Wielu ekspertów wypowiadających się o zakłóceniach sygnałów nawigacyjnych z satelitów to ignoranci. Taki sygnał można łatwo zakłócać, ale nie da się tanio oszukać sygnału tak, by poruszający się odbiornik wyliczał błędną pozycję. By to zrobić, trzeba odbiornik śledzić na radarze i mieć bardzo szybkie komputery, ale wtedy tylko ten jeden się oszuka, wszystkie inne w zasięgu tego oszukanego sygnału się zorientują, że sygnał jest błędny.
Jest możliwe, że w Królewcu jest jakaś stacja wysyłająca zakłócenia sygnałów nawigacyjnych, ale jej zasięg zależy od wysokości wieży, na której jest antena. Nawigację satelitarną samolotów można tak zakłócić na duże odległości, ale odbiorniki naziemnie, czy nawodne, tylko w małym promieniu zależnym od wysokości. Ewentualnie zakłócenia mogą być wysyłane z samolotów, balonów, czy dronów. Jednak ich skutkiem będzie zawsze uniemożliwienie wyliczenia pozycji przez odbiornik, a nie wyliczenie pozycji błędnej. Do oszukania trzeba cały czas na bieżąco znać prawdziwą pozycję oszukiwanego odbiornika i przeliczać sygnał, którym się go oszukuje, przewidując jego ruchy.
Dlatego nie wierzcie w to, że wasz samochodowy GPS źle wyliczy pozycję, bo ktoś oszukuje sygnał. Może źle wyliczyć z powodów błędów wewnętrznych, złych algorytmów, jakiegoś wirusa, czy uszkodzeń sprzętowych, ale nie z powodu ingerencji kogoś z zewnątrz w odbierany sygnał.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
__________________
Walka z wiatrakami <- poprzednia notka
__________________
Tagi: gps65, nawigacja, GPS, spoofing, meaconing
Bloger, żeglarz, informatyk, trajkkarz, sarmatolibertarianin, futurysta AI. Myślę, polemizuję, argumentuję, politykuję, filozofuję, łapówki przyjmuję: suppi.pl/gps65
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Technologie