GPS GPS
355
BLOG

Strefa Czystego Transportu to ściema!

GPS GPS Gospodarka Obserwuj notkę 5
Przed tegorocznymi wyborami samorządowymi opublikowałem kilka notek, w których przekopiowałem różne artykuły z gazetki tworzonej przez Bezpartyjnych Samorządowców, stowarzyszenie Stop Korkom i Mazowiecką Wspólnotę Samorządową. Tam były między innymi argumenty uzasadniające szkodliwość SCT. Niestety Warszawiacy tego nie posłuchali i wybrali władze, które SCT właśnie w Warszawie wprowadziły.

Konfederacja jest zdecydowanie przeciwna takim strefom wykluczenia transportowego, bo one nie mają sensu, wcale żadnej czystości powietrza nie służą. Zbieram te artykuły poniżej, by przypomnieć jaką głupotę zrobiliście w wyborach.

Grzegorz GPS Świderski

__________________

Cza­sy nad­cho­dzą no­we! <- poprzednia notka

na­stęp­na not­ka -> Transhumanizm a chrześcijaństwo

__________________

Tagi: gps65, SCT

A co jak nas oszukują?

  Od lat słyszymy o „złych samochodach”, które trują nasze dzieci i nas samych. Służy to uzasadnianiu wprowadzanych restrykcji i utrudnień dla zmotoryzowanych. Ponoć trzeba likwidować parkingi, zwężać, zakazywać wjeżdżania do Centrum, bo „prywatne auta zabijają”. W całej historii motoryzacji nie było możliwości zweryfikowania w praktyce tej narracji. Jak bowiem zmierzyć zanieczyszczenia wyłącznie aut prywatnych, jeśli po drogach jeżdżą też autobusy, wozy służb, ciężarówki i cała reszta transportu?

  Tak było do wiosny 2020 r., kiedy w Polsce i Europie wprowadzono całkowity lockdown i nie mogliśmy opuszczać domów „bez ważnego powodu”. Dane dostawców rozwiązań dla mobilności, takich jak Apple czy Google, potwierdzają, że ruch aut prywatnych praktycznie zamarł. Stowarzyszenie Lubię Miasto skorelowało dane o ruchu z poziomami zanieczyszczeń monitorowanymi przez czujniki Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska. I co się okazało? Auta prywatne nie mają istotnego statystycznie wpływu na poziom zanieczyszczeń! W Warszawie niektóre zanieczyszczenia pozostały na takim samym poziomie, inne trochę spadły, jednak różnica nie uzasadnia aż takich restrykcji. Skoro ruch aut prywatnych obniżył się o 80%, a zanieczyszczenia o góra 710%, to potencjalny zysk z praktycznie zakazu ruchu aut prywatnych nie usprawiedliwia wyrzeczeń, jakie musieliby ponieść wszyscy Warszawiacy.

  Zwolennicy teorii o „trujących autach” powiedzieli: „no dobra, może poziomy pyłów nie spadły, ale to NO2 truje najbardziej!”. Poprzednie badanie również wykazało niewystarczającą korelację, jednak porozumienie Stop Korkom postanowiło rozwiać wszelkie wątpliwości, posługując się danymi z pomiarów satelitarnych amerykańskiej agencji badań kosmicznych NASA. Porównując marzec z roku lockdownu z marcem 2022 r., widzimy, że średni poziom zanieczyszczenia NO2 na terenie naszego kraju był wyższy w czasie, gdy większość Polaków pozostawała w domach i nie korzystała z aut. W kwietniu widać jedynie niewielki wzrost zanieczyszczenia NO2 w roku 2022 w stosunku do 2020.

  Jednak w 2021 r. wyniki są znacząco wyższe. Dlaczego? Odpowiedź daje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej: „Średnia obszarowa temperatura powietrza w kwietniu 2021 r. wyniosła 6,0°C i była aż o 2,6°C niższa od średniej wieloletniej dla tego miesiąca. Kwiecień 2021 r. meteorolodzy zaliczają do miesięcy ekstremalnie chłodnych”. Wszelkie wątpliwości o prawdziwym źródle zanieczyszczeń rozwiewa porównanie miesięcy letnich, gdy praktycznie nie występują, z zimowymi, w których ich poziom jest wysoki.

  Spójrzmy też na całą Europę. W krajach Beneluksu, stawianych za wzór zmuszania obywateli do pozbywania się aut, i w Londynie, również stosującym daleko idące restrykcje, zarówno latem, jak i zimą, poziomy NO2 są kilkukrotnie wyższe niż w Warszawie! Zebrane przez NASA dane satelitarne jednoznacznie potwierdzają więc, że:

  • Najwięcej zanieczyszczeń powietrza NO2 powoduje ogrzewanie budynków;
  • Ruch aut prywatnych nie ma istotnego wpływu na ich poziom.

Paweł Skwierawski — Stop Korkom

SCT, czyli Strefa Czystego Transportu — Warszawa vs Londyn

  Nie będzie niczego — twórcom projektu Strefy Czystego Transportu w Warszawie przyświecało hasło wyborcze ekscentrycznego kandydata na prezydenta RP, Krzysztofa Kononowicza. Jeśli uchwała wejdzie w życie, wielu Warszawiaków nie będzie mogło dojechać do własnych garaży — bo możliwość uzyskania przepustki raz na kwartał zakrawa na pomysł z Monty Pythona. To oznaczałoby naruszenie konstytucyjnego prawa własności, nie mówiąc o dyskryminacji osób uboższych i seniorów, będących posiadaczami starszych aut. Londyńscy radni znaleźli lepsze rozwiązanie.

  Ruch starszych pojazdów w strefie ULEZ ograniczono przez opłaty, pobierane, tylko jeśli auto jeździ (jak stoi na parkingu choćby i rok, nie trzeba płacić ani pensa). Pod pałac Buckingham można podjechać nawet Trabantem, o ile jego właściciela na to stać. To zniechęca do jazdy starym dieslem na co dzień, za to nie zmusza do jego pozbycia się — nie prowadzi zatem do wykluczenia komunikacyjnego, które już niebawem objąć może dziesiątki tysięcy warszawiaków…

Karol Mórawski

Egoizm społeczny, czyli SCT

  Strefa Czystego Transportu najbardziej uderza w ludzi starszych. Perfidia tego pomysłu polega na tym, że oczywiście jest to dla dobra wszystkich mieszkańców, a może nawet szczególnie dla osób starszych, bo przecież któż by nie chciał oddychać czystym powietrzem. Tylko że SCT nie rozwiązuje tego problemu. Powietrze nie uznaje granic. Wymiana samochodów spalinowych na elektryczne, owszem lokalnie zmniejsza ilość spalin, ale z drugiej strony zwiększa ilość szkodliwych cząstek powstających z tarcia opon czy klocków hamulcowych. Znacznie cięższe elektryki powodują większe tarcie, więc też nie jest dobrze.

  Jakość powietrza wiele się nie zmieni, ale życie mieszkańców strefy ulegnie radykalnej zmianie. Legalnie zakupione samochody z dnia na dzień zostaną zakazane. Oczywiście na początek mają to być starsze auta, takie, które często kupują ludzie młodzi jako pierwszy samochód, albo rodziny, kiedy potrzeba większego auta, ale brakuje pieniędzy.

  Jednak większy problem stanowi to dla seniorów, którzy często mają samochody starszych roczników. Samochody legalnie kupione, zadbane, serwisowane, bo miały starczyć do końca życia. Ładna premia od miasta za oszczędność. Teraz trzeba będzie stare auta oddać praktycznie za darmo i kupić nowoczesny samochód, najlepiej elektryczny. Pytanie tylko, czy starszych ludzi będzie na to stać? Ceny takich samochodów są zaporowe dla dużej części pracujących ludzi, a co mówić o emerytach? Pozbyć się oszczędności, czy wziąć kredyt, jeżeli w ogóle go dostaną?

  Można powiedzieć, że w takim razie niech zrezygnują z posiadania samochodu. Problem w tym, że w pewnym wieku samochód nie jest zachcianką, a koniecznością. Wyjazd po większe zakupy, do lekarza czy na odpoczynek. Dla seniorów samochód jest najlepszym rozwiązaniem ułatwiającym życie. Miasto jest dla wszystkich mieszkańców i powinno dbać o każdego. Szczególną troską powinno otoczyć tych, którzy włożyli ogromny wkład pracy w rozwój tego miasta. Jak mają wyglądać kontakty seniorów, jak ograniczone zostaną ich mobilne możliwości. Izolacja i samotność, bo przecież do seniorów w strefie czystego transportu też nie będzie można przyjechać.

  Rodzina, opiekunowie również będą ponosić tego kosztu. Można spodziewać się wzrostu cen usług, bo przecież samochód jest narzędziem pracy, a jego wymiana zostanie wliczona w koszty usług np. remontowych. Szczególnie boli, że te restrykcje obejmują centrum miasta, czyli tam, gdzie jest najwięcej osób, które mieszkają od pokoleń. Teraz okazuje się, że rodziny, które odbudowywały Warszawę, są mieszkańcami drugiej kategorii.

Dariusz Pastor — autowpracy.pl

SCT uderzy w działkowców

  Seniorzy nie jeżdżą dla przyjemności, aby jeździć. Nie jeżdżą nawet codziennie. Jeżdżą wtedy, kiedy muszą. Działki pracownicze to jedna z ulubionych pasji wielu seniorów. Teraz kiedy nie muszą codziennie chodzić do pracy, mają czas na swoją pasję, dla wielu z nich jest to czas realizacji marzeń. Tak, te roślinki są całym ich życiem. Swoją drogą, to dzięki działkowcom mamy olbrzymie, zadbane tereny zielone.

  Owszem, codziennie można przyjechać komunikacją i jest to najlepsze rozwiązanie, ale przychodzi wiosna i trzeba zawieźć ziemię, nawóz, narzędzia i sadzonki. Sadzonki, które już od wczesnej wiosny hodowane są na balkonach i parapetach mieszkań emerytów. Jak to zrobić bez własnego samochodu? Nawet młodzi nie chcieliby tego targać autobusem, a co dopiero seniorzy. Taksówka, no cóż, pomijam koszty, ale działkowiec z takim bagażem nie będzie mile widzianym pasażerem.

  Na jesieni problemy wrócą ze zdwojoną siłą, trzeba przecież przywieźć skrzynki z plonami. Jak to zrobić bez samochodu? Może zostawić pracę całego sezonu, bo realizujemy utopijne plany aktywistów?

Dariusz Pastor — autowpracy.pl

A co z karetkami?

  Ilokrotnie wraz ze znajomymi ze Stop Korkom zwracaliśmy uwagę na niebezpieczeństwa związane z prowadzoną polityką mobilności przez miasto, chór aktywistów miejskich, wraz z samymi urzędnikami, deprecjonowali nasze postulaty, powołując się na mityczne badania oraz zarzucali nam co najmniej herezję. Nie przyjmowali do wiadomości, że wszystkie zwężenia dróg, „słupkoza” oraz faworyzowanie jednej tylko grupy, od której nie wymaga się znajomości prawa ruchu drogowego, prędzej czy później może doprowadzić do tragedii.

  Wyprzedzając fakty, pozwoliłem sobie zadać pytanie służbom ratowniczym: „Jak na ich pracę wpływają wszystkie wspomniane wcześniej udogodnienia?” Nie musiałem długo czekać, kiedy na moje zapytanie odpowiedziała Kierownik Działu Eksploatacji Pojazdów i Transportu Sanitarnego: „Uprzejmie informujemy, że jestem po rozmowach z kierowcami ambulansów, którzy zgodnie potwierdzają, że każde zwężenie ulic spowoduje utrudnienie i wydłuży czas dojazdu do pacjenta.” To jedno zdanie, a tak dużo mówi.

  Każda osoba posiadająca podstawową wiedzę wie, co oznacza czas przy pacjencie, który musi zostać przetransportowany do szpitala. Każdy zawał serca, krwotok, czy wylew to wyścig. Wyścig, aby potrzebujący otrzymał szybką pomoc. Dodajmy jeszcze to, że miasto chce wprowadzić Strefę Tempo 30 na 90% ulic, a jednym z elementów tej strefy są wszechobecne progi zwalniające.

  Zadajmy kolejne pytania: „Czy pacjent w karetce z obrażeniami wewnętrznymi będzie dobrze się czuł po jeździe po takich wybojach, czy raczej nie? Czy ratownicy, często muszący skorzystać ze sprzętu, aby podtrzymać życie albo po prostu wbić strzykawkę, będą bardziej czy mniej skuteczni, jak będą co chwila podskakiwali? A może karetka musi się dostosować do nowej, chorej wizji aktywu miejskiego i jechać 30km/h?

  Ciekaw jestem, czy gdyby to ich bliski potrzebował pomocy, też by się cieszyli z takich "udogodnień"? Specjalnie nie podałem danych osoby, która to napisała, ponieważ kłóci się to z polityką forsowaną przez ratusz i mogłoby to wpłynąć na karierę zawodową tej osoby.

Ireneusz Sikorski — Stop Korkom

300 procent normy

  Dawno, bardzo dawno temu, inżynierowie w starożytnym Rzymie wymyślili drogi, aby rydwany mogły szybciej i bezpieczniej przemieszczać się z miejsca na miejsce. W czasach nowożytnych drogi znacznie ulepszono, wylewając je asfaltem, aby stały się równe jak stół, ponieważ do takich dróg są przystosowane współczesne samochody. Posiadają one dość skomplikowane instrumenty, zwane potocznie zawieszeniem, mającym zapewnić odpowiedni komfort i bezpieczeństwo podróżnym.

  Niestety architekci i domorośli konstruktorzy warszawskich ulic wpadli na pomysł spowalniania ruchu, budując w poprzek ulic tak zwane progi zwalniające, zapewniając, że przejazd przez nie jest całkowicie bezpieczny dla pojazdów poruszających się z prędkością 30 kilometrów na godzinę. Niestety nie jest to poparte żadnymi badaniami, a pokonywanie progów z tą prędkością powoduje szybsze zużycie zawieszenia, jak i drobne uszkodzenia podwozia samochodu.

  Jadąc w mieście, nawet na krótkim odcinku, pokonujemy często kilkanaście progów. Wystarczy to przeliczyć przez ilość dni w roku i wyjdą tysiące. I te tysiące, tyle że w złotych, zostawimy w warsztatach samochodowych, którym ilość zleceń od czasu powstania stref 30 znacznie wzrosła. Naprawa zawieszenia polega na wymianie części na nowe, do których należy doliczyć robociznę.

  W zależności od modelu, takie naprawy mogą kosztować od kilku, do nawet kilkunastu tysięcy. W średniej klasie samochodu wymiana amortyzatorów, wahaczy, drążków, maglownicy i kilku drobniejszych elementów to koszt około 4000 złotych. Jaka jest rzeczywista cena bezpiecznej strefy 30?

Sergiusz Kornatowski — wio.waw.pl

Stop Korkom na facebooku
(https://www.facebook.com/stopkorkompl/)

https://www.facebook.com/stopkorkompl/posts/pfbid02tFAURgrfyyAz8Ajtx7nc4UdqsGK6ctZckVL6fkT4e4GznU5aKxMRQUMMiHS9Ef3vl

Aktywiści i pseudo ekolodzy domagają się Stref Czystego Transportu (terroru) w centrach miast — a my przypominamy — za zanieczyszczenia odpowiedzialne są piece i palenie węglem, a nie ruch samochodowy.

30 lat temu można było mówić, że samochody trochę trują. 30 lat temu na drogach były auta nawet nie z lat 80 (niespełniające żadnych norm emisji), ale z 60 czy 70, to rzeczywiście kopciło.

Ale mamy 2021. Np. w Polsce średnia wieku samochodu to 13 lat, czyli przeciętne auto jest z 2008 i spełnia już normy Euro 4. Takie samochody benzynowe można nazwać w zasadzie bardzo czystymi, a diesle też nie są najgorsze.

Okres lockdownu np. w Polsce, jak i w innych europejskich miastach pokazał, że znaczący spadek ruchu samochodowego w zasadzie nie wpłynął na zmianę jakości powietrza pod względem cząstek stałych (PM).

Analiza dotycząca tlenków azotu (NOx), wykazała, że ruch aut prywatnych również nie ma istotnego statystycznie wpływu na jakość powietrza, zatem Strefa Czystego Transportu jest szkodliwą bzdurą, której koszt poniosą bez sensu wszyscy.

https://www.facebook.com/stopkorkompl/posts/515031410786140

Wg raportu NIK z 2019 r dym z rur z transportu łącznie ze zbiorowym i ciężarówkami, to w mieście ok 2% zanieczyszczeń, a w skali Polski 0.2% (co i tak wymaga re-ewaluacji — podczas badania jakości powietrza nawet się nikomu nie śniło, że można mieć próbkę, gdzie eliminujemy rzekomo główny czynnik — samochody osobowe).

W kwestii CO2 - nadal emisja z samochodów to mały procent — może warto zainteresować się statkami?

Ułamek morskiego transportu stanowi znacznie większy udział emisji CO2 niż wszystkie samochody na świecie.

Może warto skupić się na promowaniu neutralnych paliw syntetycznych, zamiast kopalnych, np. takich, nad którymi pracuje Porsche?

Może wdrożenie paliw E20, a nie bezmyślny wściekły atak na samochody przez Unię Europejską jest uczciwszą drogą?.

W celu redukcji pyłów można przekonać ludzi do stosowania ceramicznych klocków hamulcowych. Zmniejszają pylenie kilkukrotnie i mogą wystarczyć na 150 tyś km, kosztując podobnie.

⁠A na koniec może zaprzestać bezmyślnej wycinki lasów tropikalnych pod uprawy soi.

⁠Dane są ogólnodostępne dla wielu miast na świecie i wyglądają podobnie.

Źródła:

https://www.facebook.com/lubiemiasto/posts/1713692398834585

https://www.facebook.com/lubiemiasto/posts/1796663457204145

https://www.facebook.com/lubiemiasto/posts/1837794163091074

https://www.facebook.com/lubiemiasto/posts/1838793449657812

https://www.facebook.com/lubiemiasto/posts/1866676733536150

https://airly.org - a na tej stronie można sobie sprawdzić, że największe zanieczyszczenie nie jest przy głównych drogach, tylko na obrzeżach miast, głównie w godzinach nocnych... tutaj raport enmaro 2018 wskazuje jako źródło zanieczyszczeń... piece.

https://www.facebook.com/stopkorkompl/posts/pfbid0mZaWKeCgdfqZ59szoDUg5JKxvUpsyexp8GiyNegVfztkBx2puefbtd8cYcmMCqw1l

Średnia wieku samochodów w Polsce to 15.5 roku, pojawiają się pytania — czy to źle, czy dobrze.

Polacy wybierają ekologicznie.

15 letnie samochody spełniają normy Euro 4 lub Euro 5 a więc można je uznać za czyste. Poziom zanieczyszczeń przez nie emitowanych można uznać za marginalny (Benzynowe od Euro 4, diesle od Euro 5, aczkolwiek 'oczko' starsze normy, też nie są złe).

Używany, starszy samochód — już pozostawił ślad węglowy, więc nie ma potrzeby produkować nowego, zwłaszcza elektrycznego, zużywając na niego cennych surowców matki ziemi, złota, srebra, litu do baterii.

15 letnie samochody są dość dobrze wyposażone, w standardzie najczęściej jest klimatyzacja, automatyczna skrzynia biegów, oszczędny silnik, podgrzewane siedzenia, czasami HUD, systemy związane z bezpieczeństwem, ISOFIX, ABS, kontrolę trakcji, ESP, 8 i więcej poduszek powietrznych, napęd na 4 koła. Niewielkim kosztem można je doposażyć w Carplay/Android auto, co "odblokowuje" możliwość korzystania z najnowszych aplikacji, nawigacji i ostrzegaczy przed przekroczeniem szybkości (Waze, Yanosik). Można też wstawić uchwyt do telefonu, i mieć w nim również nowoczesne multimedia kosztem bliskim zeru.

15 letnie samochody również spełniają normy NCAP często mając wysokie noty bezpieczeństwa 5 gwiazdek.

Zatem może warto, aby rząd rozważył benefity dla osób, które dokonują ekologicznych wyborów, nie zmieniają samochodów jak rękawiczek i jeżdżą jednym samochodem dłużej niż — na przykład 5 lat?

Ulga podatkowa (ekologiczna) byłaby miłym akcentem.

  •  doceni to ekologiczne podejście "kto dba, ten ma".
  •  zredukuje liczbę sprowadzanych starych samochodów.
  •  zmniejszy rotację samochodów.
  •  ludzie będą chętniej utrzymywać swoje samochody w dobrym stanie technicznym.

Oraz, to oczywiste, wycofanie się z bzdurnych Stref Czystego Transportu, czy dodatkowych podatków na zakup używanego, spalinowego samochodu, wymuszających zakup nowego, kosztownego, który pozostawi kolejny raz ślad węglowy. Zamiast tego ludzie mogliby pojechać na wakacje, kupić działkę, spłacić kredyt. Albo po prostu go nie brać.

Najlepszy i najbardziej ekologiczny samochód — to ten, który już ktoś ma.

Oczywiście mówimy o normalnych sprawnych samochodach, przechodzących przegląd (może warto się przeglądom przyjrzeć — nieco je ucywilizować? ), a nie jakichś gnijących porozbijanych rzęchach, ale — ziarno od plew łatwo oddzielić.

https://www.facebook.com/stopkorkompl/posts/pfbid0Sc3zYtT3KuUDxbdJiP45dkHBM6ZBzMm8EUxtsnegSGzCurLjJsRc1h6iskmjGedml

Niepopularna opinia: "Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych niewiele życie Wam zmieni"

Czy mając w przyszłości do wyboru — zakładając, że magicznie pojawi się sieć ładowarek oraz pominiemy aspekty nonsensu ekologicznego, jakim są pojazdy elektryczne - "na dziś", czy brak wyboru pomiędzy elektrycznym a spalinowym coś faktycznie "nam zmieni"?

Otóż można zaryzykować stwierdzenie, że nie, po prostu, zamiast kupić nowe auto spalinowe, kupimy w podobnych pieniądzach elektryczne, o podobnym zasięgu i dłuższym czasie ładowania.

Czy zatem bicie piany o tę kwestię ma sens? Raczej niewielki, pojazdy elektryczne to przyszłość, a prąd jest uniwersalnym medium energii które można wytworzyć na wiele sposobów.

Elektrownie węglowe, gazowe, OZE, atomowe, a w przyszłości pewnie reaktory fuzyjne.

Oczywiście, lepiej by było, gdyby nowa technologia była "na tyle dobra", aby na zasadach wolnego rynku po prostu wyparła obecną, bez regulacji unijnych urzędników, ale "jest jak jest", i ta regulacja jest utrudnieniem i nonsensem, ale nie tak bardzo wartym kopię kruszyć, jak się wszystkim wydaje.... koniec końców, zawsze będzie można sobie kupić spalinowe Ferrari.

I tak "zachodnie" marki, którymi jeździmy, zrezygnują z produkcji samochodów spalinowych, więc nawet jeżeli nie będziemy mieli zakazu ich rejestracji, to nie będzie czego (poza Lambo, Ferrari, Bentleyem) kupić.

Gdzie jest więc problem?

Otóż średnia wieku pojazdu w Polsce ma 15 lat, a Wy nie kupujecie samochodów nowych, bo kolokwialnie społeczeństwa na nie, większości nie stać, a używane.

Rynku używanych samochodów elektrycznych praktycznie nie ma (kilka tys. samochodów, na ok 20 mln zapotrzebowanie), i równie przyjaznego co "spalinowy" nie będzie, ze względu na problemy związane z zużyciem baterii i kosztem ich regeneracji.

Zatem, co tak naprawdę jest złe?

Złe jest zakazywanie poruszania się - w miastach (i ogólnie) - samochodami spalinowymi — które od normy w zasadzie Euro 4 już "NIE trują", gdyż zakazy takie wymuszają wymianę dobrych pojazdów, które już zostawiły swój ślad węglowy, na nowe, które trzeba wyprodukować.

Mówią, żeby kupować ubrania z second handu, "bo ekologia". Więc nie ma nic niewłaściwego w samochodach z second handu, z dokładnie tego samego powodu.

Park maszyn Polaków, i tak się wymieni na nowszy w ciągu 20 lat na elektryczny.

Samochody się psują, rozbijają, nudzą, tak jak ubrania - nic nie jest wieczne.

Złe jest również wymuszanie na ludziach zakupu kolejnego samochodu (elektrycznego), aby mogli poruszać się po mieście, przez co auta będą zajmować więcej przestrzeni (bo wystarczy im dziś jedno), którego nie potrzebują (bo już mają), na którego również ich nie stać (tu wchodzi #samolubny #bankster z kredycikami). W perspektywie konieczności jazdy rowerem w śniegu i deszczu - kolejna pożyczka nie wygląda tak źle.

Niemożność poruszania się obecnym samochodem spalinowym nie sprawi że ludzie porzucą samochody (bo niby czemu mieliby? To jak porzucić nóż i widelec), ale sprawi, że kupią kolejny i będą mieć po dwa, często na jedną osobę. Na miasto, i na trasę.

Zresztą, przerabialiśmy ten temat w socjaliźmie — rower miał każdy, ale i tak ludzie woleli jechać nawet komunikacją miejską, dopóki nie otrzymają przydziału na wymarzonego Fiata.

Dać ludziom jak najdłużej jeździć samochodami, które już mają, promować wtórny obrót nimi, wspierać jak najrzadszą wymianę samochodu. To jest właśnie ekologia, nie marnować surowców Ziemi, na rzeczy których nie potrzebujemy zmieniać.

Kazać Unii Europejskiej się wypchać tak jak Czesi.

https://www.facebook.com/stopkorkompl/posts/pfbid02yVRbE2U5wa5WE7kdN2mBM3e8NqT1wsyMD1gb4jgR5mVwZA9adWhykgz4NQQm7sm9l

Pewnie zastanawialiście się wiele razy, o co chodzi z "elektromobilnością", rozważaliście w myślach pozorne problemy ekologiczne, o których Wam w mediach powiedziano, jak również plusy i minusy samochodów elektrycznych. Chcieliście dobrze, rozwiązać problem — którego tak naprawdę nie ma.

Emisja pochodząca z prywatnych samochodów w Europie to 0.004% całości.

W tym czasie "Elity" latają prywatnymi odrzutowcami na spotkania, by rozprawiać o tym, jak Wam odebrać wolność przemieszczania się. Unijni urzędnicy osiągnęli himalaje hipokryzji.

Elektromobilność jedynie jest fasadą dla demotoryzacji, i celem nadrzędnym nie jest ekologia.

Polska jest jednym z krajów, które podpisały, mimo że nie musiały, porozumienie z Glasgow o zakazie sprzedaży samochodów spalinowych od 2035r.

Deklaracji nie podpisały takie kraje jak USA, Chiny, Japonia, a nawet Francja oraz Niemcy.

Daje to jasno do myślenia, mieszkańcy którego kraju będą mogli się swobodnie poruszać w komfortowy sposób, a którzy będą mieli rowerami zimą do pracy jeździć, żeby im głupie wolnościowe pomysły do głowy nie przychodziły.

Istotą elektromobilności nie jest zmiana samochodów na elektryczne, a wybicie z głowy w ogóle posiadanie samochodu, lub zmuszenie ludzi do wydawania pieniędzy, na co raz to nowe samochody elektryczne lub ich baterie, tak by ograniczyć rynek wtórny, który dziś jest solą w oku producentów i rządów o nieco bardziej totalitarnych zapędach.

Dziś dosłownie każdy — może sobie kupić za kilka tysięcy zł (ba, Matiza nawet za 800zł można nabyć) całkiem sensowny używany samochód, który pozwoli mu dojechać do pracy, w upały będzie miał klimatyzację, w zimę ogrzewanie, odwiedzić rodzinę, groby bliskich, zrobić zakupy, czy odwieźć dzieci do szkoły i przedszkola — załatwić zwykłe ludzkie codzienne sprawy.

Nie ma bardziej egalitarnego sposobu poruszania się, dostępnego dla wszystkich, rozwiązującego wykluczenie komunikacyjne, od prywatnego samochodu. Niezależnie od wieku, stanu zdrowia, poziomu zamożności — prawie każdy może swobodnie i względnie tanio się przemieszczać na niemal dowolne odległości.

Barierą również nie jest koszt elektrycznego samochodu — część ludzi będzie stać, pójdą za radą byłego prezydenta i wezmą kredyty, zmienią pracę — a możliwość jego ładowania, sens ma jedynie dla bardziej zamożnych osób na przedmieściach, mających domki i własny prąd, lub posiadaczy mieszkań z garażami wyposażonymi w indywidualne gniazdka.

Ile osób żyjących w mieście ma takie warunki? 15%? Pytamy.

Reszta na rowery.

I nie narzekać, że macie 60 lat i plecy Was bolą. Ruch to zdrowie.

No dobrze, dziś macie 35 lub 40 lat i wydaje się Wam, że macie czas, Was to nie dotyczy.

Jak będziecie na starość kogoś bliskiego chować — co najwyżej rowerem-karawanem-cargo.

Udostępnij Udostępnij Lubię to! Skomentuj5 Obserwuj notkę
GPS
O mnie GPS

Blo­ger, że­gla­rz, informatyk, trajk­ka­rz, sar­ma­to­li­ber­ta­ria­nin, fu­tu­ry­sta AI. My­ślę, po­le­mi­zu­ję, ar­gu­men­tu­ję, po­li­ty­ku­ję, fi­lo­zo­fu­ję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Gospodarka