Przedstawiam twierdzenia, do których doszedłem własnym rozumowaniem na skutek wielu dyskusji o sposobach oszukiwania systemów nawigacji satelitarnej GPS-Navstar. Proszę o konstruktywną krytykę.
Twierdzenie 1 - „O meaconingu”:
Nagranie sygnałów satelitów systemu nawigacji GPS-NAVSTAR (Global Positioning System – NAVigation Signal Timing And Ranging) i wyemitowanie ich z większą mocą spowoduje to, że wszystkie odbiorniki GPS, znajdujące się w dowolnej odległości od takiego nadajnika, które odbiorą tak spreparowany sygnał, wyliczą taki czas i taką pozycję, jaką miała antena nagrywającego urządzenia w czasie nagrywania. Czyli gdy to będzie urządzenie stacjonarne, nagrywające sygnał stale w jednym miejscu, to wszystkie odbiorniki odbierające nagrany, i dalej wyemitowany sygnał, będą pokazywały, że stoją w tamtym miejscu, niezależnie od tego jakie same będą wykonywać ruchy. A gdy urządzenie nagrywające i retransmitujące będzie w ruchu, to wszystkie odbiorniki odbierające tą transmisję z dowolnej odległości będą pokazywały ruch tego urządzenia, a nie swój. Różnica w czasie między nagraniem i wyemitowaniem nie ma żadnego znaczenia – nagranie, a potem wyemitowanie po tygodniu od nagrania, czy po ułamku sekundy, da ten same efekt – odbiornik GPS wyliczy czas i miejsce nagrania, czyli ruch w czasoprzestrzeni nagrywającego urządzenia.
Twierdzenie 2 - „O spoofingu”:
Jeśli skonstruujemy urządzenie emitujące spreparowany sygnał satelitów systemu GPS-NAVSTAR, i jeśli jakiś odbiornik GPS odbierze ten sygnał i poprawnie wyliczy na jego podstawie jakiś czas i jakąś pozycję, to dokładnie tą samą pozycje i czas wyliczą wszystkie odbiorniki GPS, które odbiorą ten spreparowany sygnał znajdujące się w innych miejscach. Ten sygnał będzie mógł być tak spreparowany, że odbiornik GPS będzie wskazywał jakiś wirtualny, symulowany ruch – wtedy wszystkie odbiorniki odbierające ten sygnał z dowolnej odległości i w dowolnym ruchu będą wskazywały dokładnie taki sam wirtualny, symulowany ruch w czasoprzestrzeni.
Jest wielu ludzi, którzy wierzą, że meaconing GPS: „polega na nagraniu sygnału satelity i ponownym nadaniu go (z niewielkim przesunięciem w czasie i z większą mocą) na tej samej częstotliwości w celu zmylenia komputera pokładowego samolotu”. By w ten sposób zmylić pilotów samolotu i przesunąć wskazywaną przez pokładowe odbiorniki GPS pozycje o 150 metrów w bok w stosunku do prawdziwej trzebaby najpierw lecieć innym samolotem nadającym zmeaconingowany sygnał tuż obok tego oszukiwanego samolotu, w odległości mniejszej niż kilkanaście metrów, a potem powoli stopniowo oddalać się tym samolotem na odległość np. 150 metrów – wtedy odbiorniki GPS tego oszukiwanego samolotu będą pokazywać ruch tego meaconingującego samolotu.
Z nadajnika stacjonarnego nie da się zmylić lecącego samolotu za pomocą meaconingu, bo nagranie i odesłanie do niego sygnału spowoduje, że jego odbiorniki GPS wskażą mu, że stoi w miejscu. Można to zrobić przy pomocy spoofingu, ale wtedy trzeba znać dokładną pozycję oszukiwanego samolotu, by emitować mu sygnał, który będzie w sobie powtarzał jego ruch, ale będzie stopniowo przesuwany, tak by prawdziwy tor ruchu rozbiegał się z tym emulowanym, sztucznie wyliczanym, ruchem wirtualnego samolotu, którego ruch symuluje spoofujący nadajnik – tak, by po kilku minutach oba tory biegły w odległości 150 m od siebie. Ale wtedy trzeba zadbać o to, by tylko ten oszukiwany samolot odbierał ten sztucznie wygenerowany sygnał, bo jeśli odbiorą go inne odbiorniki GPS to wyliczą dokładnie ten sam ruch, jaki symuluje ten spoofujący nadajnik. A więc wszystkie inne zorientują się, że im GPS wskazuje nieprawdziwy tor ruchu, inny niż ten, którym się same poruszają.
Gdy sygnał satelitów GPS jest zaszyfrowany (a jest zaszyfrowany dla zastosowań militarnych), to spoofing jest niemożliwy. Pozostaje tylko meaconig – ale nadal można go stosować tylko tak jak to powyżej opisałem.
Jeśli zgodzimy się z tymi twierdzeniami, to musimy się zgodzić z tym, że nie można było spowodować katastrofy smoleńskiej przy pomocy meaconingu, a jedynie było to możliwe przy pomocy spoofingu, który byłby operacją bardzo drogą, wymagającą dobrego komputera liczącego w czasie rzeczywistym, precyzyjnego radaru dużego zasięgu i dobrej anteny kierunkowej – to musiałby być sprzęt, którym dysponuje tylko armia dużego państwa wart miliony dolarów. W takiej akcji musiałoby być zaangażowanych wielu żołnierzy, oficerów i szpiegów.
No i na koniec nieustanna prośba do wyznawców teorii zakładającej, że do katastrofy smoleńskiej mógł doprowadzić meaconing: jeśli podane wyżej twierdzenie nie są prawdziwe, a nie potraficie ich obalić ani teoretycznie, ani praktyczne, to proszę, opiszcie co waszym zdaniem będzie odbierał odbiornik GPS odbierający sygnał stacjonarnego meaconingującego nadajnika.
(Wszystkie notki z tego cyklu:
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie