fizjologiczne i środowiskowe powodują, że najczęstsze statystycznie są grupy konwersacyjne maksymalnie czteroosobowe. A zatem ta czwórka siedzi jakoś w naszych genach i w środowisku naturalnym.
W następnej notce będzie o jeszcze innej naukowej obserwacji dotyczącej liczebności ludzkich grup liczących sto pięćdziesiąt osobników, a potem zrobię podsumowanie i napiszę gdzie o tym wszystkim przeczytałem.
Bardzo proszę o komentarze. Moim zdaniem to są bardzo ciekawe zagadnienia, więc jeśli ktoś dobrnął do końca tej notki to znaczy, że się tematem zaciekawił, a zatem musi poczynić jakąś uwagę, nawet głupią.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Plecam też inne moje notki dotyczące liczebności ludzkich grup:
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie