W naszej cywilizacji gra się w szachy. Jest to stara, bardzo dobrze wymyślona i przemyślana gra o wielowiekowych tradycjach.
Nomenklaturę ma polityczną - sugerującą, że szachy to jest gra z życia wzięta, że jakoś odzwierciedla politykę, która też jest oczywiście grą. Nazewnictwo jest trochę archaiczne – króla trzeba by zmienić na prezydenta (ale prezydentowa to ciągle pierwsza dama, czyli królówka czyli hetman) (no nie - prezydentowa, to nie hetman – trzeba by to zamienić na ministra obrony) (kto to był Laufer? – listonosz?) (a wieża to chyba taka oblężnicza, nie?). Ale pionki ciągle są pionkami – czy to w dawnej tyranii, czy obecnej oligarchii - a koń koniem, bo skacze.
Ale szachy mają bardzo poważną wadę: komputery, sztuczna inteligencja, programy, algorytmy - potrafią w tą grę wygrywać z ludźmi. I to nie z byle jakimi ludźmi, ale już w zasadzie z mistrzami, czy arcymistrzami (super-ekstra-wypasionymi-hiper-mega-kul-klawymi-mistrzami!).
Oczywiście najważniejsze w szachach, tak jak w każdej innej grze, jest to, by zagrać z innym człowiekiem, z kimś, kto ma uczucia, pamięć, ambicję, motywację, twarz - kto jakoś wygląda, kto może zrobić głupi komentarz, krzywo się uśmiechnąć, zadziałać taktycznie dostając kolki, sraczki, czy telefon z pracy albo od teściowej.
Ale są inne gry, też sugerujące, że są polityczne - rozpowszechnione w innych kulturach.
Nie wiem w co grają czarni, ale żółci grają w GO. To jest gra terytorialna. Nie ma królów, nie ma pionków – wszystkie figury są równe, ale jest ich coraz więcej – się je stawia, i stawia, i stawia, aż zapełnią całą planszę. Jest to gra starsza od szachów, trudniejsza, w którą grało, gra, i będzie grać, wielokroć więcej ludzi niż w szachy.
Ale w GO nie wygrywa się ilością pionków, ale miejscem ich postawienia. W GO liczą się kształty obszarów, które się buduje.
GO nie ma tej wady, co szachy – programy komputerowe grające w GO są słabe, byle kto może je pokonać.
Porównanie GO z szachami jest ciekawe informatycznie. To, że programy szachowe są już praktycznie w pierwszej lidze, są w stanie pokonać największego mistrza, spowodowane jest mocą obliczeniową komputerów. Programy grające w GO są wielokroć słabsze, dlatego, że GO ma wielokroć więcej kombinacji, a zatem jest wielokroć bardziej złożoną grą.
Urządzane są turnieje, w których walczą programy komputerowe grające w GO. Można zarobić kwoty rzędu miliona dolarów za program, który taki turniej wygra. Ten najlepszy program jest taki, że dowolny, w miarę inteligentny człowiek, po „pewnym czasie” nauki gry w GO pokona ten najlepszy program, który zarobił miliony dolarów i wygrał turniej.
Ale software się ciągle rozwija. Ten „pewien czas” to jeszcze niedawno były miesiące – dziś doszło to już do roku. Nie znam naukowych badań w tej kwestii, ale stawiam tezę, że każdy człowiek na świecie mający ponad 120 IQ, po roku nauki gry w GO pokona najlepszy program komputerowy.
Z kolei żaden Europejczyk nie ma żadnych szans w GO z pierwszoligowymi Japończykami, Chińczykami czy Koreańczykami. By takie szanse mieć, trzeba zacząć się uczyć GO w wieku 3 lat i intensywnie grać w turniejach przez następne kilkadziesiąt lat - a w Europie nie ma takich tradycji.
Ostatnie 400 lat GO zdominowali Japończycy – ale od połowy lat 90-tych poprzedniego wieku najlepsi są Koreańczycy - Chińczycy są następni, a Japończycy spadli na trzecie miejsce. Może w Europie też poćwiczymy i pokonamy Koreańczyków? Może nie w walce bezpośredniej, ale zrobimy komputer o odpowiedniej mocy obliczeniowej, albo napiszemy najlepszy algorytm?
Jednym z najlepszych europejskich goistów był niedawno Polak, Janusz Kraszek, który jest jednocześnie informatykiem i napisał program grający w GO, który kiedyś nawet zdobył drugie miejsce na świecie.
W co się bawić? W co grać? Czy warto rozwiązywać rozwiązane zadania? Czy warto rozwiązywać zadania, których rozwiązania są dostępne w Sieci? Czy warto grać w grę, w którą nas komputer może pokonać? Czy warto grać z innym człowiekiem przez Sieć w grę, która tak została algorytmicznie rozpracowana, że nie możemy mieć pewności czy gramy z tym człowiekiem czy z algorytmem, z którego ten człowiek korzysta bezmyślnie? Czy warto napisać program, który pokona w jakąś grę inny program, który zostanie pokonany przez średnio inteligentnego człowieka? Co bardziej warto zrobić: nauczyć się grać w jakąś grę, czy nauczyć się pisać programy komputerowe, które w tą grę będą wygrywać?
Jak się nad tym wszystkim porządnie zastanowić, to nie warto grać w szachy, a należy grać w GO. Albo uczyć się programować. Oczywiście, jeśli się nie gra po kilka godzin dziennie od 3 roku życia, to się nie ma szans na mistrzostwo, ale program grający w GO można napisać i dużo na tym zarobić. Co wszystkim polecam. Więcej informacji można znaleźć po polsku tu: Go w Polsce, a po angielsku tu: Sensei's Library.
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości