Niektórzy uważają, że zadaniem władzy publicznej jest pobudzanie, podtrzymywanie, uzupełnianie wysiłku, edukowanie, inspirowanie, umoralnianie, leczenie, ukulturalnianie, rozwijanie czy wspieranie obywateli, którzy sami nie potrafią lub nie chcą zadbać o swoje sprawy i o cele wyższe. I nazywają to zasadą pomocniczości - że niby państwo jest po to by ludziom we wszystkim pomagać, by za nich podejmować decyzje i się nimi opiekować. Uważają, że państwo powinno być opiekuńcze.
A moim zdaniem władza polityczna mając taką misję staje się władzą totalitarną, staje się władzą utrzymującą niewolnictwo. A zasada pomocniczości to coś innego, to uznanie, że społeczności wyższego rzędu nie powinny ingerować w społeczności niższego rzędu. Zasada pomocniczości mówi, że każdy poziom hierarchii społecznej ma swoje kompetencje i nie należy ich mieszać.
Władza polityczna, czyli państwo, jest tylko i wyłącznie narzędziem w rękach społeczeństwa - narzędzie to powinno pełnić tylko funkcję firmy ochroniarskiej. Państwo to organizacja posiadająca monopol na stosowanie przemocy na danym terenie i może tę przemoc stosować tylko i wyłącznie do strzeżenia ludzi przed przemocą innych, ochronę przed złodziejami, bandytami i innymi państwami. Wszystko co jest ponad to jest sprzeczne z zasadą pomocniczości i prowadzi do totalitaryzmu.
Ludzie potrafią stworzyć wiele różnych organizacji zaspokajających ich wszystkie potrzeby i nie ma żadnego powodu by te potrzeby zaspokajała agencja ochrony, która ma monopol na stosowanie przemocy.
Największym zagrożeniem dla ludzkiej wolności, przedsiębiorczości, wynalazczości i pomysłowości jest przemoc stosowana przez innych ludzi i ich organizacje. Gdy państwo ograniczy tę przemoc do możliwego do ograniczenia minimum to nie musi i nie powinno już nic więcej robić bo tworząc taką infrastrukturę bez przemocy daje ludziom środowisko, w którym mogą najpełniej, najbardziej doskonale, najbardziej optymalnie realizować swoje cele.
Gdy ten aparat przemocy zacznie za ludzi realizować różne inne cele, zacznie je definiować i wykonywać, to tylko ograniczy ludziom wolność, ograniczy nasze możliwości, ograniczy nasze działania i w rezultacie cele te nie zostaną zrealizowane.
Różne władze mają różne misje i różne cele i nie należy tego mylić. Zupełnie inne cele ma władza rodzicielska, inne władza sołtysa, wojewody, prezydenta miasta, inne władza właściciela firmy, inne prezesa klubu, czy partii, a inne władza publiczna.
Jeśli potraktujemy misję władzy publicznej za tożsamą z władzą właścicielską czy rodzicielską, to zgodzimy się na władzę totalitarną i na niewolnictwo.
Zasada pomocniczości to utopijny konstrukt myślowy - nigdzie w praktyce się nie realizuje, bo zawsze i wszędzie władza publiczna dąży do przejęcia kompetencji wszelkich innych władz - chce być wychowawcą i nauczycielem tak jak rodzic, chce być właścicielem zarządzającym majątkiem obywateli, chce być prezesem, który o wszystkim decyduje.
W realnej praktyce każdego państwa zasada pomocniczości nie działa bo państwo wtrynia się do wszystkiego, wtrynia się do społeczności ludzkich na wszelkich poziomach hierarchii społecznej.
Ale utopijność jakiejś idei nie oznacza, że nie należy do niej dążyć. Większość konstruktów myślowych takich jak dobro czy piękno to konstrukty utopijne - zło i brzydota było, jest i będzie w realnym świecie. Ale trzeba z tym walczyć! I tak samo trzeba walczyć z etatyzmem, mimo, że jest wszechogarniający!
Państwo to organizacja społeczna, która powinna mieć przede wszystkim na celu stworzenie infrastruktury, która pozwala ludziom współpracować ze sobą bez używania względem siebie przemocy, powinna mieć na celu zminimalizowanie przemocy. To jest główna i jedyna kompetencja państwa czyli władzy na najwyższym społecznym poziomie.
Dlaczego ta sama organizacja, która ma te cele, powinna zajmować się też leczeniem, edukacją, ubezpieczeniami, budową i utrzymaniem dróg? Dlaczego zasada pomocniczości tu nie działa i nie wymusza różnych poziomów hierarchii instytucji zajmujących się tymi wszystkimi sprawami? Nie działa bo się godzimy na to, żeby nie działała, bo się godzimy na totalitaryzm państwa.
Dlaczego państwo ma się zajmować jednocześnie problemami edukacji, przestępczości, ochrony zdrowia, obronności państwa, ubezpieczeń emerytalnych, telekomunikacji, energetyki, bankowości, kultury itd...? Dlaczego wszystkie te różnorodne problemy powinno się rozwiązywać na tym samym, najwyższym, centralnym poziomie politycznym?
Dlaczego na tym samym zebraniu politycznym najwyższego szczebla władzy - na radzie ministrów - powinni spierać się ze sobą zarządzający edukacją, służbą zdrowia, wojskiem, kulturą, policją, przemysłem, dyplomacją i handlem? Dlaczego to jest odpowiedni poziom hierarchii by wszystkie te kwestie regulować? Czy kwestie zdrowotne, edukacyjne czy ubezpieczeniowe nie są czasem problemami społeczności niższego poziomu hierarchii niż naród czy państwo?
Dlaczego edukacja i lecznictwo powinny być sprawami politycznymi?
Co to są fundamentalne zadania państwa? Czy edukacja i lecznictwo to są fundamentalne zadania państwa? A jeśli są, to dlaczego? A czy mieszkalnictwo, wyżywienie i odzienie ludzi to są fundamentalne zadania państwa? A jeśli nie, to dlaczego? Skąd wiadomo co jest fundamentalnym zadaniem państwa?
Żaden zwolennik państwa opiekuńczego nie odpowie sensownie na te pytania, bo istotą państwa opiekuńczego jest niewolnictwo, a intensywne wgryzienie się w ten temat tylko to uwypukli. Socjalizm to niewola. Nie gódźcie się na to!
Grzegorz GPS Świderski
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka