To nie jest notka o katastrofie smoleńskiej, choć ta katastrofa zainspirowała mnie do zainteresowania się tym tematem.
Wszelkie dane jakie mamy do tej pory wskazują na to, że odbiorniki GPS w Tupolewie, który uległ katastrofie w Smoleńsku, działały prawidłowo – choćby dlatego, że system TAWS podawał prawidłowe komunikaty. Więc 10 kwietnia 2010 meaconing raczej nie był zastosowany. Ale co to jest ten meaconing?
Nigdzie nie mogę znaleźć opisu jak działa meaconing na GPS. Jest wiele miejsc opisujących, że jest metoda przekłamywania sygnału GPS, opisów stosowania tej metody, nazwiska specjalistów zaświadczających, że to działa itd… - ale nie znalazłem jeszcze, krótkiego, zwięzłego, przystępnego opisu jak to działa od strony technicznej, fizycznej, matematycznej czy geometrycznej.
Póki co, ten meaconing na GPS jest dla mnie tym samym co telepatia. Wielu w to wierzy, jest wiele książek na ten temat, jest wielu specjalistów, którzy się tym zajmują i zaświadczają, że to działa, jest wiele stron internetowych opisujących telepatię – ale nigdzie nie ma wyjaśnienia jak to działa. Ja ani meaconingu na GPS, ani telepatii nie potrafię zrozumieć, nie wiem jakie zjawiska fizyczne to opisują, jaki jest tego matematyczny model, jakie potrzebne są urządzenia techniczne itd…
Proszę o pomoc. Nie o odnośniki, nie o spis książek to opisujących, ale o jakieś krótkie wyjaśnienia w komentarzach pod tą notką - może być najprostsze i najbardziej ogólne. Jeśli ktoś wie jak to działa, to niech mi pomoże, proszę!
Na wszelki wypadek wyjaśnię dokładniej o co mi chodzi. Meaconing oznacza wszelkie metody i sposoby zakłócania urządzeń nawigacyjnych – metody oszukiwania tych urządzeń, a nie całkowitego psucia wskazań. Tak przynajmniej ja to rozumiem. Oczywiście jest wiele takich metod i wiem, że są możliwe. Np. najstarsza, najbardziej znana metoda, to położenie gdzieś w pobliżu kompasu jakiegoś metalowego przedmiotu czy magnesu.
Może źle rozumiem słowo „meaconing”. Ale mniejsza z nazwą. Chodzi mi o metody oszukiwania odbiorników GPS. Nie o zakłócanie, czyli wysyłanie sygnałów powodujących, że odbiornik GPS zwariuje, popsuje się, przestanie podawać pozycję itd…, ale o takie oszukiwanie go z zewnątrz, takie zakłócanie, przeinaczanie sygnału, że będzie wskazywał pozycję przesuniętą – o odległość rzędu kilkunastu metrów do kilku kilometrów.
Koncepcję przechwytywania prawdziwych sygnałów z satelitów przez jeden odbiornik naziemny i odsyłanie tego z jednego nadajnika naziemnego (znajdującego się w tym samym, lub innym, miejscu) z większą mocą z opóźnieniem odrzucam, bo jest ewidentnie bzdurna. Taką metodą na pewno nie da się oszukać odbiornika GPS. To można geometrycznie, matematycznie wykazać.
Koncepcję włamania do satelitów, albo zakłócania sygnału z innych satelitów też odrzucam, bo tą metodą oszukałoby się wszystkie odbiorniki GPS na naszej planecie. Oczywiście wojsko to na pewno potrafi - i Chińskie i Ruskie, ale to jest rozwiązanie na wypadek wojny, a nie by oszukać jeden, czy kilka odbiorników na małym obszarze.
Wyobrażam sobie metody działające tak, że śledzimy oszukiwany obiekt na radarze i znając jego pozycję obliczamy oszukany sygnał, który mu wysyłamy z większą mocą niż satelity – albo anteną dookólną, albo kierunkową. To jest możliwe, ale ma takie wady, że z anteną dookólną wszystkie inne odbiorniki GPS w okolicy zostaną zakłócone - nie będą w stanie obliczyć swojej pozycji, a z kierunkową będzie tym trudniej im obiekt będzie dalej i będzie bardziej zasłonięty przez różne przeszkody. Dodatkowo trzeba mieć dobry, precyzyjny radar i komputer o dużej mocy obliczeniowej.
Ale najgorszą wadą tego rozwiązania jest to, że zmylenie pozycji musi trwać dość długo, bo nie można nagle zmylić pozycji o kilkaset metrów – trzeba to robić powoli, a to trwa. Ta metoda wymaga nie tylko śledzenia oszukiwanego obiekty na radarze, ale też dobrego przewidywania jego ruchów – no bo trzeba jego prawdziwe manewry symulować w tym oszukanym sygnale, tak by ta oszukana, wirtualna pozycja robiła dokładnie takie same manewry jak oszukiwany obiekt – tak samo zmieniała kierunek i prędkość!
No to jak inaczej? Czy w ogóle da się oszukać odbiornik GPS, którego pozycji nie znamy? Czy trzeba to robić z wielu nadajników naziemnych? A może z nadajnika mobilnego, czyli np. jednego samolotu lecącego za drugim. Z samochodu jadącego za drugim, to chyba byłoby łatwe – bo łatwiej się ukryć wśród wielu samochodów i łatwiej przewidzieć manewry, bo widać skręty, sygnalizację kierunkowskazami itd...- z drugiej strony w samochodzie łatwiej zauważyć takie oszustwo, bo widać to w terenie. Ale z samolotami czy jachtami było jeszcze trudniej, bo manewry są mniej przewidywalne.
Czy ktokolwiek potrafi wyjaśnić mi jak można oszukać z zewnątrz odbiornik GPS, by podawał przesuniętą pozycję np. o pół kilometra?
Wszystkie notki z tego cyklu:
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie