Większość ludzi uważa, że pieniądz musi być państwowy, że niemożliwe jest by pieniądz był prywatny. Konkretnie uważają oni, że waluta musi być emitowana i kontrolowana przez państwo, a w jednym państwie musi być jedna waluta. A zatem państwo powinno tworzyć monopol walutowy.
To jest mit.
Polska cały czas jest zagrożona atakiem spekulacyjnym na naszą walutę. Jedyną obroną przed takimi zagrożeniami politycy widzą w wejściu do strefy Euro. Ale to jest wyjście najgorsze, wynikające głównie z wiary w mit o konieczności utrzymywania przez państwo monopolu walutowego.
Atak spekulacyjny jest możliwy tylko w warunkach państwowego porządku, czyli centralnego sterowania i monopolu. Gdy będzie chaos, anarchia, wolny rynek, gdy każdy będzie bez żadnych koncesji mógł pożyczać pieniądze i je emitować, gdy będzie konkurencja, gdy będzie wiele walut, jedne fiducjarne, inne oparte o kruszce i wszelkie inne, gdy system walutowy, finansowy i bankowy będzie rozproszony, bez żadnego centralnego nadzoru, to żaden atak spekulacyjny na taki system się nie powiedzie - jednemu może zaszkodzi, ale innemu pomoże.
Wielkie firmy mogą niszczyć małe głównie dzięki państwu, przy pomocy państwa. To samo dotyczy wszelkiej działalności gospodarczej - wielki spekulant może zniszczyć małego tylko przy pomocy państwa. Na wolnym rynku, bez ingerencji państwa w gospodarkę i finanse, będą zawsze istnieć małe firmy i mali spekulanci - i nic nie zniszczy ich wszystkich na raz. Zniszczyć ich można tylko i wyłącznie stosując przemoc - a to robi właśnie państwo ustanawiając wszelkie przepisy regulujące gospodarkę i finanse, czyli próbując uporządkować zdrowy, naturalny, dobry i pożyteczny wolnorynkowy "bałagan" i różnorodność.
Skuteczny atak na finanse państwa jest możliwy, bo siedzą one na jednym wielkim państwowym statku - można statek zniszczyć, przekupić kapitana i jest tysiące innych sposobów. Ale gdy finanse będą na milionie małych łódek rozproszonych po oceanie, to nikt tego wszystkiego nie zniszczy tak łatwo.
Różne zakazy, koncesje i ingerencja państwa powodują to, że tym finansowym łódkom jest trudniej i pasażerowie się przesiadają na statek. Im więcej ograniczeń, tym mniej łódek. A większy statek jest mniej odporny na skuteczny atak. Im będzie mniej zakazów, im mniejsza ingerencja państwa w rynek, finanse i bankowość, tym łódek będzie więcej i trudniej będzie je wszystkie na raz zniszczyć.
Proponuję zniesienie monopolu państwa na emisję waluty. Z tego monopolu wynikają wszelkie patologie systemu finansowego. Wszelkie zło finansów tego świata zaczęło się od utworzenia banku centralnego.
Państwo ma monopol na pieniądz, bo po pierwsze kontroluje banki, w tym bank centralny, poprzez wiele różnych ustaw, a po drugie jest ustawowy obowiązek rozliczania wszelkich transakcji w zdefiniowanej przez państwo walucie. To tworzy faktyczny, realny monopol, bo nawet jakbym mógł wyemitować swoją walutę, to i tak to nic nie da, bo nikt nie będzie jej używał, bo musi się przymusowo rozliczać w walucie państwowej.
Wszelkie problemy finansowe państwa to jest bardzo klasyczny przykład tego, że socjalizm bohatersko walczy z problemami, które sam tworzy.
Wszelkie monopole są złe. Im bardziej państwo kontroluje jakąś działalność gospodarczą, tym jest ona mniej konkurencyjna i bardziej monopolistyczna. Skrajności w praktyce nie występują, czyste monopole nie istnieją, idealny wolny rynek też. Ale istnieją różne stopnie pośrednie - różne formy monopoli i oligopoli.
Walutę, przemoc, edukację, czy służbę zdrowia państwo silnie zmonopolizowało, ale nie całkowicie, nie w równym stopniu. Istnieją prywatne banki, firmy ochroniarskie, szkoły czy szpitale, ale jest to margines, który jest koncesjonowany, czyli pod silnym wpływem i kontrolą państwa. W istocie edukacja i służba zdrowia są w Polsce przez państwo zmonopolizowane. Z bankami jest tak samo.
Socjaldemokratyczna ideologia głosi równowagę między własnością państwową, a prywatną. Ta równowaga prowadzi w istocie do tego, że te prywatne podmioty w zasadzie niczym się nie różnią od państwowych, państwo nimi steruje poprzez różne mechanizmy, które sobie tworzy w ustawach - poprzez podatki, koncesje, dotacje i tysiące innych sposobów.
Najpełniej ta socjalistyczna ideologia rozwinęła się w III Rzeszy, gdzie formalnie własność była prywatna, ale faktycznie wszystko było nadzorowane przez państwo. Upadek III Rzeszy wcale tych tendencji nie zlikwidował, nadal się to w tym kierunku rozwija - nadal państwo monopolizuje i reguluje coraz więcej dziedzin życia.
Współczesny system bankowy to system państwowego monopolu. Wszystkie banki, niezależnie od formy własności i właściciela, to jest w istocie jedna wielka organizacja kontrolowana przez państwo. To jest monopol. Monopol spirytusowy jest w mniejszym stopniu monopolem niż monopol bankowy.
To, że „prywatne” banki emitują pieniądz w postaci państwowej waluty w sposób regulowany przez państwo nie przełamuje państwowego monopolu na pieniądz.
To, że właściciel waluty, czyli państwo, pozwala innym bankom pożyczać tę walutę w kwocie, która jest wielokrotnością lokat w tej walucie, co powoduje kreację nowego pieniądza, nie przełamuje monopolu na tą walutę!
Taki sztuczny monopol, wymuszany przemocą państwa, a nie mechanizmami wolnorynkowymi, przy braku konkurencji walutowej, jest bardzo podatny na skutecznie ataki spekulacyjne, szczególnie, gdy dotyczy słabego finansowo państwa. Bronić się przed tym można tylko znosząc monopol, godząc się na różnorodność walutową i konkurencję w kwestii waluty.
Hiperinflacja, i w ogóle inflacja, jest możliwa tylko i wyłącznie w systemie monopolistycznym. W warunkach konkurencji walutowej takie zjawiska w ogóle nie występują - co dowodzi prawo Kopernika-Greshama, które mówi, że w warunkach konkurencji walutowej ludzie wolą oszczędzać w walucie lepszej, mniej podlegającej inflacji, niż w walucie gorszej, z inflacją. Tej gorszej starają się jak najszybciej pozbyć, dlatego ona krąży szybciej, co sprawia wrażenie, że ta gorsza wyparła lepszą.
W warunkach konkurencji walutowej inflacja nie jest tak groźna jak w warunkach monopolu. Na wolnym rynku walutowym ludzie będą po prostu oszczędzać w walucie o najmniejszej inflacji, a inflacja przede wszystkim przeszkadza w oszczędzaniu.
W warunkach monopolu państwo może poprzez zwiększenie inflacji okraść wszystkich i trudno się obywatelom przed tym obronić. W warunkach wolności i braku monopoli można się dużo łatwiej i skuteczniej bronić przed psuciem pieniądza.
Zniesienie monopolu walutowego nie musi oznaczać, że wrócimy do pieniądza kruszcowego. Może wrócimy, może nie. Nie wrócimy nigdy, jeśli państwo przemocą zmusi nas byśmy nie wracali. Może pieniądz kruszcowy jest już przeżytkiem. Ale nigdy się tego nie dowiemy, nigdy nie zweryfikujemy takich hipotez praktycznie, gdy państwo będzie nas przemocą bronić przed ich realizacją.
Państwo przemocą wprowadziło pieniądz fiducjarny likwidując kruszcowy. Nie wiadomo czy w warunkach wolnego rynku też by się tak stało. Wprowadźmy wolny rynek, zlikwidujmy państwowy monopol walutowy i zobaczmy co będzie. Może pieniądz kruszcowy przegra konkurencję, może będzie mniej odporny na ataki spekulacyjne (w co wątpię), może wygrają inne rodzaje pieniądza. Przekonamy się o tym tylko wtedy, gdy pozwolimy na konkurencję. Może się okazać, że konkurencję wygra waluta kryptograficzna bez centralnego emitenta z podażą ograniczoną matematycznie np. taka:
bitcoin
Wolny rynek dobrze działa we wszystkich dziedzinach gospodarki. Konkurencja jest dobra, pożyteczna, kreatywna tak samo w biznesie warzywniczym, jak i w walutowym, edukacyjnym, czy w służbie zdrowia!
Grzegorz GPS Świderski
PS3. Polecam inne moje notki dotyczące pieniądza:
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka